Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Casablanka miasto z ogromną wieżą (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Marzena Kądziela
Gdyby nie fakt, iż niebo jest czyste, można by powiedzieć, że minaret meczetu Hassana II w Casablence sięga chmur. Aby popatrzeć na wieżę, trzeba było mocno zadzierać głowę, bowiem wznosi się ona na wysokość 200 metrów.
Casablanka miasto z ogromną wiezą

Casablanka miasto z ogromną wieżą

Pięknie ozdobiona wieża wzbudza powszechny podziw, podobnie jak cały ogromny meczet. I o to chodziło budowniczym, a właściwie poprzedniemu władcy, dla którego wznoszono świątynię z datków wiernych Marokańczyków. Składki podobno były dobrowolne, ale tak naprawdę każdy, niezależnie od stopnia zamożności, musiał opodatkować się na rzecz budowy. Jej koszt określa się na 600 - 800 milionów dolarów

Aby rozpocząć budowę, trzeba było wyrwać nieco terenu morzu. Marmur ściągano z nadmorskiego kurortu Agadir, granit z Tafraoute, a szkło z Wenecji. Jak wiele tych naturalnych bogactw należało przywieźć, niech świadczy fakt, iż w meczecie mogłyby się zmieścić trzy boiska do piłki nożnej. Meczet jest jednym z największych na świecie.

Architekci projektowali świątynię oddaną wiernym w 1993 roku uwzględniając wszelkie techniczne nowinki. Są tu ogromne drzwi otwierane automatycznie czy gigantyczny dach, który w razie potrzeby może w ciągu 20 minut rozsunąć się ukazując zazwyczaj błękitne niebo.

Z odkrytymi twarzami

Jesteśmy w Casablance w piątek. Wierni udają się na modły. Mężczyźni w długich galabijach, albo zwykłych koszulach i spodniach, kobiety w luźnych sukniach, ale i w dżinsach, w chustach, albo z gołymi głowami. Nie zauważam muzułmanek, których twarze zakryte byłyby kwefami, cienkimi zasłonkami.

Do meczetu Hassana II mogą wchodzić także turyści, ale nie podczas piątkowych modłów. Dlatego stoję tuż przy wejściu, by choć przez nie obejrzeć słynne miejsce wewnątrz. Mężczyźni, których podobno mieści się tu 50 tysięcy, zajmują główną część na dole, kobiety, dla których przewidziano 10 tysięcy miejsc, modlą się na górnych galeriach. W meczecie zbudowano także łaźnie, toalety, miejsca do odpoczynku.

Berberowie, piraci i Francuzi

Pierwsze wzmianki o Casablance, obecnie największym mieście Maroka, pochodzą z VIII wieku, gdy mieszkali tu Berberowie Anfa. W XIV wieku osiedlili się tu piraci.
Portugalczycy przegnali piratów i zbudowali twierdzę górującą nad lądem i oceanem. Dwa stulecie później miasto opanował sułtan Mohammed Ben Abdallah. Francuzi na początku XX wieku uczynili z Casablanki główny port kraju, dzięki czemu miasto błyskawicznie się rozrosło. Po Francuzach pozostało wiele pięknych kamienic i rezydencji otoczonych kwiecistymi ogrodami.

Bar z Humphreyem

Wielu turystów przybywa do miasta chcąc odnaleźć ślady miejsc widzianych w filmie "Casablanka" z Humphreyem Bogartem. Jednak, może poza jedną, sceny nagrywane były w Holyywood, tak więc śladów filmu tu nie znajdziemy. No może poza barem nazwanym imieniem aktora znajdującym się w jednym z eleganckich i bardzo drogich hoteli w centrum. Tam sącząc drinka możemy patrzeć prosto w oczy Huphreyowi, którego portret naturalnej wielkości wisi na ścianie.

Randka pod zegarem

Zakochani umawiają się na randki pod zegarem, czyli pod wieżą zdobiącą budynek prefektury przy placu Mohammeda V. To jedno z piękniejszych miejsc miasta. Na placu stoi kilka pomników, a środek zdobią doskonale wypielęgnowane rośliny. Jest też armata, na która uwielbiają się wspinać dzieciaki przychodzące tu z opiekunkami na spacer.

Plac zaprojektował w 1920 roku francuski architekt. Wokół niego obok prefektury z zegarem znajdziemy między innymi Pałac Sprawiedliwości, pocztę, urząd celny, bank.

Aby zobaczyć dużo większy ogród z egzotycznymi kwiatami i krzewami, trzeba pójść do ulubionego miejsca mieszkańców miasta - Parku Ligi Arabskiej - największego ogrodu Casablanki.

Do wyboru, do koloru

Trudno wyobrazić sobie marokańskie miasto bez mediny - starówki i bazaru. Medina jest także w Casablance, ale gdy miasto bardzo się rozrosło, stała się zbyt mała dla potrzeb handlu i rzemiosła. Dlatego największy targ, Marche Central, ulokowano przy jednym z głównych bulwarów. Największy ruch panuje tam wieczorem, gdyż bazar otwarty jest do pierwszej w nocy.

A kupić można tam dosłownie wszystko - owoce, warzywa, ryby, sery, oliwki przyrządzane na dziesiątki sposobów, całą gamę przypraw, których nazw nie jestem w stanie zapamiętać. Pachną oszałamiająco, podobnie jak wszelkie słodkości, z których słynie Maroko. Tu także możemy natknąć się na sprzedawcę wody odzianego w kolorowe barwne stroje, kapelusz z frędzlami i "wisiory" z błyszczących naczyń do wody.

Na innym bazarze ciągnącym się przy alei pod arkadami kupcy sprzedają galabije (długie męskie koszule), grube srebrne bransolety, zdobione sztylety, miedziane dzbanki i talerze, misy wyrabiane z drzewa tui czy kolorowej ceramiki. Jeśli lubimy sztukę targowania się, pobyt na bazarze może być prawdziwą zabawą uwieńczoną zakupem ciekawej marokańskiej pamiątki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie