Bogdan Wenta: - Barcelona skasowała nas w 10 minut

- Gdyby mecz trwał 45 minut, to byśmy się cieszyli. W końcówce fizycznie Barcelona wyglądała lepiej. W kolejnym meczu graliśmy praktycznie bez lewego rozegrania. Krieger robi postępy, ale to jeszcze nie jest to. Adamuszek szuka swoich szans, mam nadzieję, że w następnym tygodniu dojdzie do siebie, bo na razie jest kompletnie zagubiony. Po analizie wczorajszego meczu powiedzieliśmy sobie, że jest szansa wygrać w rewanżu pod warunkiem wyeliminowania prostych, głupich błędów, których było za dużo. O dziwo, prowadziliśmy trzema bramkami i mieliśmy szansę odskoczyć na cztery, a przegraliśmy mecz. W następnych tygodniach naszej pracy zwrócimy uwagę na pracę nad powrotem do obrony. Brakowało nam w ataku zmienników. Tomek Rosiński w pierwszym meczu naciągnął coś w kolanie i dzisiaj nie wychodził na boisko, nie chcieliśmy ryzykować. Próbowaliśmy z Glińskim na środku rozegrania, ale nie wyglądało to dobrze. Trochę boli, że te fajne sytuacje ze skrzydeł nie zostały skończone i natychmiast zostaliśmy skontrowani. Ciągle próbujemy nad tym pracować, ciągle wpajamy pewne rzeczy, a w meczach z takim przeciwnikiem jesteśmy natychmiast obnażani. To nie jest polska liga, że jeden wróci do obrony i sobie poradzi. Jeśli jeden zawodnik za długo zaczyna dyskutować i płakać, mieć żale do kolegi czy przeciwnika i nie wróci na czas, to zaraz się wyciąga piłkę z siatki. Mimo tego wyniku mogę być zadowolony, natomiast w rozliczeniu indywidualnym można mieć sporo zastrzeżeń. Mogliśmy ugrać więcej, ale w ciągu dziesięciu minut Barcelona nas skasowała.

Zapytany o słabą formę Mirzy Dżomby, prawoskrzydłowego sprowadzonego z chorwackiej Croatii Zagrzeb, Wenta odpowiedział: - On ma spory deficyt treningowy, miał kontuzję, zapalenie achillesa, nie biegał, nie mógł pracować i to od razu widać. Potrzeba mu czasu.