Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężko chora Dominika nie ma, co jeść

Iwona ROJEK [email protected]
Najbliższe święta dla 17 letniej Dominiki Kitlińskiej i jej mamy czekającej na przeszczep serca i płuc zapowiadają się tragicznie, bo nie mają na nic pieniędzy.
Najbliższe święta dla 17 letniej Dominiki Kitlińskiej i jej mamy czekającej na przeszczep serca i płuc zapowiadają się tragicznie, bo nie mają na nic pieniędzy.
- Lekarze z Zabrza powiedzieli, że to prawdziwy cud, że Dominika jeszcze żyje - mówi jej mama Dorota. - Żyje chyba siłą swej ogromnej woli, bo nie chce umierać. Ale jesteśmy w takiej sytuacji, że nie mamy, co jeść.

Beata Chodór, lekarz prowadzący dziewczynkę w Klinice w Zabrzu bardzo prosi o pomoc dla tej rodziny.

- Po koniec marca Dominika trafiła do nas w stanie niedożywienia i wycieńczenia - opowiada przejęta. - Przytrzymaliśmy dziecko w szpitalu, żeby ją odżywić. Dałam mamie swoje pieniądze, jak odjeżdżały, żeby miały na przeżycie, jak wrócą do Kielc. To wszystko spędza mi sen z oczu, muszą im pomóc jakieś instytucje, bo za kilkaset złotych nie da się wyżyć z tak ciężko chorym dzieckiem.

NA CHLEB, NA RECEPTY...

W mieszkaniu w bloku socjalnym przy ulicy Jagiellońskiej, gdzie mieszka Dominika sytuacja przed świętami Wielkanocnymi jest tragiczna. - Nie mam za co kupić jedzenia, dwa dni temu nie było nawet na chleb, nie mogę wykupić recept dla Dominiki - skarży się mama. - W sumie mamy na miesiąc około 900 zł, w tym alimenty od byłego męża i zasiłek pielęgnacyjny na Domisię, takie pieniądze są na trzy osoby, bo mieszka z nami jeszcze 19 letni syn.

- Czynsz wynosi 340 zł miesięcznie, do tego dochodzi oplata za gaz i prąd, już nie mówiąc o kupnie jedzenia. Jestem zrozpaczona, nie wiem już, co mam robić, jak dalej żyć. Nie ma, czym zapłacić za mieszkanie, ani za prąd. Niektórzy mogą mi zarzucić niegospodarność, ale jak mam się rządzić. Jedzenie dużo kosztuje, a ja przecież muszę jeszcze wozić Dominikę do Zabrza, kupować leki, jakieś ubranie, jest tragedia - dodaje.

WIERZY W CUD

W czasie ostatniego pobytu dziewczynki w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu 30 marca, kardiolodzy stwierdzili u 17 letniej Dominiki chorującej od ośmiu lat na nieuleczalne samoistne nadciśnienie płucne z ciężką niedomykalność zastawki, szmer spoczynkowy, obrzęki podudzi i duszność spoczynkową. Do tego doszła powiększona wątroba, sinica centralna i obwodowa i zaburzenia widzenia. - Powiedzieli mi, że nie widzą dla niej ratunku, na przeszczep nie ma szans - płacze mama. - A nawet gdyby był, to dają jej tylko 0,5 proc. na jego przeżycie. - Radzili, żebym z córką spędzała jak najwięcej czasu, bo niewiele nam go pozostało. Ale ja wierzę w cud.

Każdy może pomóc

Każdy może pomóc

Czytelnikom, którzy mogliby wesprzeć Dominikę Kitlińską podajemy numer konta:
Bank PKO BP S.A. I Oddział Kielce
18 1020 2629 0000 9202 0098 8550 "Dla Dominiki"

Dziewczynka pokazuje kartkę, jaką wczoraj namalowała. Szary blok, a pod nim podpis: siedzę sama na wózku inwalidzkim pod blokiem i jest mi bardzo smutno. - Coraz bardziej do córki dociera to, że nigdy nie będzie mogła żyć tak, jak jej rówieśniczki - uważa zrozpaczona pani Dorota, która egzystuje tylko dzięki lekom przeciwdepresyjnym. Sama ledwo słania się na nogach.

CZEKAJĄ NA COKOLWIEK

Nauczycielki z III Liceum im. Norwida, które dopiero od kilku dni przychodzą do Dominiki też apelują o pomoc dla rodziny. - Widziałam, że kilka dni temu nie mieli kromki chleba, masła, jabłka, niczego - mówi Krystyna Paszkowska, nauczycielka języka polskiego.

Od niedawna tą rodziną zainteresowali się też Elżbieta Szlufik Pańtak, razem z mężem Grzegorzem Pańtakiem, prowadzący Kielecki Teatr Tańca. - Jakiś czas temu zrobiliśmy im zakupy, podarowaliśmy 120 zł zebrane wśród tancerzy - opowiada dyrektor Szlufik. - Ciężko nam patrzeć na nieszczęście tego dziecka.
Dorota Kitlińska mówi, że ludzie często nie rozumieją ich dramatu. - W związku z chorobą córki nie mogę jej odstąpić jej na krok, pójść do pracy, stąd nie mamy pieniędzy - tłumaczy się. - Moja depresja pogłębia się.

Wszyscy, którzy mogliby pomóc Dominice Kitlińskiej są proszeni o kontakt pod numerem 507-814-443. - Wiem, że nieraz korzystałam z pomocy ludzi i jestem im bardzo wdzięczna, ale kolejne święta nie mamy, co do garnka włożyć. Jest nam bardzo ciężko, wstydzę się prosić o wsparcie, ale jak nie poproszę o pomoc, to nie przeżyjemy - podkreśla mama Dominiki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie