Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Wenta: - Musimy bić się do upadłego

Paweł KOTWICA [email protected]
S. Stachura
O czekającym w czwartek drużynę Vive Targi Kielce wyjazdowym meczu ligi Mistrzów z Rhein-Neckar Loewen rozmawiamy z trenerem Bogdanem Wentą.

Paweł Kotwica: *Panie trenerze, dosłownie i w przenośni jedziecie do jaskini "Lwów". O ile w meczu z Gorenje Velenje ktoś was jeszcze mógł uważać za faworyta, to w czwartek na pewno tak nie będzie.

Bogdan Wenta: - Jeśli spojrzymy na wartość na papierze, na wartość finansową tego klubu, możemy się poczuć jak Kopciuszek. To klub o ogromnym, jak na nasze warunki, budżecie, mający zespół obsadzony reprezentantami Niemiec, Islandii, Polski, Serbii i jeszcze kilku innych krajów. Ale gdybyśmy patrzyli tylko na to, to lepiej zostać w domu. Obojętnie, jak ten mecz będzie przebiegał, musimy pamiętać o jednym, że to też są tylko ludzie. Jeśli będziesz myślał, że naprzeciw ciebie stoi Stefansson, który ileś razy wygrywał Ligę Mistrzów, to będziesz go widział jako jakiegoś wielkoluda. A to normalny chłopak, który bardzo dobrze potrafi grać w piłkę ręczną i możesz z nim powalczyć. Dlatego nasi chłopcy muszą wyjść na boisko i się bić do upadłego.

*Zaczyna się o naszym klubie mówić w Niemczech, bo były głośne transfery, teraz macie chyba dużo trudniejsze zadanie, żeby tę dobrą markę potwierdzić na boisku?

- Gra przeciwko takiemu zespołowi to będzie znakomita motywacja dla każdego z nas. Bo jeśli chcemy w Europie zaistnieć, to musimy przechodzić przez takie doświadczenia, stanąć oko w oko z takim rywalem. Zwycięstwo z Gorenje spowodowało, że mówi się o nas jeszcze więcej. Dla nas to jest budujące, ale jeśli ktoś nas traktował do tej pory niepoważnie, to teraz myśli "uważaj". Dlatego będzie nam trudniej, dlatego jest ryzyko. Ale przecież wszyscy tego chcieliśmy. Zrobiliśmy malutki krok do przodu, ale już nie możemy się cofać.

*Widział pan pierwszy mecz R-NL z w Lidze Mistrzów z Veszprem?

- Tak. To było mocne granie, jak przystało na faworytów grupy. Znalazłem w tym meczu analogie gry Stefannsona do Mariusza Jurasika z meczu z Gorenje - też nie rzucał bramek, trafiał tylko z karnych, natomiast stowrzył wiele pozycji dla kolegów, na skrzydłach i kole. Z tym, że skrzydłowi Rhein-Neckar te pozycje skończyli golami, a nasi nie. Gra niemieckiego zespołu też miała swoje mankamenty, które Veszprem wykorzystywało. Zobaczymy, czy my będziemy umieli też to zrobić.

*Ciekawie ten mecz zapowiada się dla Mariusza Jurasika, który grał w "Lwach" przez sześć lat.

- "Józek" przeszedł całą drogę tego klubu, od małego klubiku do potężnego przedsiębiorstwa. Miał świetną końcówkę poprzedniego sezonu i ludzie przyjdą mu za to wszystko podziękować. Jeśli chodzi o grę, to byli koledzy na pewno nie ułatwią mu zadania. Jeśli będziemy ciągle oczekiwali, że "Józek" zawsze nam coś załatwi, to nic z tego nie będzie. Oczekuję od reszty zespołu, że pomoże czasem jemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie