Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cypr Północny - oaza spokoju (zdjęcia)

Piotr Kutkowski
Piotr Kutkowski
Jest taki kraj, który trudno znaleźć na mapach świata. choć ma wspaniałe zabytki, piękną przyrodę, złociste, wyludnione plaże i gościnnych mieszkańców. Mowa o Cyprze północnym nazywanym przez siebie Turecką Republiką Cypru Północnego
Cypr Pólnocny

Słoneczny Cypr Północny

Cypr przez tysiąclecia zamieszkiwały różne ludy, wyspa była zbyt cenną perłą Morza Śródziemnego, by o nią nie walczyć i jej nie zdobywać. Znaleźć na niej może ślady kultury minojskiej, rzymskiej, bizantyjskiej, Wenecji, imperium osmańskiego, potem Brytyjczyków. Po przekazaniu przez nich władzy powstało jedno państwo cypryjskie.

Konflikt mieszkających tu Greków i Turków spowodował, że państwo rozpadło się na dwie części. Południowa, grecka jest uznawana przez cały świat i tłumnie odwiedzana przez turystów. Północna, do której to dawniej turyści zwykle przyjeżdżali, stała się odizolowaną, obłożoną embargiem enklawą, Istniej tylko dzięki wsparciu Turcji, tureckie flagi i pomniki można też tu spotkać na każdym kroku.

Kaplica to mała nadmorska miejscowość. Przed konfliktem cypryjskich Greków i Turków była kwitnącą, turystyczną miejscowością. Wtulona pomiędzy góry i morze osada miała wszystkie walory, by przyciągać spragnionych słońca ludzi. Teraz tylko jeden hotel jest czynny, ale jak mówi znajomy Niemiec - jeszcze nie widział w nim gości.

Za to Kaplica gości od wielu lat Turków, których przesiedlono tu znad Morza Czarnego. Kobiety noszą tradycyjne stroje, mężczyźni kultywują dawne zwyczaje. Wprowadzili się do pozostawionych przez Greków domów, które ci musieli w błyskawicznym tempie opuścić. Wiele gospodarstw jest jednak nadal opuszczonych, popadając w ruinę i zarastając roślinnością.

Jedynym nowym budynkiem jest ogromny meczet, który wzniesiono dzięki pomocy państwa. Bo islam jest dominującą religią. Chrześcijaństwo starano się odesłać w zapomnienie. Świadczą o tym pozostałości po greckiej świątyni. Ocalały jedynie mury i o dziwo dzwonnica, na której wciąż wisi dzwon. Kilka kilometrów dalej znajduje się całkowicie zdewastowany grecki cmentarz. Potrzaskane kamienie i nagrobki leżą w cieniu zdewastowanej kaplicy. Za murem dalej kwitnie życie. Tureckie życie.

DZIKIE OSŁY

Półwysep Karpasa ciągnie się ponad 100-kilomerowym, wąskim pasem na wschód Cypru. Po drodze mijamy wspaniałe, długie na kilometry i szerokie na sto, dwieście metrów, złociste plaże. Trudno uwierzyć, ale nie ma na ich ani jednego człowieka. Morze jest przejrzyste, w połowie kwietnia jego temperatura przekracza 20 stopni. Co pewien czas widać reklamy zachęcające do wypoczynku w pensjonatach. W jednym z nich gospodarz oferuje noclegi w drewnianej chacie na palach, która przykryta jest jedynie prowizorycznym, unoszącym się ponad ścianami dachem i wyposażona w prowizoryczne łóżka. Spartańskie toalety znajdują się w mini kabinkach obok.

Wszystkie domki są puste, w pobliży nie kręci się żaden turysta, ale właściciel sprawia wrażenie, jakby zupełnie się tym nie martwił.
- 40 euro za jedną noc w domku - przelicza z tureckiej waluty cenę a potem zaprasza na herbatę. Bo robiona na turecki sposób herbata, to na Cyprze Północnym świętość. Podaje się ją w maleńkich naczyniach w kształcie tulipana a potem mocno słodzi.

Kolejna porcja herbaty już niemal na końcu półwyspu, w małej miejscowości Dipkarpaz. Dalej jest już tylko wąska droga i jeden z najsłynniejszych obiektów na Cyprze, klasztor Apostoła Andrzeja. Wybudowano go w miejscu, gdzie jak głosi legenda na wezwanie świętego Andrzeja wytrysnęło źródło, którego woda uzdrawiała chorych. Potem miało tu dochodzić jeszcze do wielu cudów, wybudowany na miejscy dawnego bizantyjskiego opactwa klasztor rósł w siłę i potęgę. Wszystko skończyło się w 1974 roku, kiedy to pokoje gościnne dla pielgrzymów zajęła turecka armia. Dzisiaj żołnierzy już nie widać, ale zniszczone budynki budzą przygnębienie. Mistyczny nastrój odnaleźć można dopiero we wnętrzu sanktuarium, którym samotnie opiekuje się stara, ubrana w czarny strój kobieta. Świątynia jako jedna z nielicznych na Cyprze północnym nadal służy chrześcijanom, a znajdujący się w niej ikonostas i cała kolekcja nie są jedynie ozdobami. Podobnie jak wota, którymi wierni dziękują za doznane łaski.

Na półwyspie zachowało się jeszcze kilka greckich kościołów, nie są one jednak czynne. Spotkać tu ponoć można natomiast żółwie morskie, stada kuropatw oraz żyjących na wolności osłów. Stały się dzikimi po tym, jak zostawili je zmuszeni do ucieczki Grecy.

OD SALAMINY DO FAMAGUSTY

Leżąca na wschodnim wybrzeżu Famagusta szczyci się historią sięgającą VII wieku. Pobliska Salamina ma znacznie dłuższy rodowód - legenda głosi, że miasto założył Teukros, bohater wojny trojańskiej, wygnany przez swego ojca z rodzinnej Salaminy. Cypryjska Salamina mając doskonałe położenie nad morzem stała się jednym z najważniejszych miast - państw, a w czasach bizantyjskich pełniła nawet rolę stolicy. Teraz o tamtych latach świetności świadczą jedynie odkopane przez archeologów zabytki - rzymski amfiteatr, pozostałości po łaźniach, palestra, której dziedzińce otaczają kolumny. Największe wrażenie jednak robią pozbawione głów rzeźby, które przed wiekami okaleczyli chrześcijanie jako wyraz swojej nienawiści do pogaństwa.

Chrześcijańskim zabytkiem w tych okolicach jest dawny klasztor świętego Barnaby, towarzysza świętego Pawła w jego podróżach misyjnych i krzewiciela wiary na Cyprze. Żydzi z Salaminy ukamienowali go około 75 roku, 400 lat później święty Barnaba miał się objawić arcybiskupowi Salaminy wskazując mu miejsce swego pochówku. Rzeczywiście, w pobliżu drzewa chlebowego znajdował się tam szkielet ściskający egzemplarz Ewangelii świętego Mateusza w języku hebrajskim. Dzięki temu odkryciu kościół cypryjski zdobył specjalne przywileje.

Grób świętego znajduje się małej kaplicy, klasztor pełni dziś rolę muzeum archeologicznego oraz ikon. Dzięki temu jest odnowiony i zadbany, otacza go piękna roślinność. Inne groby, zwane królewskimi odkryto zaledwie kilkaset metrów od klasztoru w 1957 roku. Stanowiło to ogromną sensację archeologiczną. Większość ze 150 pochodzących z VII i VIII wieku przed naszą erą grobowców było splądrowanych, ale znaleziono i takie, w których zachowały się przedmioty mające towarzyszyć zmarłym w ich pozaziemskim życiu. W małym muzeum można zobaczyć fotografie, a także zrekonstruowany rydwan, którym przewożono zmarłych.

Sama Famagusta początkowo oszałamia liczbą pojazdów i ludzi na ulicach. Na targu królują owoce i warzywa, handlarze prześcigają się w ich zachwalaniu.
Kiedy proszę o zważenie mi kilograma pomidorów sprzedawca wręcza torebkę i wskazuje, by sam się tym zajął. Potem, klaszcze z podziwu widząc, że waga wskazuje dokładnie kilogram.
- Cebulę masz ode mnie jako nagrodę - mówi łamaną angielskim, a potem zaprasza na herbatę. O Polsce - owszem - słyszał, ale słyszał przede wszystkim o Polaku Papieżu. I choć jest muzułmaninem, jest pełen dla niego uznania.
- To był wielki człowiek - podkreśla.

Famugusta ma do pokazania wiele ciekawych miejsc. Miasto otaczają potężne obwarowania, ze słynną wieżą Otella. Tą, którą ponoć uwiecznił w swoim dziele Szekspir. Katedra świętego Mikołaja powstała na przełomie XIII i XIV wieku na wzór katedry Notre Dame w Reims we Francji. W niej władcy z dynastii Lusignanów przyjmowali symboliczny tytuł króla Jerozolimy. W czasie oblężenia miasta w 1571 roku wieże świątyni zostały skrócone przez kule wojsk osmańskich, potem jedna z wież zamieniła się w minaret. Katedra jest dziś meczetem, w weneckiej loggii urządzono muzułmańską fontannę ablucyjną. Z innego kościoła, świętego Jerzego pozostały tylko ruiny. Ruiny można zobaczyć też w pobliżu granicy rozdzielającej miasto na części turecką i grecką. Budynki, które kiedyś były hotelami straszą odrapanymi murami i wybitymi oknami. Zamiast reklam na murach i płotach ostrzeżenia, by się nie zbliżać. Wymalowane sylwetki żołnierzy z karabinami i prawdziwi żołnierze. Z karabinami.
A na centralnym rondzie w mieście duży pomnik upamiętniający martyrologię cypryjskich Turków.

ZAMEK KANTARA

Wąska droga długi wije się serpentynami do góry, by zakończyć się u podnóża zamku Kantara. Wznosi się on zaledwie kilkanaście kilometrów od morza, wtapiając idealnie w skały. Zbudowano go w średniowieczu i jak głosi tradycja to tu, w 1191 roku namiestnik bizantyjski Izaak Komnenos poddał się królowi Ryszardowi Lwie Serce. Twierdza przez lata miała ogromne znaczenie strategiczne, odgrywała wielką rolę w toczonych na tych ziemiach wojnach, jednak to nie bitwy spowodowały, że zaczęła podupadać. Stało się to za sprawą Wenecjan, którzy zaczęli ją rozbierać. Po potężnej warowni pozostały malownicze ruiny, dające tylko wyobrażenie o potędze. A jeszcze bardziej o przemijaniu czasu. Kantara była najdalej wysuniętym na wschód zamkiem. Lokalna droga na zachód wręcz ociera się o morze. I znowu kilometry pustych plaż, skaliste cyple, o które rozbijają się fale, opustoszałe budynki.

Ale im dalej, tym krajobraz staje się coraz bardziej zagospodarowany. Droga z lokalnej przechodzi w szeroką arterię, przy niej raz po raz pojawiają się reklamy dopiero co wybudowanych nad brzegiem, nowiutkich domów. Ceny podawane są w funtach brytyjskich, według haseł dom można kupić już "od 59 tysięcy". Mieszkanie znacznie taniej, bo "od 39 tysięcy". Ile w tym jest prawdy a ile zachęty, trudno powiedzieć, pewne jest, że za oknami samochodu pojawiają się całe osiedla takich domów. a na drogach coraz więcej pojazdów z czerwonymi tablicami rejestracyjnymi wypożyczonych pojazdów. To znak, że wkracza się w rejony najatrakcyjniejsze turystycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie