Bodzentyn: Młoda para ze Szwajcarii zjechała w ślubnych strojach ze stoku

ZOBACZ też:
Wielki Mur jak lodowisko. Prezydent ledwo uniknął upadku

Daria i Tomasz pochodzą ze Starachowic, ale od 7 lat mieszkają w Szwajcarii.

- Lubimy jeździć na nartach i desce. Jeszcze przed wyjazdem do Szwajcarii często spędzaliśmy tak wolny czas. Gdy przyjeżdżamy do Polski na święta czy na urlop odwiedzamy stok w Bodzentynie, bo jest najlepszy w okolicy - mówi Daria Sobiesiek.

- Zaprzyjaźniliśmy się z obsługą, jest bardzo miła, każdego tu znamy i zdecydowaliśmy spędzić ten ważny dla nas dzień na stoku.

Ślub odbył się w Starachowicach, a zaraz po nim młoda para z rodziną przyjechała do Bodzentyna na stok. - To było duże wyzwanie, zjechać w ślubnych strojach na nartach i snowboardzie. Nie było wygodnie, ale daliśmy radę. A potem było przyjęcie weselne w barze przy stacji wyciągu narciarskiego - dodaje.

Na przyjęcie weselne zaproszono tylko najbliższą rodzinę. - Towarzyszyło nam tylko czternaście osób. Menu było typowo polskie, rosół z kluseczkami ręcznie robionymi przez panią Ewę a na drugie danie kotlet schabowy z kością - mówi.

Daria i Tomek wraz z 12 letnim synem Dominikiem mieszkają od kilku lat w Szwajcarii.

- Można powiedzieć, że pojechaliśmy za chlebem, choć wtedy w Polsce nie było jeszcze tak źle jak teraz. Mąż wyjechał jako pierwszy 7 lat temu a ja z synem dołączyłam 5 lat temu. Prowadzimy w Szwajcarii swoją piekarnię - dodaje.

- Robimy miejscowe pieczywo, ale powoli wprowadzamy też polskie przepisy. Mąż jest z wykształcenia piekarzem, ale w Polsce nie znalazł pracy w zawodzie. Ja z wykształcenia jestem księgową. Poza piekarnią pracuję w fabryce czekolady. Wyrabiam wyśmienite szwajcarskie trufle. - Szwajcaria to wspaniały kraj. Dobrze wybraliśmy, a zdecydował o tym przypadek - mówi pan Tomasz.