MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz chętniej badamy się profilaktycznie. Z jednym groźnym wyjątkiem - wczesnego wykrywania nowotworów

Iza BEDNARZ
- Łatwiej było mi wybudować centrum onkologii od podstaw niż zmobilizować ludzi do troski o swoje zdrowie, poddawania się badaniom profilaktycznym - mówi doktor Stanisław Góźdź, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii.

Czy korzystamy z badań profilaktycznych? Coraz chętniej. Ale tylko z wybranych. Długie kolejki chętnych ustawiają się przy każdej okazji do pomiarów ciśnienia tętniczego i poziomu cukru we krwi, ochoczo mierzymy sobie pojemność płuc i stężenie tlenku węgla w wydychanym powietrzu. Nawet badania ostrości wzroku i wczesnego wykrycia wad słuchu biją rekordy popularności i zwykle chętnych do zdiagnozowania jest więcej niż czasu i możliwości diagnostycznych.

A badania profilaktyczne w kierunku wczesnego wykrycia nowotworów leżą. Wykonalność mammografii i cytologii w ramach Populacyjnych Programów Profilaktyki i Wczesnego Wykrywania Raka Szyjki Macicy i Raka Piersi sięga 30 procent. Podobna frekwencja jest w programie profilaktyki i wczesnego wykrywania raka jelita grubego, jeszcze mniejszy odsetek panów po 45 roku życia poddaje się badaniom profilaktycznym w kierunku wczesnego wykrycia raka prostaty.

Problem zaczyna się w głowie

Szymon Chrostowski, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie, który jako dwudziestokilkuletni chłopak zachorował na raka prostaty, od kilku lat prowadzi akcję edukacyjną wśród samorządów gminnych i wojewódzkich, organizacji pozarządowych, żeby nakłaniały mężczyzn do poddawania się profilaktycznym badaniom gruczołu krokowego. Przyznał nam: - Problem zaczyna się w głowie. Faceci, wiadomo: nie płaczą, a jak nie płaczą, to po co pójdą do lekarza, nawet jak są w wieku, w którym należałoby się zbadać? Kiedyś z Polsatem zrobiliśmy ankietę na ulicy i zapytaliśmy mężczyzn po czterdziestce, czy robili sobie badanie prostaty. Wszyscy mieli ten charakterystyczny uśmieszek: "nie no ja? Ja nie mam prostaty" - próbowali obrócić w żart, ale potem dodawali: "ale na pewno w tym roku się przebadam". Czyli niby świadomość jest, ale do badań daleko.

Doktor Stanisław Góźdź, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Onkologii mówi otwarcie: - Łatwiej było mi wybudować centrum onkologii od podstaw niż zmobilizować ludzi do troski o swoje zdrowie, poddawania się badaniom profilaktycznym. A przecież rak w 70 procentach zależy od nas. 30 procent w tym stanowi palenie tytoniu, a pozostałe to dieta, nadużywanie alkoholu, unikanie badań profilaktycznych. Niestety, wciąż dominuje u nas postawa: "po co się będę badał, jeszcze mi coś wykryją". Ze strachu przed rakiem próbujemy zaklinać rzeczywistość, udawać, że jak nie będziemy o nim wiedzieć, to nam się nie przydarzy.

Wcześniej wykryjesz, dłużej pożyjesz

- Rak potrzebuje czasu - tłumaczy dr Góźdź. - To nie grypa, która nas zgarnia w ciągu 48 godzin. Żeby guz piersi urósł do rozmiarów jednego centymetra i dopiero wtedy mogła go wykryć kobieta podczas samobadania piersi, musi upłynąć co najmniej pięć lat. Mniejsze zmiany można wykryć tylko dzięki badaniom usg i mammografii. Tak maleńkie guzki można wyciąć bez śladu, dzięki operacji oszczędzającej. Kobieta zachowuje pierś, pełną sprawność, nie ma nawet defektów kosmetycznych. Ale trzeba się badać, żeby wcześnie wykryć małe zmiany.

Polipy jelita grubego potrzebują średnio 5-7 lat, żeby rozwinęły się z nich guzy złośliwe. Rak jelita grubego jest w tej chwili drugim nowotworem po raku płuc powodującym największy odsetek zgonów. - I znów, gdybyśmy korzystali z kolonoskopii, której powinien poddać się każdy człowiek po 50 roku życia, ryzyko zachorowania byłoby minimalne, bo podczas tego badania od razu usuwa się drobne zmiany bez żadnego uszczerbku dla zdrowia pacjenta - mówi dr Góźdź.

Szymon Chrostrowski dodaje, że rak gruczołu krokowego zazwyczaj nie pojawia się natychmiast, choć zdarzają się tacy pechowcy, jak on. - Ale zwykle choroba rozwija się kilka lat. Czasu jest dość, żeby wcześnie ją wykryć i podjąć leczenie.

- Musimy przestać traktować raka w kategorii wyroku - apeluje dr Góźdź. Obecnie wyleczalność nowotworów złośliwych przekracza 60 procent, a w niektórych rodzajach tych schorzeń jest jeszcze wyższa. - Rak nie jest już chorobą śmiertelną. Stał się chorobą przewlekłą, z którą żyje się tak samo jak z każdą inną - podkreśla.

Baba i wójt wyganiają do lekarza

Fundacja Jesteśmy Blisko z Włoszczowej zorganizowała w ubiegłym roku akcję "Przychodzi facet do lekarza, bo go baba wygoniła". Agata Kobyłecka, koordynator Fundacji Jesteśmy Blisko, przyznaje, że obawiała się, czy badania chwycą, bo przecież to nowotwory okolic intymnych, o których niechętnie się rozmawia. Najpierw przygotowali grunt. Zorganizowali spotkania z lekarzem urologiem, psychologiem, znanym mieszkańcem Włoszczowy, który chorował na raka prostaty, wicewojewodą świętokrzyskim Grzegorzem Dziubkiem, gorącym orędownikiem badań dla mężczyzn. - Apelowaliśmy do pań, żeby zmobilizowały swoich partnerów do poddawania się badaniom profilaktycznym. Liczyliśmy, że przyjdzie najwyżej 200 osób - mówi. Z badań krwi i gruczołu krokowego skorzystało 350 mężczyzn w całym powiecie włoszczowskim. Niektórzy panowie rejestrowali po kilku kolegów. 25 mężczyzn skierowano do dalszej diagnostyki i leczenia. - Można powiedzieć, że uratowaliśmy im życie - mówi Agata Kobyłecka. W tym roku Fundacja również będzie organizować bezpłatne badania.

Sławomir Kopacz, wójt Bielin po raz kolejny zgłosił swoją gminę do konkursu Zdrowa Gmina organizowanego przez Polską Unię Onkologii. Znów w Bielinach będą wizyty cytomammobusu, pogadanki na zebraniach wiejskich o nowotworach kobiecych i męskich, być może uda się zorganizować grupowy wyjazd na badania do Świętokrzyskiego Centrum Onkologii.

- Robimy to nie po to, żeby wygrywać konkursy, ale żeby podnosić świadomość konieczności wykonywania badań wcześnie wykrywających nowotwory - mówi wójt. Przyznaje, że kiedy siedem lat temu pierwszy raz wspominał na zebraniach wiejskich, że trzeba sobie robić mammografię, cytologię i kolonoskopię, ludzie słuchali go z uśmieszkami, a cytomammobus stał pusty. - Teraz się pytają, kiedy i gdzie będą te badania, a do cytomammobusu ustawiają się kolejki - mówi. Wierzy, że powtarzając akcje, apelując do mieszkańców poprzez księży, sołtysów, oficjalne i nieoficjalne kanały informacyjne, można wygrać walkę z rakiem. - Przecież wśród nas żyją osoby, które dzięki tym badaniom dowiedziały się, że są chore, przeszły leczenie i teraz są zdrowe - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie