Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cieszkowy mają medalistów mistrzostw Polski w piłce błotnej. Pierwszy start – i od razu podium

Adam Ligiecki
Potwornie umorusani w błocie, od stóp do głów, zmęczeni, ale bardzo, bardzo szczęśliwi! Tak Szybcy i Wściekli fetowali zdobycie brązowego medalu mistrzostw Polski. Drużyna z Cieszków była rewelacją  turnieju w Biszczy na Lubelszczyźnie
Potwornie umorusani w błocie, od stóp do głów, zmęczeni, ale bardzo, bardzo szczęśliwi! Tak Szybcy i Wściekli fetowali zdobycie brązowego medalu mistrzostw Polski. Drużyna z Cieszków była rewelacją turnieju w Biszczy na Lubelszczyźnie Adam Ligiecki
Czy ktokolwiek mógł się spodziewać, że region kazimierski będzie miał medalistów mistrzostw Polski w... piłce błotnej? A jednak! Dokonali tej sztuki w miniony weekend Szybcy i Wściekli Cieszkowy. Sześciu fanatyków kopania futbolówki w bajorze (prawie) po kolana, którzy po swój pierwszy, historyczny „brąz” musieli jechać aż na Lubelszczyznę.

ZOBACZ TAKŻE:
Baseny Tropikalne powstaną przy Hotelu Binkowski w Kielcach

Grzegorz Kowalski, Piotr Mogiła, Maciej Gołębiowski, Bartłomiej Szpak, Hubert Molo i Mateusz Rogala – bo o nich mowa – wystąpili w VII Mistrzostwach Polski w piłce błotnej, rozegranych w sobotę w Biszczy niedaleko Biłgoraja. Rywalizowali z drużynami z różnych stron kraju, w tym z byłym mistrzem świata i trzykrotnym zdobywcą Pucharu Polski. Trzecie miejsce Szybkich i Wściekłych w takim towarzystwie ma swoją wartość!

Cieszkowy grają od lat w piłkę, tyle że tę „normalną” – na trawie lub w hali. Profesjonalny debiut w błotnej Szybcy i Wściekli zaliczyli w – nomen omen – Błotnowoli koło Nowego Kor­czyna. Tutaj, w połowie sierpnia, odbył się turniej Pucharu Polski 2017, a nasi spisali się na tyle dobrze, że otrzymali zaproszenie do występu w krajowym czempionacie w Biszczy.

– Udziału w takiej imprezie nie można odmówić, prawda? – uśmiecha się Piotr Mogiła, dodając: – Wyjazd do Biszczy to ponad 200 kilometrów, ale nie na darmo. Po zdobyciu doświadczenia na pucharowym turnieju w Błotnowoli nie myśleliśmy o powrocie do domu bez trofeum.

I zrobili to! W pierwszej fazie sobotniego turnieju odbyła się rywalizacja w grupach. Po dwie najlepsze drużyny z każdej przeszły do kolejnej rundy, gdzie grano systemem „każdy z każdym”. W wielkiej czwórce znaleźli się: były mistrz świata Torfowy Dr Tusz Białystok, zdobywca Pucharu Polski Rakovia Gepard Rakówka oraz dwie ekipy z Ponidzia: OSP Kargów, Szybcy i Wściekli. Cieszkowy spisały się rewelacyjnie, nie ponosząc ani jednej porażki. Z grupy wyszły na pierwszym miejscu, choć walka o mistrzostwo zaczęła się dopiero teraz.

Najpierw mecz z Rakovią i pierwszy sukces – remis 1:1 z tak wymagającym rywalem dodał im skrzydeł. Potem starcie z Kargowem.

– Układ tabeli nie był jeszcze jasny, więc wszystko mogło się zdarzyć. To był bardzo emocjonujący mecz, mieliśmy przewagę, chociaż w piłce błotnej czasami to nie wystarcza – relacjonuje Piotr Mogiła, filar i rzecznik prasowy Szybkich i Wściekłych.
Rzeczywiście, po błędzie obrońcy piłka wpadła „za kołnierz” bramkarza z Cieszków. 1:0 dla Kargowa, ale nasi nie mieli zamiaru się poddawać. Jeszcze bardziej podkręcili tempo, ruszając do frontalnego ataku. 40 sekund przed końcem dopięli swego, zdobywając wyrównującego gola. Niestety, sprawdziła się teoria, że „nieprzewidywalność błotnego bajora i piłki” jest przeogromna. Zaledwie... 15 sekund przed końcowym gwizdkiem sędziego Kargów zdołał przeprowadzić szybką akcję i strzelił drugą bramkę. 2:1 – na odpowiedź zabrakło już czasu.

Trzeci mecz Szybkich i Wściekłych był najtrudniejszy. Przyszło im walczyć z najbardziej utytułowanym polskim teamem – Torfowy Dr Tusz Białystok, który ma w dorobku także tytuł mistrza świata w piłce błotnej.

– Po pierwszej, jakże zażartej, połowie przegrywaliśmy 0:1. Na dodatek, po brutalnym faulu na jednym z zawodników po przerwie musieliśmy grać w osłabieniu, a mecz kończyliśmy we czwórkę – opowiada Piotr Mogiła. – Nie poddaliśmy się jednak ani na moment. Mimo krytycznej sytuacji w zespole i dramatycznej akcji w lewym sektorze boiska, strzeliliśmy wyrównującego gola. Byliśmy przeszczęśliwi, remis z mistrzami świata to nie byle co! – podkreśla z entuzjazmem.

Po podliczeniu punktów i bramek okazało się, że VII Mistrzostwa Polski w piłce błotnej wygrał OSP Kargów. Na drugim miejscu faworyt – Torfowy Dr Tusz Białystok, zaś brązowy medal zdobyli Szybcy i Wściekli Cieszkowy. Od „srebra” dzielił ich tylko punkt, ale nikt nie ma zamiaru narzekać. Zwłaszcza że w parze z medalem idzie... korona króla strzelców. Dla Mateusza Rogali, który zdobył najwięcej – sześć bramek na czempionacie w Biszczy.

– Chyba nikt się nie spodziewał takich rozstrzygnięć. Jesteśmy bardzo, bardzo zadowoleni. Nasze udane występy zaowocowały zaproszeniem na kolejną edycję Pucharu Polski, w 2018 roku. Czy moglibyśmy odmówić? – Piotr Mogiła uśmiecha się szeroko. – Oczywiście, że nie. Zagramy!

Piłka błotna ma krótką, ale bogatą historię. Za ojczyznę tej gry uważa się Finlandię, pierwszy oficjalny mecz odbył się w 1998 roku. Potem kopanie futbolówki w błotnistym bajorze szybko rozlało się po świecie. Dyscyplina ta jest popularna także w Rosji, Holandii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Islandii, Turcji, Brazylii oraz w Polsce. Rozgrywane są turnieje mistrzostw i pucharowe, a swoich sił próbują też... panie.

W regionie świętokrzyskim centrum piłki błotnej stała się Błotnowola koło Nowego Korczyna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie