Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Wenta: - Na ten wynik zapracowali wszyscy

Paweł KOTWICA [email protected]
S. Stachura
- Takie mecze pozwalają nam uwierzyć w sens tego, co codziennie robimy na treningach - mówił po zakończeniu meczu w Karlsruhe trener piłkarzy ręcznych Vive Targi Kielce, Bogdan Wenta.

Paweł Kotwica: *Ten wynik to sensacja, ale ciężko na tę sensację zapracowaliście.

Bogdan Wenta: - Cały zespół, wszyscy bez wyjątku na to zapracowali. Nawet gdybyśmy przegrali, to nikt by nam nie zarzucił, że nie walczyliśmy.

*Karol Bielecki rzuciał nam dzisiaj 10 bramek, ale to było za mało, a w końcówce Marcus Cleverly odbił jego rzut, co pozwoliło nam mieć piłkę na remis.

- Karol nas dzisiaj często karał, ale zadawaliśmy sobie sprawę z tego, że tak będzie. On po to jest tutaj i nie ma dla niego różnicy, czy to jest 10, 11 czy 15 metrów. Kwestią było, żeby inni nie zrobili nam większej krzywdy i my ślę, że chłopcy dzisiaj to zrealizowali.

*Co, pana zdaniem, oprócz ambicji i wiary do końca zadecydowało najbardziej o tym, że ugraliście tutaj punkt?

- Takie mecze pozwalają nam uwierzyć w sens tego, co codziennie robimy na treningach Dzisiaj rano nie oglądaliśmy już meczu rywala, wczoraj też nie, zrobiłem tylko luźne zajęcia bez żadnej taktyki. Na odprawie rozmowa był bardzo krótka. Było widać pełną koncentrację. W meczu chodziło głównie o to, żeby nie puścić swojej szansy, bo to jest zbyt klasowy zespół, żeby tego nie wykorzystać. Pokazało to tutaj Veszprem, które na początku meczu przegrywało sześcioma golami i doprowadziło do sytuacji remisowej. Trochę nam dopisało szczęście. Rzut Tomka w końcówce był wspaniały, on grał około 40 minut i bałem się, że nie wystarczy mu sił, bo przecież ostatnio mniej trenował, ale cały czas mówił, że jest OK. Zresztą cały zespół realizował wszystko, co miał zrobić. Ta grupa, która szarpie w obronie, to trzeba jej oddać chwałę, chociaż Piotrek Grabarczyk dostał opierdziel, bo przy swojej trzeciej karze dał się złapać na numer, przed którym go przestrzegałem, że Alvanos będzie zbiegał ze skrzydła i szukał faulu.
Ważne było, że my graliśmy całym zespołem, a trener Rhein-Neckar długo ciągnął mecz jedną szóstką zawodników. To zawsze odbija się na grze. W momencie, kiedy nie było na boisku Stefanssona ich gra była dla nas prosta i dość czytelna.

*Tomek Rosiński powiedział, że ta ostatnia akcja miała inaczej wyglądać, że był w tym jakiś przypadek. Był?

- Nie, nie... Akcja wyjściowa, którą przygotowaliśmy, miała właśnie tak wyglądać. Miała być zagrywka, którą nazywamy "jugo". Wycofanie bramkarza i wprowadzenie siódmego zawodnika podpowiedział Tomek Strząbała (drugi trener Vive Targi Kielce - przyp. red). Wiedzieliśmy, że obrońcy krótko przykryją "Józka". Więc zaplanowaliśmy podanie do Daniela Żółtaka i ono nastąpiło. Daniel był faulowany i wykonał jeszcze rzut po gwizdku, niepotrzebnie, bo mogło zabraknąć nam czasu. A że sędziowie nie gwizdną w takiej sytuacji karnego, przekonaliśmy się w sobotnim meczu z Gorenje u nas. Był wolny, Heniu Knudsen bardzo dobrze zaatakował, Tomek zaryzykował... Udało się, trafił...

*Dwa mecze, trzy punkty, wymarzony początek Ligi Mistrzów?

- Ale to wszystko dopiero początek. W niedzielę mamy kolejny ligowy mecz, w Głogowie, i to my będziemy w tej sytuacji, w której były dzisiaj "Lwy", że będziemy musieli udowwodnić swoją wartość w meczu z teoretycznie słabszym rywalem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie