Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężki żywot młodego sportowca

Rafał BANASZEK

Młodziutkie lekkoatletki - Kasia Sobczyk z Kurzelowa i Edyta Pura z Pilczycy - otrzymały w ubiegłym tygodniu stypendium starosty włoszczowskiego za szczególne osiągnięcia sportowe. Przez cały rok za swój sportowy trud będą otrzymywać miesięcznie po 170 złotych. Jak wygląda obecnie życie młodego sportowca z prowincji, który musi się przebijać przez sito wielkiego świata sportowego? - zapytaliśmy nasze świeżo upieczone stypendystki.

Niecodzienny gość

Ostatni tłusty czwartek będą pamiętać na pewno długo. Tego dnia 20-letnia Edyta Pura z Pilczycy i 23-letnia Kasia Sobczyk z Kurzelowa odebrały z rąk starosty włoszczowskiego Zbigniewa Krzyśka stypendium, przyznane im za szczególne osiągnięcia sportowe. Wszyscy radni i obecni na sali konferencyjnej starostwa goście na dowód uznania dla trudu sportowego obydwu lekkoatletek na stojąco bili brawa najlepszym sportsmenkom w powiecie włoszczowskim. Pierwszy raz w historii powiatu w tak uroczystej oprawie na sesji wręczono stypendia za osiągnięcia sportowe.

- Postaramy się, żeby nasze wyniki były jeszcze lepsze - mówiła uradowana ze stypendium Edyta Pura. - Ten sport jest dla mnie wielką przyjemnością, a teraz, gdy jeszcze zostałam przez państwa doceniona, tym bardziej się cieszę - dodała Kasia Sobczyk. Stypendium w wysokości 170 złotych na miesiąc obydwie dziewczyny będą pobierać przez cały rok. Edyta i Kasia są bardzo wdzięczne samorządowi powiatowemu za taki gest. Wiadomo, że jest to kropla w morzu potrzeb, ale zawsze coś.

Edyta jak Radek

To, ile kosztuje ciężka praca, wie bardzo dobrze Edyta Pura z Pilczycy, ubiegłoroczna stypendystka imienia Andrzeja Radka. Jest absolwentką Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Warszawie. Od października ubiegłego roku rozpoczęła w stolicy studia na Akademii Wychowania Fizycznego. To wybitna lekkoatletka klubu Wir Łopuszno. W lipcu ubiegłego roku zdobyła m.in. złoty medal na Mistrzostwach Polski Juniorów w biegu na 400 metrów w Bydgoszczy. Zwycięstwo dało jej szansę startowania w Mistrzostwach Europy Juniorów w Kownie na Litwie, gdzie zajęła siódme miejsce i pobiła swój rekord życiowy w biegu na 400 metrów przez płotki. Uznana jest najlepszą lekkoatletką województwa świętokrzyskiego w 2005 roku.

- Ma duży talent, a przy tym jest bardzo pracowita. Na treningach nie trzeba jej pilnować - opowiada jej trener Józef Chudy. - Pamiętam jej pierwszy występ w Kielcach, na którym ją wypatrzyłem. Biegała w takich ciężkich "biało-czarnych" trampkach. A inni w profesjonalnych kolcach. Ale to ona wygrała. Już wtedy było widać, że jest to duży talent. Jest bardzo pilna. Zawsze była, od samego początku, jak odkryłem jej talent. Do dzisiaj jedna gospodyni na obozie w Zębie koło Zakopanego nie może zapomnieć, jak Edyta z soplami lodu na twarzy wracała po mozolnych treningach - wspomina trener Edyty.

Gdy Edyta Pura zaczynała trenować lekką atletykę, jej mama Krystyna nie była zbytnio zadowolona z poczynań córki. - Wiadomo, jak to jest w takich małych miejscowościach. Ludzie różnie patrzą na takie osoby. Mówiłam o tym Edytce, ale ona była uparta. Biegała wieczorami, żeby ludzie nie widzieli i nie komentowali. Teraz wszyscy jesteśmy z niej dumni. - W powiecie nie ma takiej drugiej osoby. Już jako dwuletnia dziewczynka trenowała ze mną, gdy byłem strażakiem w Ochotniczej Straży Pożarnej w Pilczycy. Pamiętam, jak babcia ją pytała: "A ty gdzie?". Na to ona: "Z tatusiem pobiegać". Tak stawiała ze mną swoje pierwsze kroki - uśmiecha się Jan Pura, obecnie komendant gminny OSP.

Niełatwe życie w stolicy

Edyta ciężko pracuje na swój sukces. Nie ma żadnych sponsorów, oprócz oczywiście swoich rodziców. Skromny budżet wspomogło stypendium od starosty, z którego Edyta będzie się utrzymywać w stolicy. - Nie jest lekko w Warszawie - twierdzi. - Studia, treningi do wieczora. Trzeba się uczyć po nocach i od rana jest to samo. Nie mam nawet czasu na życie osobiste. Ale nie użalam się nad sobą. Dzięki lekkiej atletyce jestem kimś. To właśnie dla sportu opuściłam swoją miejscowość. Dopóki będę mogła, zamierzam biegać. To jest moja miłość i całe życie. Chcę pobić jeszcze swoje "życiówki" - zapowiada młoda sportsmenka z Pilczycy.

- Cały czas jej powtarzam, że sport sportem, ale nauka musi być na pierwszym miejscu. Najlepiej, żeby było jedno i drugie. Tłumaczę jej zawsze, córciu, musisz być sobą. Chciałabym, żeby Edyta wyrosła na ludzi. Nie chciałam jej puszczać do Warszawy, do wielkiego świata, bo to daleko i drogo. Tutaj byłaby na miejscu, ale wybrała inaczej - opowiada pani Krystyna. - Wiadomo, że jest ciężko. Obydwoje z żoną nie pracujemy. Ale jakoś dajemy radę. Jeżeli Edyta chce się rozwijać w sporcie, to musimy jej pomóc. Za wszelką cenę. Nie ma innego wyjścia. Daj jej tylko Boże zdrowie - podkreśla tata Edyty.

Wychowanka Sokoła

Druga ze stypendystek, 23-letnia Katarzyna Sobczyk z Kurzelowa, zaczęła przygodę z bieganiem ponad siedem lat temu dzięki Jolancie Tyjas, trenerce klubu sportowego Sokół Włoszczowa i nauczycielce wychowania fizycznego w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 imienia Hetmana Stefana Czarnieckiego. Kiedy cztery lata temu rozpoczynała studia na kierunku pedagogika z wychowaniem fizycznym na Akademii Jana Długosza w Częstochowie, to zadała sobie pytanie - czy warto jeszcze uprawiać lekką atletykę? Na szczęście nie zrezygnowała z królowej sportu i dziś może powiedzieć, że była to dobra decyzja.

- Sport jest dla mnie wielką przyjemnością. O ile w szkole średniej traktowałam zajęcia wf-u jako przymus, o tyle dzisiaj nie mogę bez nich żyć. Jak nie poćwiczę, to zaraz czuję się źle, czegoś mi brakuje. Cieszę się, że dostałam stypendium od pana starosty. Z tych pieniędzy i ze stypendium naukowego, które pobieram na uczelni, chciałabym kupić sobie na raty laptopa. Gdybym nie otrzymała tych pieniędzy, to pewnie musiałabym pracować na swoje utrzymanie. A tak, na własne potrzeby wystarcza mi i nie muszę prosić rodziców o finansowanie mnie - opowiada lekkoatletka z Kurzelowa.

Na piechotkę, zamiast na traktorze

Pan Stanisław, ojciec Katarzyny, pracuje w oczyszczalni ścieków we Włoszczowie. Sobczykom nie żyje się w luksusie. Utrzymują się z pensji głowy rodziny i z tego, co zarobią na gospodarstwie. Hodują trzodę chlewną. Gospodarzą na 12 hektarach pola. Wychowali pięcioro dzieci. Jeden syn już się ożenił, drugi staje na ślubnym kobiercu w czerwcu tego roku. Kasia studiuje pedagogikę z wychowaniem fizycznym w Częstochowie, a jej starsza od dwa lata siostra Agata jest studentką ogrodnictwa na Akademii Rolniczej w Lublinie. Najmłodszy z Sobczyków, Marcin, uczy się w gimnazjum w Kurzelowie.

- Jestem dumna ze swoich dzieci - mówi pani Halina. - Kasia od młodych lat pomaga nam w gospodarce. Mróz, nie mróz a ona na powietrze i biega. Pamiętam, jak raz jechaliśmy z mężem w pole. Kasia zeskoczyła z przyczepy i mówi, że przebiegnie się kilka kilometrów. Zajeżdżamy na łąkę, a ona już siedzi i na nas czeka. To bardzo pracowita dziewczyna. Jak przyjedzie z Częstochowy, to nie bierze się najpierw za jedzenie, tylko na przykład za sprzątanie. Najpierw musi coś zrobić, dopiero potem zasiada do obiadu. Chwalę ją za to, że znajduje czas na wszystko, dobrze się uczy, ćwiczy bieganie, karate, chodzi na prawo jazdy - wszędzie jej pełno.

Niepokonana na rękę

Lekkoatletyka to nie jedyna dyscyplina sportu, w której Kasia czuje się dobrze. W ubiegłym roku połknęła bakcyla w tak zwanym armwrestlingu, czyli siłowaniu na rękę. Plakat ją zachęcił do Mistrzostw Częstochowy. Chciała tylko spędzić miło czas... Jak się okazało, młodziutka mieszkanka Kurzelowa była odkryciem zawodów. Pokonała 23 zawodniczki z całej Polski, niektóre wyżej notowane od siebie. - Ja przy niektórych wyglądałam jak kruszynka - wspomina z uśmiechem.

Wygrana w Częstochowie odbiła się szerokim echem po całej okolicy. Studenci zaczęli się mierzyć z Kasią na rękę, chcąc sprawdzić jej siłę, i nie dawali rady. - Sama nie wiem, skąd mam tyle siły - zastanawia się kurzelowianka. - Często trenuję na siłowni, bo w lekkiej atletyce jest to potrzebne. Swoje robi też praca na roli. Jak jestem w domu, to pomagam rodzicom przy żniwach, sianokosach i wykopkach. To także wyrabia siłę - podkreśla Kasia Sobczyk. Tak więc, panowie uważajcie, jak któremuś z was przyjdzie prosić o rękę wysoką blondynkę z Kurzelowa. Kasia może to potraktować dosłownie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie