Cudny Pałac Łazienkowski w Staszowie, zwycięzca plebiscytu "Echa Dnia" i serwisu "Jedzenie & zabawa" w kategorii Domy Weselne

Pani Dorota i Dariusz Chałońscy - właściciele Pałacu Łazienkowskiego. Od 14 lat zajmują się organizacją wesel.
(fot. Agnieszka Kuraś)

Pałac Łazienkowski

Wszelkie informacje dotyczące organizacji przyjęć w Pałacu Łazienkowskim w Staszowie, przy ulicy Łazienkowskiej 8, można uzyskać pod numerem telefonu - 600 268 859. Dodatkowym źródłem informacji jest strona Internetowa, na której znajduje się galeria zdjęć wnętrz Pałacu i Ogrodu Łazienkowskiego - www.palaclazienkowski.com

Wynikiem 3189 głosów, który okazał się najlepszy spośród wszystkich 8 kategorii konkursu i decyzją 10 osobowego jury "Dobrego Smaku", najlepszym domem weselnym w województwie świętokrzyskim został wybrany Pałac Łazienkowski w Staszowie.

Właściciele Pałacu Łazienkowskiego państwo Chałońscy organizacją wesel zajmują się od 14 lat. Wcześniej prowadzili piekarnię, restaurację i dyskotekę, ale od zawsze ich ogromnym marzeniem było wybudowanie domu weselnego z prawdziwego zdarzenia, klimatycznego i eleganckiego. To marzenie urzeczywistniło się w 1995 roku, kiedy to stali się właścicielami terenu, na którym znajduje się teraz Pałac Łazienkowski. Zapewne zaletą Pałacu jest to, że usytuowany jest w centrum miasta, bo w odległości około 300 metrów od rynku, ale jednocześnie położony jest w spokojnym, zacisznym miejscu, z dala od ruchliwych ulic. Dodatkowym atutem jest ogród, o powierzchni półtora hektara, przyległy do pałacu, który doskonale sprawdza się jako miejsce plenerów dla sesji ślubnych.

BOGATA OFERTA

Pałac Łazienkowski dysponuje dwoma salami. Główna balowa mieści nawet 250 osób, ale można także organizować w niej mniejsze imprezy przedzielając ją automatycznie zasuwaną ścianą. Wystrój i wyposażenie sali jest stylowe i eleganckie, ze zdobionymi ścianami i sufitem. Nieodzownym elementem każdego wesela stała się biesiada na dziedzińcu pałacowym, gdzie o umówionej porze orkiestra zaprasza gości na ucztę staropolską. Przy muzyce można tu skosztować potraw grzejących się na kaflowej kuchni - ręcznie robionych pierogów, gołąbków, knedli ze śliwkami, bigosu myśliwskiego, czy karczku w piwie. Na grillu zaś przygotowywane są kurczaki, szaszłyki i steki. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Do dyspozycji gości jest także mniejsza sala zwana "dragonką". Organizowane są tu przyjęcia z okazji chrzcin, komunii, jubileusze i bankiety. Posiada ona niepowtarzalny charakter, bowiem utrzymana jest w scenerii powstania budynku. Można tu obejrzeć jedyny w regionie unikalny zbiór pamiątek po dragonach carskich z okresu III rozbioru Polski.

A BYŁO TO TAK

Historia terenu, na którym znajduje się Pałac Łazienkowski sięga lat dziewięćdziesiątych XIX wieku. Wówczas powstał tu budynek "Łaźni Carskiej" przeznaczonej dla żołnierzy, stacjonującego w Staszowie od 1886 roku, pułku carskiej kawalerii. Po przeniesieniu go do Kalisza, budynek łaźni zaadaptowano na cele oświatowe, gdzie około 1910 roku znajdowała się męska szkoła powszechna. Gdy zaś przeniesiono ją na ulicę Szkolną, w okresie międzywojennym budynek pełnił funkcje magazynowe; stanowiąc aż do lat 50-tych XX wieku zaplecze gospodarcze dla stadionu piłkarskiego. W końcu zabudowania na Łazienkowskiej przejęła Spółdzielnia Pracy Metalowców "Wumet", która administrowała nimi do roku 1995, kiedy to stały się one własnością państwa Chałońskich.

WYKWINTNA KUCHNIA PAŁACOWA

W Pałacu Łazienkowskim menu ustala się w poniedziałek poprzedzający wesele. W jego składzie znajdziemy: pięć dowolnych dań, w tym biesiadę na dziedzińcu, tort weselny, deser, fontannę czekoladową, dziesięć zakąsek i przystawek, a napoje zimne i gorące bez ograniczeń donoszone są przez obsługę. - Bardzo cenimy sobie odpowiednią reprezentację obydwu rodzin zamawiających przyjęcie weselne, ze względu na znajomość gustu własnych gości. Menu powinno być ułożone tak, by dania były wykwintne i smakowały wszystkim. Odradzamy zamawiania prostych dań, takich jak kotlety schabowe, mielone, czy też udka - mówi pani Dorota Chałońska, to ona bowiem zajmuje się organizacją uroczystości od momentu ustalenia terminu, aż po opuszczenie przyjęcia przez ostatnich gości.

Żadne danie nie opuści pałacowej kuchni bez degustacji i oceny wizualnej przez panią Dorotę. - Jesteśmy w stanie sprostać wszelkim gustom kulinarnym. Mamy trzech kucharzy, którzy wzajemnie uzupełniają swoje umiejętności. Chętnie przyrządzamy potrawy z prywatnych przepisów klientów - dodaje. Mogą poszczycić się kuchnią polską, ale nie są im obce potrawy światowe, które mieli przyjemność serwować podczas wesela pary australijskiej, czy też hinduskiej.

Pani Dorota Chałońska opowiada o pamiątkach, które zgromadzili w "Sali dragońskiej"
(fot. Agnieszka Kuraś)

PLANY NA PRZYSZŁOŚĆ

Jeszcze w tym roku w Pałacu Łazienkowskim ma powstać sala konferencyjna z profesjonalnym wyposażeniem. Ale to jeszcze nie koniec planów na przyszłość. Właściciele marzą także o tym, by w budynku znajdującym się na terenie Ogrodu Łazienkowskiego utworzyć SPA, w którym atrakcją będzie "rosyjska bania", różniąca się od tradycyjnej sauny tym, że będzie można zamiast zimnego prysznicu wykąpać się w znajdującej się obok rzece Czarnej. W planach jest także zbudowanie placu zabaw dla dzieci i fontanna. Ogród to dzieło pracy właścicieli i ich synów, sami bowiem zajmują się jego aranżacją. - To bez wątpienia kosztowna i pracochłonna inwestycja, ale zdarza się, że mieszkańcy Staszowa, przynoszą nam kwiaty i krzewy z własnych ogródków. Korzystając z okazji chcieliśmy im bardzo podziękować - mówi pani Chałońska.

MIESZKANIE W PAŁACU

Państwo Chałońscy wraz z synami zamieszkują w południowym skrzydle pałacu. Na pytanie - Jak się tu mieszka? Obydwoje z uśmiechem odpowiadają - Jak na wsi, o każdej porze roku mamy piękny widok z okna, poza tym jest tu cisza i spokój, nie słychać gwaru ulicy i przejeżdżających aut, a za to mamy śpiew ptaków i szum rzeki Czarnej.
Ale nie tylko oni mogą zaznać tych przyjemności, bo do dyspozycji gości przygotowano pokoje 1, 2 i 3 - osobowe, a nowożeńcy i ich rodzice mogą nieodpłatnie skorzystać z apartamentu.

(fot. Agnieszka Kuraś)