Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Wenta: - Chciałbym, żeby hala w Kielcach dosłownie pękała w szwach

Paweł KOTWICA
Bogdan wenta uważa, że w Płocku jego zespól zagrał bardzo dojrzale i liczy, że tak będzie również w następnych meczach.
Bogdan wenta uważa, że w Płocku jego zespól zagrał bardzo dojrzale i liczy, że tak będzie również w następnych meczach. S. Stachura
Na kilkadziesiąt godzin przed meczem z Zagłębiem Lubin rozmawialiśmy z trenerem szczypiornistów Vive Bogdanem Wentą.

Paweł Kotwica: * Nie widział pan zespołu przez cały styczeń. Co można o nim powiedzieć po tych trzech lutowych meczach?
Bogdan Wenta: - Najważniejsze dla nas było, że na te kilka dni pojechaliśmy razem do Gorzowa i Legnicy. Tomek Strząbała, który mnie zastępował, miał trudne zadanie, ale widzę, że zespół jest dobrze przygotowany. Było to widać szczególnie w Płocku. Wytrzymaliśmy ten mecz fizycznie, gdyby nie kilka przestrzelonych w końcówce sytuacji, szczególnie "Stanka" (Michała Stankiewicza - przyp. red.), wynik wyglądałby korzystniej (Vive przegrało 24:26). Nie zmienia to faktu, że zespół zagrał bardzo dojrzale, chociaż na rozgrzewce przy dobrze prezentującym się fizycznie zespole z Płocka wyglądaliśmy jak grupa smarkaczy (śmiech). Popełniliśmy mało błędów technicznych. To jest najbardziej budujące, mimo przegranej. Niepokoi mnie ciągle, że jest w zespole kilka kontuzji, których sprawy już wcześniej powinny być rozwiązane.

* Jakie są szanse na szybki powrót do gry tych pięciu zawodników? Kibice byli szczególnie zaniepokojeni brakiem wiadomości o Henriku Knudsenie...
- Danielowi Żółtakowi potrzebny jest tylko czas. Michał Chodara będzie oszczędzany, potrzebuje około 10 dni, żeby być w pełni sił, ale musi pełnić rolę "strażaka", to znaczy w razie potrzeby pojawi się na boisku. U Tomka Rosińskiego z godziny na godzinę jest lepiej i na Płock (mecz w najbliższą środę - red.) powinien być w składzie, na Zagłębie jeszcze raczej nie, bo nie wygląda za dobrze fizycznie, ma zaległości. Henrik Knudsen styczeń przepracował indywidualnie, wcześniej przygotowywał się z kadrą Danii. Po powrocie będzie praktycznie gotowy do gry i myślę, że będzie w składzie na Lubin. Zobaczymy na rozgrzewce jak się prezentuje i powinien zagrać. Zdiagnozowano u niego stan zapalny kości łonowych. Można to było operować, ale zdecydowano się na leczenie farmakologiczne.

Najtrudniejsza jest sytuacja z Pawłem Piwko, z którym musimy postępować bardzo ostrożnie. Na szczęście na prawym skrzydle Patryka Kuchczyńskiego może zmienić Kamil Sadowski, czego próbowaliśmy już w meczach w Gorzowie i Legnicy.
Trzeba pamiętać, że zawodnik, który wraca do zespołu po kontuzji, często w sytuacji, kiedy przez miesiąc normalnie nie trenował, pierwszego dnia coś może zrobić bardzo dobrze "na świeżości", a następnego dnia to będzie zupełnie inny człowiek. Dlatego muszę mieć dużo cierpliwości i ostrożności. Bo przecież cały czas musimy uważać, żeby nie przydarzył się jakiś kolejny uraz. Kiedy miałem do dyspozycji 16 ludzi, te obciążenia, zarówno w meczu jak i na treningu, jakoś się rozkładały. Teraz każdy z tych 11 zdrowych musi na siebie przyjąć dużo więcej.

* Czy taka spokojna, rozważna gra, jak w Płocku, to będzie zalecenie na najbliższe mecze?
- Raczej tak. Z powodu kontuzji i wąskiego składu nie możemy sobie pozwalać na to, żeby iść na jakąś wybijankę. To będzie również konieczność w meczu z Zagłębiem, które lubi dużo biegać.

* Analizowaliście grę Zagłębia w wygranym meczu Pucharu Polski w Głogowie. Jakie wnioski?
- W bardzo dobrej formie jest Adrian Niedośpiał, to moim zdaniem kluczowy zawodnik tego zespołu. Doszedł Michał Nowak, który wzmocnił siłę uderzenia z drugiej linii, na kole gra teraz Tomasz Morawski. Lubin rozszerzył swoje możliwości, przy zachowaniu swojej linii grania, czyli nadal preferuje agresywną obronę i szybko przechodzi do kontrataku. Nie możemy sobie pozwolić na popełnianie błędów w ataku, bo Zagłębie od razu to wykorzysta.
* Musicie też chyba zwrócić uwagę na bramkarzy Zagłębia.
- Po kontuzji wrócił Michał Świrkula, który powoli dochodzi do siebie. A przecież to zawodnik, który jest w kręgu zainteresowania reprezentacji. Adama Malchera oglądałem przez miesiąc na kadrze. Na pewno zasłużył na ten medal, mimo że był tylko zmiennikiem Sławka Szmala. Zebrał na mistrzostwach świata bardzo dużo doświadczenia, oswoił się z atmosferą wielkiej imprezy, nabrał pewności siebie i to będzie teraz procentowało. W pucharowym meczu w Głogowie obronił pięć karnych, a przecież w pierwszej rundzie ligowej grał bardzo równo i dzięki temu pojechał do Chorwacji. Ale jestem zadowolony również z postawy naszych bramkarzy. Kazik Kotliński miał w drugiej połowie meczu w Legnicy lekki przestój, odezwał się ból pleców. Natomiast Marek Kubiszewski w Płocku zagrał bardzo dobre zawody. W drugiej połowie przepuścił może ze dwie piłki, których nie powinien wpuścić, ale widać, że mentalnie jest bardzo mocny.

* W ciągu 72 godzin w Kielcach zagra wicemistrz Polski - Zagłębie i mistrz - Wisła Płock. To dobre dla pana zespołu?
- Moim zdaniem tak. Ci, którzy trenowali w Kielcach nie mieli wiele grania. Mają, ja bym powiedział, puste ręce, są u nich pozytywne emocje, dużo energii. Te dwa mecze będą dla nas kluczowe dla tej fazy sezonu, bo potem mamy wyjazdy do Piotrkowa, Gdańska i Kwidzyna. Mam nadzieję, że wtedy będę miał już do dyspozycji cały zespół. A w końcówce marca zaczynają się mecze play off. Z jednej strony potrzebujemy czasu, żeby wyleczyć kontuzje, z drugiej nie mamy go, bo gramy co trzy dni z trudnymi rywalami.

* Dwa miesiące nie było meczu w Kielcach, zespołowi pewnie brakuje grania przed własnymi kibicami.
- Wykorzystując poczytność "Echa Dnia" chciałbym zaapelować do kibiców o poparcie w tych trudnych meczach, szczególnie w tej ciężkiej sytuacji kadrowej. Chciałbym, żeby hala dosłownie pękała w szwach i żeby było tak, jak na mistrzostwach świata. Kiedy graliśmy przeciwko Chorwacji, będąc na boisku nie słyszało się własnego głosu. To nam pomaga, a przeszkadza przeciwnikowi. W tym sezonie można być bardzo zadowolonym z tego, co się dzieje na trybunach hali w Kielcach, ale prosiłbym o jeszcze więcej. Kibice naprawdę są ósmym zawodnikiem zespołu i to nie jest z mojej strony żaden bajer przed mikrofonem.

* Pamięta pan ze swojej kariery zawodniczej takie serie, jakie Vive ma z Zagłębiem - 11 spotkań bez wygranej?
- Czasem się tak dzieje, że na przykład jakiś bramkarz, mówiąc językiem sportowym, nie leży zawodnikowi. Kiedy grałem w Wybrzeżu Gdańsk, przed meczami z Pogonią Zabrze Marek Panas wpadał w panikę, bo w bramce Pogoni stał Andrzej Igielski. Takie historie zdarzają się też między drużynami. Ale trzeba to przełamać. Jeśli ciągle będziesz o tym pamiętał, to w pewnym momencie pękniesz. Pierwszy mały krok w kierunku przełamania tego zrobiliśmy w pierwszej rundzie w Lubinie, kiedy po dziesięciu kolejnych porażkach z Zagłębiem wywieźliśmy remis. Pamiętajmy, że teraz gramy u siebie. Jeżeli zespół zachowa zimne głowy i wykorzystamy w pełni nasze siły, to przełamiemy się do końca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie