Gniazdo jest tam od kilku miesięcy. - Początkowo mieszkało w nim aż pięć bocianów - dwa stare i trzy młode. Jednak stopniowo wszystkie odlatywały. Teraz został już tylko ten jeden. Kiedyś zauważyłem, że on kuleje i zamiast chodzić, podskakuje na jednej nodze. Od razu zwróciłem się o pomoc - tłumaczy pan Jan i dodaje, że pomimo wielu starań nadal jej nie uzyskał. - Początkowo skontaktowałem się z Ośrodkiem Pomocy Dzikim Zwierzętom "Ptasi Azyl", który mieści się w Ostrowie niedaleko Chęcin. Poinformowano mnie tam, że ośrodek chętnie przyjmie chorego ptaka do siebie, ale złapanie zwierzęcia i zapewnienie mu transportu z posesji jest już wyłącznym obowiązkiem gminy - dodaje.
Zadzwoniliśmy w tej sprawie do właściciela "Ptasiego Azylu" Janusza Wróblewskiego. - To prawda. Jesteśmy gotowi zaopiekować się bocianem, ale to gmina musi go do nas dostarczyć - tłumaczy.
Gmina jednak cały czas zwleka, a Jan Stępień nie ukrywa swojej irytacji opieszałością urzędników. - Zgłaszałem to już pięć tygodni temu, a do tej pory nikt się tym poważnie nie zainteresował. Urząd Miasta i Gminy w Daleszycach odwiedziłem kilkakrotnie, ale zawsze mnie ignorowano i tłumaczono się tym, że kierownik nie jest obecny - żali się nasz czytelnik. Nam udało się skontaktować z Andrzejem Piwońskim - kierownikiem referatu gospodarki, mienia komunalnego i rolnictwa. - Przyznaję, że zawiezienie chorego ptaka do "Azylu" jest obowiązkiem gminy. Zrobimy to jak najszybciej. Powiadomię straż miejską - zapewnił nas Piwoński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?