Ciężkie życie w śródmieściu

Likwidacja przejścia dla pieszych na Ogrodowej w Kielcach była złym pomysłem, miasto nie remontuje sypiącej się kamienicy przy Mickiewicza, to tylko niektóre skargi naszych czytelników mieszkających w centrum.

- Mieszkam przy ulicy Zgody, wieczorami i w nocami nie da się otworzyć okien ponieważ śmierdzi. Podejrzewam, że smrodzi szpital przy ulicy Langiewicza, który mimo zakazu potajemnie spala medyczne odpady. Trzeba ich sprawdzić i jeśli to nie oni, to szukać innego sprawcy - mówił Stefan Cybulka. Dodał, że mieszkańcom jest potrzebny skrót między ulicą Zgody a Ściegiennego.

- Nie dość, że rozsypały się tam schodki i moja sąsiadka złamała na nich nogę, to właściciel przychodni przy ulicy Wojska Polskiego w czasie jej budowy zniszczył chodnik i teraz musimy chodzić po błocie. Niech Miejski Zarząd Dróg wyegzekwuje reperację miejskiego chodnika. Mam nadzieję, że do nowej wojewódzkiej biblioteki przy ulicy Ściegiennego będzie dojście z obu stron, także od Zgody i będziemy mogli tędy chodzić zamiast starym, niebezpiecznym skrótem.

Mieszkańcy kamienicy przy ulicy Mickiewicza 1 przedstawili nam dokumenty, z których wynika, że powiatowy inspektor nadzoru budowlanego już rok temu nakazał miastu remont tej kamienicy, a Miejski Zarząd Budynków nawet go nie zaczął. - Gdy sypią się gzymsy, to przyjeżdżają, aby je strącić. Nic więcej nie robią. Zamontowali daszek żeby odpadający tynk nikogo nie zabił, po którym złodzieje wchodzą do mieszkań przez okna - informują Anna Radek i Helena Ksel.

Lokatorzy budynków przy Hipotecznej skarżą się na klientów i właścicieli jednego z lokali przy tej ulicy. - Głośna muzyka jest do akceptowania. Przeszkadza nam młodzież, która wychodzi przed lokal, wrzeszczy i wyklina do białego rana, a my nie możemy oka zmrużyć. Po interwencjach policji jest chwila spokoju, a potem znowu wrzaski - opowiedziała jedna z mieszkanek.

- Mamy pecha, że przyszło nam mieszkać przy placu Artystów - mówią Helena i Bernard Różańscy. - Hałas emitowany z urządzeń nagłaśniających podczas imprez jarmarczno-odpustowych przekracza dopuszczalne 50 decybeli. Zwrócenie obsłudze uwagi wywołuje odzywki “więcej czadu". W pogodne wieczory plac opanowują rowerzyści, deskarze, kuglarze, motocykliści, a palenie gum jest na porządku dziennym. Brak toalet powoduje, że kilkaset osób korzystających z ogródków piwnych zanieczyszcza tereny zielone, śmietniki i klatki schodowe

Starsze małżeństwo dodaje, że kierowcy parkują samochody na wyremontowanych chodnikach przy ulicy Staszica nie zostawiając na nich przepisowego pasa 1,5 metra dla pieszych. - Musimy chodzić trawnikami, bo chodniki służą za parkingi - dodają.
Zadaniem mieszkańców ulicy Ogrodowej źle się stało, że zlikwidowano na niej przejście dla pieszych. - Teraz samochody pędzą 120 kilometrów na godzinę i tylko patrzeć aż dojedzie do tragedii, bo piesi tak przechodzą przez dawną zebrę. Do pasów przy rondzie jest daleko, jestem potworny ruch i kierowcy nie puszczają pieszych - informuje Michał Borchólski. - Kierowcy łamią także nowy zakaz skrętu w Spacerową, a jadący za nimi trąbią. Na ulicy zrobiło się bardzo głośno. Zamiast likwidować wysypkę można było na jej wysokości poszerzyć ulicę kosztem parku, aby powstały dwa pasy jezdni na całej długości Ogrodowej.

Dodał, że ulica Ogrodowa wymaga przebudowy, miejsce z niebezpiecznym łukiem, który przyczynia się do wypadków. - Mieszkam na przeciwko tego miejsca i nie raz miałem samochód w ogrodzeniu. A teraz, gdy kierowcy mogą jechać szybciej, bo nie ogranicza ich wysepka, wypadków będzie więcej, zwłaszcza zimą, gdy jest ślisko - dodaje pan Michał.