Kinga Wcisło
Z domu Piecaba. Ma 25 lat. Pochodzi z Kielc. W 2006 roku zdobyła tytuł I Wicemiss Polonia Ziemi Świętokrzyskiej. Przez wiele lat grała w piłkę ręczną. Obecnie pracuje jako modelka. Ma tytuł magistra turystyki i rekreacji zdobyty w Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Jej mąż, Bartosz Wcisło jest projektantem mody. Pochodzi z Radomia. Pracuje między innymi w rodzinnej firmie szyjącej suknie ślubne "Sposabella".
Sakramentalne "tak" młodzi wypowiedzieli w sobotę, 24 września w Kościele Garnizonowym w Radomiu. Do ołtarza poszli po białym dywanie.
- W Radomiu wzięliśmy ślub i tam też odbyło się nasze wesele - wyjaśnia Kinga. - W pewnym momencie może zakręciła mi się łezka w oku, że nie w moich rodzinnych Kielcach, ale tak wspólnie postanowiliśmy. Razem z moim mężem cały czas jesteśmy sercem przy Kielcach, on został wychowany poniekąd w duchu kieleckim, jednak zadecydowały względy praktyczne. Z mojej strony było mniej rodziny, poza tym w Kielcach trudno było znaleźć wolną salę, która pomieściłaby około 260 osób. Był problem ze zgraniem terminów.
RĘCZNA ROBOTA
W końcu wybrali nowo wybudowany dom weselny leżący na tracie wylotowej z Radomia do Kielc. - Mieliśmy salę, ale wszystko inne było w naszym zakresie. Gotowaniem zajęła się chrzestna Bartosza, która jest znakomitą kucharką. Z kolei wystrój wnętrza był dziełem mamy Bartosza. Ona jest projektantką, więc ma niebywałe zdolności artystyczne - tłumaczy Kinga.
Teściowa Kingi to Katarzyna Wcisło, współwłaścicielka znakomitej radomskiej firmy specjalizującej się w szyciu sukien ślubnych "Sposabella". Nic dziwnego, że wiele osób z niecierpliwością czekało, w czym wystąpi panna młoda.
- Suknię zaprojektowałam wspólnie z mamą Bartosza - zdradza Kinga. - Siadłyśmy, zrobiłyśmy burzę mózgów - śmieje się. - Bartosz mówi, że ta suknia to kusząca prowokacja. Była seksowna, długa, z dużym rozcięciem na nogę, z francuskiej koronki i delikatnego muślinu. Miała odpinany tren. Całość była wyszywana kryształkami Swarovskiego. Suknia była szyta ręcznie, i robiła się do ostatniej chwili.
KINGA KATARZYNA WCISŁO
Co ciekawe pan młody zobaczył suknię dopiero w dniu ślubu. - Bartosz zobaczył mnie w niej dopiero w kościele, przy ołtarzu. Było to możliwe, ponieważ błogosławieństwo mieliśmy w innych ubraniach, a z kolei do ołtarza prowadził mnie tata - wyjaśnia Kinga. - Bartosz uszył mi sukienkę na drugi dzień, na poprawiny.
Również smoking pana młodego był szyty na miarę.
Po uroczystości nowożeńcy zamieszkali w swoim własnym domu. - Po poprawinach nie mogliśmy usnąć. Tyle w nas było dobrych emocji, że musieliśmy się nimi ze sobą podzielić - śmieje się Kinga. - Długo rozmawialiśmy. Zresztą cały czas jesteśmy pod wrażeniem naszego wesela. Lepszej imprezy w tak ważnym dla nas dniu nie mogliśmy sobie wyobrazić. Dziękujemy za to przede wszystkim naszym rodzicom, a zwłaszcza rodzicom Bartosza, bo oni z racji tego, że byli na miejscu bardziej się zaangażowali w przygotowania.
Kinga przyjęła nazwisko męża. - Teraz jestem Kinga Katarzyna Wcisło - śmieje się. - Jak już zdecydowałam się na Bartosza, to wzięłam jego nazwisko. Nie chciałam kombinować z dwoma, bo z dwoma jest więcej zamieszania. Pewnie przez jakiś czas będę się myliła, no ale to zrozumiałe, przez 25 lat byłam Kingą Piecabą - żartuje.
PIĘĆ GROSZY
Młodzi małżonkowie na razie nie planują podróży poślubnej. - Odkładamy ją na przyszłe wakacje. Na razie zajmiemy się meblowaniem naszego domu, a oprócz tego oboje mamy pracę. Na dodatek Bartosz zaczyna studia w Politechnice Radomskiej - wylicza. - Bartosz będzie robił też nowa kolekcję, więc postaram się włożyć w nią swojego ducha. Będę wtrącać swoje pięć groszy. Teraz razem będziemy pracować na swoje.
Niedawno Kinga i Bartosz wrócili z Hiszpanii. Elementy z tego kraju dało się zauważyć w wystroju weselnej sali. - Przez pół roku Bartosz był na stypendium w Walencji - wyjaśnia. - Otrzymał je po skończeniu Szkoły Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie. W czasie wyjazdu ćwiczył krawiectwo ręczne, haute couture, albo z hiszpańska alta costura w Academy of Design and Haute Couture. Pojechałam tam razem z nim, przy czym ja miesiąc spędziłam w Barcelonie, gdzie pracowałam jako modelka. Pracę miałam także w Walencji. Na razie na podróżowaniu mija nam życie - śmieje się.
A my nowożeńcom życzymy wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia!
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?