Burmistrz Sandomierza chce przed sądem oczyścić się z zarzutów

Wniosek prokuratury o warunkowe umorzenie postępowania w sprawie burmistrza rozpatrywał Sąd Rejonowy w Sandomierzu.

- Sąd nie uwzględnił wniosku opatowskiej prokuratury - informuje sędzia Michał Chałoński, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach. - Obrońca Jerzego B. wniósł o umorzenie postępowania wobec braku oczywistych podstaw oskarżenia i znikomą szkodliwość czynu.

Wniosek ten będzie rozpatrywany na następnym posiedzeniu, 26 maja.
Prokuratura Rejonowa w Opatowie postawiła burmistrzowi Sandomierza zarzut złamania ustawy o rachunkowości, zagrożony karą grzywny lub dwóch lat pozbawienia wolności. Podstawą były wnioski kontroli NIK z 2007 roku, dotyczącej zarządzania nieruchomościami miejskimi w Sandomierzu w okresie od stycznia 2005 roku do marca 2007 roku. Wykazała ona, że magistrat nie prowadził rachunkowych ksiąg pomocniczych dotyczących miejskich nieruchomości.

Opatowscy śledczy próbowali postawić zarzut burmistrzowi od października ubiegłego roku. Jerzy B. najpierw kilkakrotnie prosił o przełożenie terminu stawienia się w prokuraturze, uzasadniając to ważnymi sprawami zawodowymi, nie zgłaszał się w wyznaczonych dniach, zaś potem przedstawiał zwolnienia lekarskie.

Burmistrz usłyszał zarzuty w styczniu, a pod koniec lutego śledczy wystąpili do sądu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania na roczny okres próby oraz wpłatę 3 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Według prokuratury, zaniedbania nie spowodowały realnej szkody majątkowej w finansach miasta. "Burmistrz podjął się naprawy nieprawidłowości, a stopień społecznej szkodliwości czynu nie jest znaczny" - tłumaczył decyzję Sławomir Mielniczuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach .

Burmistrz nie chce komentować sprawy. Mówi, że jest niewinny i nie ma sobie nic do zarzucenia.