Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Córka i siostrzenica walczą o mieszkanie po zmarłym

Iwona ROJEK [email protected]
Małgorzata żyje bardzo skromnie, ale twierdzi, że mieszkanie po wujku to jej jedyne miejsce do życia.
Małgorzata żyje bardzo skromnie, ale twierdzi, że mieszkanie po wujku to jej jedyne miejsce do życia. Fot. Dawid Łukasik
- Wujek, który całe życie traktował mnie jak przybraną córkę i którym się opiekowałam, zapisał mi w testamencie mieszkanie - opowiada 39-letnia Małgorzata Widera. Innego zdania jest jego biologiczna córka.

- Nagle odnalazła się jego biologiczna córka i to ona wygrała sprawę w sądzie, uznano, że to ona ma prawo do dziedziczenia po ojcu. To dla mnie wielka krzywda - mówi pani Małgorzata.
Innego zdania jest córka. - Ojciec chciał mi zapisać mieszkanie, ale nie zdążył - tłumaczy. - A nie opiekowałam się nim, bo siostrzenica nie wpuszczała mnie do jego mieszkania.

To, co dzieje się na jednym z kieleckich osiedli, wydaje się wręcz nieprawdopodobne. Scenariusz jak z amerykańskiego horroru. Siostrzenica, która całe życie uchodziła za przybraną córkę, i odnaleziona córka biologiczna walczą o mieszkanie po zmarłym mężczyźnie i każda neguje to, co mówi druga, podważając rolę, jaką ta druga odegrała w jego życiu.

Z Małgorzatą spotykamy się w mieszkaniu zmarłego wujka, w centrum Kielc, którego nie chce opuścić, chociaż niedawno zapadł wyrok, na mocy którego dwupokojowy lokal przyznano nie jej, a biologicznej córce. Sprawa w sądzie trwała dwa lata i to, co postanowiono, uważa za bardzo niesprawiedliwe. - Zostałam w perfidny sposób oszukana, można ująć to tak: Murzyn zrobił najcięższą robotę, a teraz może odejść - mówi zdesperowana. - Cale życie nie wiedziałam o istnieniu jakiejś córki, zawsze była mowa o tym, że wujek jest bezpłodny, nie miał potomstwa ani w pierwszym, ani w drugim małżeństwie, żadne dziecko nie było wpisane w jego dowodzie osobistym, a po jego śmierci znalazła się córka. Odwołałam się od tego wyroku do sądu apelacyjnego i czekam na pierwszą rozprawę. Uważam, że nie można w ten sposób krzywdzić ludzi, tym bardziej że jest testament, w którym zapisał mi to mieszkanie. Latami opiekowałam się ciężko chorym, leżącym wujkiem, który był dla mnie jak ojciec, on wiele razy zapewniał mnie, że jestem mu droga jak prawdziwe dziecko, którego nie miał, a teraz nagle odnalazła się biologiczna córka i każe mi się wynosić z mieszkania. Nie mogę się na to zgodzić, bo nie mam gdzie pójść ani za co żyć. Małgorzata z trudem opowiada skomplikowaną historię swojego życia.

WZIĄŁ MNIE NA WYCHOWANIE

- Wujek był dyrektorem jednej z kieleckich szkół średnich, akurat drugi raz się ożenił, z drugą żoną, tak jak i z pierwszą, nie miał dzieci i wtedy ja trafiłam do ich domu, byłam wtedy 10-letnią dziewczynką - wspomina. - Mieszkaliśmy pod Częstochową. Mojej mamie, a jego siostrze z trójką dzieci i mężem nadużywającym alkoholu było bardzo ciężko i mama dogadała się z wujkiem, że pójdę do niego na wychowanie. Pierwsze miesiące w nowej rodzinie były trudne, ale z czasem przyzwyczaiłam się, bo wujek był człowiekiem z wielką klasą, zapisał mnie do szkoły, pomagał w lekcjach, chodził na wywiadówki, opiekował się mną lepiej niż rodzony ojciec. Skończyłam przy ich pomocy z bardzo dobrymi wynikami podstawówkę. W szkole średniej bardzo tęskniłam za mamą i wyjechałam z Kielc na kilka lat do internatu, bliżej domu, ale potem znów wróciłam do wujka, bo był chory, potrzebował mnie, a nie miał się nim kto zająć.

Studiowałam zaocznie i jednocześnie opiekowałam się nim. Żadna córka nigdy do niego nie przyszła, nie dzwoniła, nie pisała. Po udarze, zawale, gdy miał cukrzycę, duszności, był sparaliżowany kilka lat, byłam przy nim dzień i noc, bo jego żona zmarła wcześniej. Były dni, że słaniałam się na nogach ze zmęczenia, opieka była wyczerpująca. Kiedy pewnego dnia wujek przebywał w szpitalu w Czerwonej Górze, poprosił o wezwanie notariusza i tam został sporządzony testament - zapisał mi mieszkanie. Po tym zapisie żył jeszcze dwa lata, ale nigdy go nie odwołał. Jeśli biologiczna córka twierdzi, że jej chciał podarować mieszkanie, to dlaczego nigdy tego nie uczynił? Nastały trudne czasy, miałam ciężkie życie, niczego się nie dorobiłam, pracuję dorywczo, to mieszkanie jest dla mnie ogromnie ważne. A w sądzie uznano, że kiedy podpisywał testament, nie był w pełni poczytalny, bo miał miażdżycę i depresję, został do niego przymuszony i dlatego jest nieważny.

INNA WERSJA

Do biologicznej córki, która mieszka z drugiej strony Kielc, trafiamy następnego dnia i kobieta przedstawia zupełnie inną historię. Mówi, że siostrzenica musiała wiedzieć o jej istnieniu, a teraz kłamie, bo chce wyłudzić mieszkanie. - To prawda, że nie opiekowałam się tatą, bo w ostatnich latach siostrzenica mnie do niego nie dopuszczała, nie otwierała drzwi, ale zawsze utrzymywałam z ojcem po kryjomu serdeczne stosunki - opowiada pani Agnieszka. - Tata zawsze płacił na mnie dobrowolnie alimenty, pisaliśmy do siebie kartki, spotykaliśmy się.

W rozmowie uczestniczy matka kobiety. - Moja córka urodziła się niedługo po drugim ślubie Józefa i oboje uznaliśmy, że zachowamy tę sprawę w tajemnicy, żeby nie niszczyć jego małżeństwa - wyjaśnia. - Porozumieliśmy się, ale skąd wzięła się ta dziwna siostrzenica, to ja nie mam pojęcia. Wiemy, że wprowadziła się do niego na siłę, po śmierci żony.

Córka dodaje, że nie chciała bywać w domu ojca ze względu na jego żonę, która miała słabe zdrowie i na pewno by to przeżywała. - Nie chciałam jej ranić - wyjaśnia. - Ale jestem pewna, że tato mieszkanie chciałby zostawić mnie. Zawsze był ze mnie dumny, że zdobyłam dobry zawód, po prostu bardzo mnie kochał, tylko tak nieszczęśliwie ułożyło się jego życie, że musieliśmy ukrywać nasz związek i uczucia.

ZA CIĘŻKI TRUD NALEŻY SIĘ MIESZKANIE

Ale o tym, że mieszkanie należy się wyłącznie siostrzenicy Małgorzacie są przekonani państwo Nowakowscy mieszkający na kieleckim osiedlu Sady. - Znam te dziewczynę od wielu lat i mogę poświadczyć, że mieszkała u wujka i opiekowała się nim - potwierdza Alicja Nowakowska. - Kiedy wyjeżdżała na studia ja w tym czasie chodziłam do tego pana, zajmowałam się nim i płacono mi za to. Byłam z nim wielokrotnie sama, ale nigdy nie wspominał mi o żadnej córce. Ten temat nie pojawił się ani raz, nawet mi się wierzyć nie chce, że taka kobieta istnieje.

Mąż pani Alicji dopowiada, że w ostatnich latach stan wujka był bardzo ciężki i opieka nad nim była niesamowicie wyczerpująca. Ta kobieta wiele przeszła i należy jej się jakaś rekompensata za poniesiony trud.

- Ja nawet uważam, że to wszystko odbiło się na jej zdrowiu fizycznym i psychicznym, stała się zalękniona, tak jakby miała jakieś zaburzenia i niepewna siebie. - uzupełnia wypowiedź męża pani Alicja.

SĄD ROZPATRZY

W Sądzie Rejonowym w Kielcach poinformowano nas, że nikt nie będzie komentował wyroku, ale tę sprawę zbada dogłębnie sąd drugiej instancji, bo zostało złożone odwołanie, jeszcze raz zostaną wzięte pod uwagę wszystkie argumenty skłóconych ze sobą stron.

Najbliższy kolega nieżyjącego pana Józefa pan Władysław Boś jest bardzo zaskoczony tą historią. - Spędziłem wiele godzin z moim przyjacielem, ale nigdy nie wspominał mi, że ma jakąś biologiczną córkę - mówi oburzony tym niecodziennym finałem. - Zawsze wiedziałem, że opiekuje się nim Małgosia i mieszka w jego mieszkaniu, traktowali ją jak własne dziecko. Dziewczyna bardzo się męczyła w ostatnich latach, gdzie wtedy była ta prawdziwa córka? Mieszkanie bezwzględnie należy się siostrzenicy nie tylko za jej wielkie poświęcenie, ale też dlatego, że przecież jest prawomocny testament. A testament to rzecz święta. Pan Władysław dodaje, że sprawiedliwość nakazuje dać lokal tej osobie, która sprawowała opiekę, a nie tej kobiecie, która odnalazła się po latach i nic dla swojego ojca nie zrobiła. Opowiada kłamstwa wyssane z palca.

PUNKTY WIDZENIA

Udało nam się odszukać jeszcze jedną osobę, koleżankę Małgorzaty ze szkoły podstawowej numer 19, do której zapisał ją wujek, po tym jak przygarnął ją od swego domu. - Pan Józef traktował Małgosię jak swoje dziecko - dobrze pamięta Agnieszka Nowak. - Razem z ciocią przyprowadzali ją do szkoły, dbali o nią i dla wszystkich było oczywiste, że pozostanie w tym mieszkaniu. - Jak przyszła do niego miała 10 lat, była grzeczną, skromną dziewczynką. Jeśli ma takie cechy do tej pory, nie ma siły przebicia, to dlatego nie umie się obronić w sądzie. Dla mnie testament jest najważniejszy, uważam, że świat już stanął na głowie. Jakie moralne prawo do odbierania mieszkania ma osoba, która w ogóle nie zajmowała się swoim ojcem. To zwykle wygodnictwo i materializm, ale wszędzie słychać teraz o takich przypadkach. Nie wierzę w to, że Małgosia nie wpuszczała tej pani do mieszkania. Gdyby chciała zająć się ojcem, to znalazłaby do niego drogę.

Ale biologiczna córka nadal uważa, że to siostrzenica na siłę wepchała się do życia jej ojca, tylko po to, żeby zdobyć majątek. Twierdzi, że nie mieszkała z tą rodziną w dzieciństwie tylko przyjechała dużo później. - Po tym co mnie spotkało ze strony tej siostrzenicy, jak zepsuła mi opinię, jakie rzeczy o mnie opowiadała nie zamierzam rezygnować z walki o mieszkanie, chociaż nie jestem w złej sytuacji materialnej - mówi biologiczna córka. - Poza tym jest to mieszkanie po moim ojcu, z którym cały czas miałam poprawne kontakty, a więc obowiązuje tu zasada dziedziczenia, jestem spadkobiercą ustawowym. Dlaczego ta pani zmieniła nazwisko na mojego ojca, chociaż jej nie adoptował, podszywa się pode mnie, śledzi moje życie, zachowuje się tak jakby chciałaby być mną, to jest chore.

Siostrzenica Małgorzata dodaje, że nie ma już sił na dalsze udowadnianie swoich racji, czuje się potwornie zmęczona i załamana. - Ja byłabym w stanie iść na kompromis i zgodziłabym się na otrzymanie połowy mieszkania - dodaje Małgorzata. - Przecież poświęciłam wiele lat na opiekę nad wujkiem, dlaczego nikt nie bierze tego pod uwagę. Kiedy zostanę pozbawiona wszystkiego nie poradzę sobie w życiu. Od tego czy będę mogła pozostać w tym mieszkaniu zależy mój dalszy los.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie