Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciemna strona przedszkola

Redakcja
Rozmowa z wieloletnią nauczycielką Dorotą Skalską o trudach pracy w przedszkolu.

- Od zawsze marzyła Pani o zostaniu nauczycielem?

- Tak. Kiedy byłam mała ustawiałam moje zabawki na kanapie, miałam dziennik zrobiony z zeszytu, bawiłam się w sprawdzanie obecności i stawiałam oceny. W szkole średniej miałam pomysł, by zostać archeologiem, niestety mojej mamie się to nie spodobało, więc zdecydowałam się na pedagogikę.

- Jak to jest pracować w przedszkolu?

- Każdy myśli, że to jest praca łatwa, lekka i przyjemna. Przychodzi się na parę godzin, porozmawia z dziećmi, potańczy, pośpiewa i pójdzie do domu. Nic bardziej mylnego. Wszystko odbywa się zgodnie z wcześniej ustalonym przez nauczyciela planem. Oczywiście są tańce i śpiewy, ale to wszystko musi być zgodne z programem nauczania i rozwoju. Najlepszym przykładem jak wielkim zaskoczeniem może być praca nauczyciela są studenci, którzy przychodzą na praktyki. Widzą wszystko "od kuchni" i są zszokowani. Wybierając ten kierunek nigdy nie myśleli, że będą mieć tyle do zrobienia. Poza tym, tak jak i nauczyciel w szkole mam obowiązek przygotowywać się do zajęć.

- Może jakiś przykład?

- Ostatnio miałam w programie przeprowadzenie zajęć o muzeach i galeriach sztuki oraz zawodzie artysty - malarza. Postanowiłam zrobić teatrzyk kukiełkowy, w którym głównym bohaterem był malarz i to on opowiadał dzieciom o tym co robi. Następnie przyniosłam laptop i zrobiłam wirtualną wycieczkę po muzeum. Przedstawiłam sylwetki słynnych malarzy i ich obrazy. Odbyły się także zajęcia praktyczne, na których moi wychowankowie zamienili się w artystów i odbijali swoje dłonie na kartkach papieru rozwieszonych po całej sali, na koniec zrobiliśmy z tego wystawę i każdy mówił, co widzi na danym obrazie. Maluchy były zachwycone. Oczywiście takie zajęcia nie odbywają się codziennie, nie było by to możliwe ze względów technicznych.

- Jakie trudności ma przed sobą nauczyciel?

- Ze względu na małą ilość przedszkoli nie wszystkie dzieci mają możliwość pójścia do przedszkola w odpowiednim dla nich czasie. Rodzice szukają wszelkich sposobów, by ich pociecha miała zapewnione miejsce. Kolejnym problemem, ale związanym z poprzednią myślą jest to, że w oddziałach zwiększona jest liczba dzieci. Jednak od 2012 roku miejsc w placówkach nie powinno zabraknąć dla żadnego dziecka, gdyż dzieci 6-letnie przechodzą pod opiekę szkół.

- Przy dużej ilości dzieci nie da się przecież pracować.

- Hałas jaki powoduje taka liczba maluchów czasami jest nie do zniesienia. Bóle głowy to chleb powszedni. Ale przecież nie mogę powiedzieć, że mają być cicho. To tylko dzieci, maja prawo się bawić. Najczęściej w takich chwilach trzeba wymyśleć zabawę, która chociaż na chwilę zaprowadzi wśród nich spokój, np. "Król ciszy" albo "Głuchy telefon".

- A głos? To jest Pani podstawowe narzędzie pracy, nigdy nie było problemów?

- Oczywiście, że były. W tym zawodzie jest to nie do uniknięcia. Pamiętam kiedy "straciłam" głos podczas prowadzenia zajęć. Dzieci bardzo się wystraszyły i przejęły tym, że nie mogę mówić.

- Pewnie do końca dnia były spokojnie. Ale przecież są i takie, które sprawiają problemy wychowawcze. Jak sobie Pani z nimi radzi?

- Do grupy trafiają też takie, które mają stwierdzoną nadpobudliwość psychoruchową (ADHD), lekkie objawy autyzmu, agresywne. Jakimś sposobem trzeba trafić do wnętrza takiego malucha, nie ma na to złotego środka, który działałby na każdego. Obowiązkiem nauczyciela jest poświęcenie im większej uwagi, współpraca z ośrodkami i poradniami, a także z rodzicami. Nigdy nie traktowałam ich jak dzieci "gorszej kategorii", wszystkie są równe i poświęcam każdemu tyle samo uwagi. Jestem cierpliwa, rozmawiam, tłumaczę, oprócz tego obserwuję, co wywołuje np. agresję, muszę też zdobyć zaufanie, by udowodnić, że nie jestem wrogiem, chcę pomóc.

- Jeszcze jakieś problemy, z którymi musi się borykać nauczyciel?

- Coraz więcej papierkowej pracy. Prowadzenie dziennika to jedno, ale oprócz tego mamy do wypełnienia miesięczne plany pracy dydaktyczno-wychowawczej i opiekuńczej, arkusze obserwacji dziecka, konspekty zajęć - w przypadku nauczycieli ubiegających się o kolejne stopnie awansu zawodowego i innej dokumentacji wynikającej z potrzeb przedszkola. Musimy także przechowywać różnego rodzaju deklaracje składane przez rodziców.

- Można to porównać do pracy sekretarki. Czy wielkim utrapieniem jest obowiązek ciągłego dokształcania się?

- To zależy od charakteru człowieka i jego podejścia do pracy. Są osoby, które starają się jak najlepiej wypełniać swoją misję. Uczestniczą w różnych kursach, warsztatach, kończą studia podyplomowe, przenoszą swoją wiedzę teoretyczną na praktykę. I jest to dla nich przyjemność. Takich ludzi jest sporo, ale więcej jest tych, którzy wolą pracować starymi metodami, bo sprawdzały się przez wiele lat.

- Musi być coś, co wynagradza tę ciężką pracę.

- Dzieciaki. Ich zaskoczone miny kiedy widzą coś pierwszy raz, reakcje podczas zajęć, wyrywanie się do odpowiedzi. To wszystko sprawia, że jestem zadowolona z tego jak się przygotowałam i mam ochotę robić to po raz kolejny. Wśród dzieci zawsze można się poczuć młodym, dają spory zastrzyk energii.

- Bardzo dziękuję Pani za rozmowę. Życzę wielu sukcesów w pracy.

Rozmawiała: Karolina Skalska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie