Nasi zawodnicy w trzecim kolejnym meczu słabo zagrali w pierwszej połowie, przegrali ją 12:18. W drugiej gonili, zmniejszali straty do trzech, a w końcówce do dwóch bramek, ale tym razem się nie udało.
- Już nie wiem, co mam mówić - mówił Wenta do polskich dziennikarzy. - Przed meczem rozmawiamy o tym, jak on jest ważny dla nas, żeby nie dać odskoczyć na początku, żeby od pierwszej minuty agresywnie walczyć o każdą piłkę i znowu wszystko nam się rozmywa w 5-6 minut. W drugiej połowie zespół zawalczył, było kilka sytuacji, których nie skończyliśmy, ich szczególnie szkoda. Ale niepotrzebnie od początku podporządkowaliśmy temu stylowi, temu chaosowi, temu długiemu prowadzeniu gry, ciągle ktoś się przewracał… Ale mówiliśmy o tym przed meczem, że będzie taka atmosfera, że będą buczeć podczas hymnu…
- Ale oczywiście nasza gra w pierwszej połowie pozostawiała dużo do życzenia. Była taka sytuacja, że biegniemy do przodu sześciu na pięciu i rzut jest oddawany z dwunastego metra… Brakowało też agresji w obronie. Łazarow nam jakiejś wielkiej krzywdy nie zrobił, rzucał skutecznie karne, kilka razy obsłużył kolegów, przy tej bramce, którą zdobył ze skrzydła wcześniej prawie przewrócił Bartka Jaszkę, szarpiąc go za koszulkę, sędzia tego nie widział. Ale to są sceny, które się bierze pod uwagę i nie ma to większego wpływu. Były jakieś kary dla nas, dla przeciwników nie, mimo że były do tego okazje… Ale nie chcę iść w tym kierunku, bo znowu będzie, że Wenta coś gada… Nie ma sensu. Przegraliśmy coś, co powinniśmy wygrać. Jest pytanie: co możemy jeszcze więcej robić, jeśli nie więcej zapieprzać, bo w drugiej połowie zawsze się okazuje, że możemy…
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?