W tym roku po raz pierwszy przebojem wdarł się do pierwszej dziesiątki najpopularniejszych lekarzy województwa świętokrzyskiego. I właśnie ten awans ma dla niego największe znaczenie. - Jestem cholernie zadowolony. Wiem, że głosowali na mnie pacjenci, rodzina i znajomi. Nikogo do tego nie zachęcałem. Mam satysfakcję, że jestem w dziesiątce najlepszych - przyznaje. W powiecie koneckim zajął drugą lokatę.
Doktor Cezary Struzik jeszcze jako mały Czarek albo Czaruś na ziemię konecką sprowadził się z Tomaszowa Mazowieckiego za sprawą swoich rodziców, którzy postanowili zamieszkać w Końskich. Oboje byli nauczycielami. - Ojciec uczył chemii, a mamuśka biologii - mówi Struzik.
Belfrem tak jak rodzice zostać nie chciał. - Praca nauczyciela mi nie odpowiadała. Lubię, jak coś się zmienia, a medycyna ta-ka właśnie jest, te studia z każdym rokiem przynoszą coś nowego. Nie mogłem studiować kierunków, gdzie jest papier i siedzenie za biurkiem - wspomina.
Poszedł więc na medycynę. Na studia dostał się bez egzaminu. Gwarantowała mu to wysoka średnia ocen na koniec liceum - 5,0. Za namową swojego przyszłego szefa doktora Józefa Gawędy, po ukończeniu Akademii Medycznej w Łodzi, podjął pracę w tworzonym oddziale reumatologii Szpitala Świętego Łuka-sza w Końskich.
SPEŁNIONY ZAWODOWO
Od ponad dwudziestu lat pracuje w nim do dziś. Awansował na zastępcę doktora Gawędy. Nie wyobraża sobie, by mógł w życiu zajmować się czymś innym. - Pracuję w zawodzie z przyjemnością. Jestem lekarzem z powołania. Lubię szpital, bo przepracowałem tu całe swoje życie zawodowe, i swoją pracę. Denerwują mnie tylko papierzyska. Jestem człowiekiem spełnionym i zadowolonym - podkreśla.
By być bliżej pacjentów i ich problemów, doktor Struzik zaangażował się w aktywną działalność w Świętokrzyskim Stowarzyszeniu Reumatyków i ich Sympatyków "Arnika", którego jest zresztą honorowym członkiem. Praktycznie cały czas poświęca pracy i trosce o pacjenta.
W wolnym czasie, jak mówi, walczy ze swoimi słabościami. Zmagał się z chorobą i otyłością. Dzięki dużemu samozaparciu i pracy nad sobą samym schudł. Pomogły w tym zapewne długie spacery z suką Lodzią. - Czasem też wędkuję i podróżuję. Kolekcjonuję broń białą i starą broń palną, choć nie strzelam ani nie jestem myśliwym - zastrzega z uśmiechem.
Oczkiem w głowie doktora Struzika jest jego syn Maciej, student Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?