Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas zabrać się za kiszenie barszczu [PRZEPIS]

(han)
Boże Narodzenie kojarzy się nie tylko z choinką, prezentami i kolacją wigilijną. To także wielkie przygotowania wprowadzające w domu świąteczną atmosferę już na początku grudnia.

Jednym ze świątecznych elementów był wielki, gliniany garnek ustawiony na... kaloryferze. Tradycyjnie kisiło się w nim barszcz, bo było nie do pomyślenia, aby na wigilijnym stole pojawił się czerwony barszcz z torebki.

Przy tej okazji przypomina mi się moja pierwsza poważna „kłótnia” z przyjaciółką. U niej bowiem nikt nie dopuszczał myśli o wigilijnym barszczu z uszkami. Jedyną dopuszczalną zupa była grzybowa z kluskami, zresztą bardzo smaczna.

Od wielu lat nie kiszę już sama barszczu – przede wszystkim dlatego, że nie bardzo mi wychodzi ta sztuka. Poprosiłam więc prawdziwą specjalistkę o przepis. Nie zostaje mi więc nic innego, jak zachęcić Państwa do skorzystania z te receptury. Ja już dzisiaj biorę się do roboty. Wyciągnęłam z głębin pawlacza zakurzony nieco gliniany garnek na barszcz.

Kwas burakowy według przepisu pani Zofii Szubielskiej

Składniki:
- kg buraków
- kilka ząbków czosnku
- skórka z chleba razowego

Wykonanie
Buraki kilka godzin moczymy w letniej wodzie, szorujemy i płuczemy. Następnie obieramy i kroimy w cienkie plastry lub paski. Pokrojone buraki wkładamy do wymytych i wyparzonych garnków kamiennych lub do dużych słoi. Zalewamy letnią, przegotowaną wodą, dodajemy kilka ząbków czosnku i skórkę z razowego (koniecznie!) chleba.

Naczynie stawiamy w ciepłym miejscu (np. blisko kaloryfera lub płyty kuchennej). Po dwóch dniach z zakwasu usuwamy skórkę z chleba. Po 7-8 dniach zdejmujemy powstałą na powierzchni pleśń, a kwas zlewamy do czystych butelek, które korkujemy wyparzonymi korkami lub zamykamy wyparzonymi zakrętkami.

Pani Zofia Szubielska do kwasu buraczanego dodaje chleb razowy pieczony na zakwasie, a nie na drożdżach.
I jeszcze kilka uwag przekazanych nam przez panią Zofię: – Kwas burakowy można stosować do wielu potraw. Moja mama robiła po świętach taki „zimowy chłodnik” – nazywała tę potrawę „rasalenija”. Do kwasu dodawała trochę przegotowanej wody, żeby nie był za kwaśny, trochę cukru, soli, pieprzu i bardzo drobno pokrojoną cebulę. Doprawiała ten „zimowy chłodnik” śmietaną i podawała z dobrze (na rumiano) podsmażonymi ziemniakami. Po wszystkich świątecznych potrawach zjadaliśmy go z apetytem. Natomiast buraczki, które zostaną nam po zrobieniu kwasu, są świetnym dodatkiem do różnego rodzaju sałatek i surówek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie