Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek Roku 2016. Społeczeństwo. Arkadiusz Stawicki: - Serce skradła mi żona, duszę - Kielce

Paulina Baran
Arkadiusz Stawicki, prezes Stowarzyszenia „Przyjazne Kielce”.
Arkadiusz Stawicki, prezes Stowarzyszenia „Przyjazne Kielce”. archiwum prywatne
Człowiek Roku 2016 w kategorii Społeczeństwo mówi o tym, jak zmienić Kielce. Proponuje, żeby Obice stały się największą w Polsce strefą ekonomiczną.

Nie jest Pan rodowitym kielczaninem. Kiedy i dlaczego w Pana głowie pojawił się pomysł, żeby się tutaj przenieść? Skąd wzięła się inicjatywa utworzenia stowarzyszenia „Przyjazne Kielce”?
Wszystko zaczęło się od miłości do żony, która pochodzi z Chęcin, a którą poznałem podczas studiów w Łodzi. Do dziś żartujemy w domu, że o ile serce skradła mi właśnie Ona, o tyle duszę właśnie...Kielce. Pamiętam, jak przyjechałem pierwszy raz do tego miasta wiosną 2000 roku i zakochałem się w tym, jak ono były zielone. Jeszcze nie zabetonowany rynek, mnóstwo jeszcze niewyciętych drzew przy głównych ulicach. To właśnie wtedy zdecydowałem, że miejscem, gdzie chcę mieszkać w Polsce, będą właśnie Kielce.

Skąd miłość do Kielc?
Z...tradycji rodzinnych. Osobą, która wywarła na moje wychowanie największy wpływ, był (zmarły już, niestety) dziadek. Pamiętam, jak opowiadał zasłuchanemu malcowi historię naszej rodziny, jak czytał drżącym głosem Trylogię, gdzie wymieniano moich przodków - licznych Domaszewiczów, słynnych myśliwych, co puszczą Zielonką aż do Wiłkomierza tropem niedźwiedzim chadzali. Dziś już na szczęście nie trzeba walczyć w powstaniach. Ale miarą patriotyzmu jest właśnie to, co robisz dla miejsca, które wybrałeś na swój dom. Dla miejsca, które kochasz. Które jest twoją małą ojczyzną.

Zorganizował Pan referendum w sprawie odwołania prezydenta Kielc. Wprawdzie było ono nieudane, ale do lokali poszło ponad 20 tysięcy mieszkańców miasta. To dla Pana sukces czy porażka?Dla mnie osobiście referendum, w którym wzięło udział 27 tysięcy kielczan, czyli niemal 40% chodzących zazwyczaj na wybory, było i jest ogromnym sukcesem. Oto w mieście, w którym od 15 lat rządzi jedna i ta sama ekipa, w mieście, w którym niemal 30% mieszkańców pracuje w różnego rodzaju instytucjach samorządowych (różnego szczebla), a prezydent jasno oznajmia, że kto go popiera nie powinien pójść na głosowanie, te tysiące ludzi mających odwagę i wiarę w to, że można zmienić Kielce na lepsze, to coś wspaniałego.
Nasze referendum to największy ruch obywatelski od czasu walki o województwo. Gdy zaczynałem je organizować - nikt nie wierzył w jego sukces. A jednak ostatecznie ludzie uwierzyli wtedy kompletnie przecież nieznanemu Stawickiemu, bo...byłem autentyczny, byłem sobą. Bo ja naprawdę wierzę w to, że Kielce mogą być lepszym miejscem i zacząć gonić inne miasta.

Czym zajmuje się Stowarzyszenie „Przyjazne Kielce”. Co Pan uważa za jego do tej pory największe osiągnięcie i jakie stawiacie sobie dalsze cele? Stowarzyszenie Przyjazne Kielce wzięło się z tego samego marzenia, z którego narodziło sie referendum. Jeśli dziś Kielce - wskutek fatalnej polityki, są jednym z najszybciej starzejących się stolic regionów w Polsce, jeśli wyjeżdża od nas niemal najwięcej młodych ludzi, mamy niemal najniższe zarobki, a prezydent otwarcie głosi, że nie chce w mieście fabryk i od początku rządów był im przeciwny, a w tym czasie Rzeszów w rok przyciąga więcej inwestorów i miejsc pracy niż Kielce przez całą dekadę, to znaczy, że...i u nas można.
Jeśli tuż pod bokiem Kielc tak prężnie rozwija się Morawica, to wyrzućmy na śmietnik stwierdzenia, że jesteśmy Polską B, bo historia, bo zabory, bo przeszłość...To jest tylko wymówka i uzasadnienie dla lenistwa i nic-nie-robienia. Kielce mogą i mają potencjał do tego, by zacząć się godnie rozwijać, by móc zatrzymać nasze dzieciaki zanim wyjadą.
Kiedy, w 1991 roku Rzeszów miał 153 tysiące mieszkańców, my mieliśmy 215 tysięcy. Dziś - w obu miastach jest około 190 tysięcy. Musimy wiedzieć, że jeśli im się udało tak rozwinąć to i my możemy. Jeśli od 2011 roku dynamika wzrostu przychodów budżetowych Rzeszowa wzrosła o 49,8%, a Kielc tylko o 14,9% to znaczy, że...i my mamy ogromne rezerwy wzrostu.
Tylko zamiast stolic mody i przystanków zacznijmy wspierać lokalnych przedsiębiorców, zacznijmy ściągać inwestorów, tworzyć tereny inwestycyjne, zacznijmy walczyć o młodych, a nie rzucajmy im ciągle kłody pod nogi.

Stowarzyszenie Przyjazne Kielce skupia osoby widzące potencjał naszego miasta. Dostrzegające ogromne problemy wynikające z anty-gospodarczej polityki obecnych władz, ale widzące sukcesy Morawicy, Rzeszowa, Nowej Soli czy Mszczonowa i widzące, że rozwój to postawienie na gospodarkę.

Jeśli w Rzeszowie za 70 milionów uzbraja się i przygotowuje dla inwestorów 84 hektarów, a w Kielcach za 70 milionów chcemy budować parkingi to wiadomo, co trzeba zmienić.

W Stowarzyszeniu Przyjazne Kielce przygotowujemy rozwiązania skupiające się na powstrzymaniu katastrofy demograficznej grożącej miastu (chcemy między innymi likwidacji Straży Miejskiej czy utworzenia Centrum Usług Wspólnych, by zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na bezpłatne żłobki dla wszystkich potrzebujących czy pierwszy w Polsce program Samorządowy 300+ na pierwsze dziecko), na wsparcie lokalnych przedsiębiorców i przyciągnięcie inwestorów (przekształcenie terenów w Obicach w największą w Polsce specjalną strefę ekonomiczną zapewniłoby miastu zastrzyk około 300-400 milionów złotych na inwestycje w samych Kielcach, jak plany zagospodarowania przestrzennego, scalanie i przygotowanie terenów inwestycyjnych czy obniżki podatków), a także działania związane z poprawą funkcjonowania kieleckich instytucji, między innymi udostępnianie przez nie dokumentów finansowych, jawność procedur przetargowych, walka z nepotyzmem i zatrudnianiem rodzin).Duży nacisk kładziemy też na walkę ze smogiem. Gdy prezydent mówi, że miasto nic nie może zrobić w tej sprawie, my tworzymy największą w Polsce miejską sieć czujników smogu czy składamy projekty uchwał.

Nasz największy sukces? Gdy słyszę, że prezydent zarzuca nam publicznie, że zasypujemy urzędy pytaniami. Bo to znaczy, że w końcu ktoś zaczął patrzeć im na ręce. Jak wydają pieniądze z naszych podatków, czy ich nie marnują, czy nie zatrudniają członków rodziny i znajomych, jakie są efekty wyjazdów zagranicznych. I - że to mu bardzo przeszkadza. Bo oto w końcu jest ktoś, kto go rozlicza, sprawdza, wymaga od niego konkretnych działań. Co do wyborów - Stowarzyszenie Przyjazne Kielce działa i będzie działać, by łączyć, a nie dzielić. Będziemy dążyć do tego, by opozycja wystawiła jednego kandydata, by była jedna lista łącząca jak najwięcej środowisk.

A jaki jest Pan po pracy? Ma Pan żonę, dzieci? Jak zareagowali na to, że od pewnego czasu stał się Pan osobą publiczną? Wspierają Pana, czy zdarza się krytyka?Mam wspaniałą i cudowną żonę, która wspiera wszystkie moje działania i wspaniałego 5-letniego syna (który stanowi dla mnie największą inspirację do działania: bo jeśli dziś nic nie zmienię, to jak go przekonam do tego, by za 15 lat został w mieście, które - w razie utrzymania obecnej, szkodliwej polityki, straci uprawnienia wojewódzkie?).
No i nie mogę tu nie wspomnieć o teściach, bez których pomocy na pewno nie mógłbym tyle czasu poświęcać pracy na rzecz Kielc. Pierogi i ciasta teściowej są już legendą spotkań stowarzyszenia, a umiejętności złotej rączki mojego teścia wyręczają mnie od wielu domowych obowiązków. Bez nich na pewno nie byłbym tam, gdzie jestem.

Arkadiusz Stawicki
Prezes Stowarzyszenia „Przyjazne Kielce”, które podejmuje wiele ciekawych inicjatyw służących mieszkańcom miasta. Przygotowało Kartę Kielczanina, czyli program rabatowy, z którego mogą korzystać osoby mieszkające w stolicy regionu lub płacące w niej podatki. Rabaty oferuje już 30 firm. Stowarzyszenie bardzo aktywnie walczy też dokuczającym Kielcom smogiem. Pan Arkadiusz to także organizator referendum w sprawie odwołania prezydenta Kielc. Wprawdzie referendum było nieudane, ale do lokali poszło ponad 20 tysięcy mieszkańców miasta.

Człowiek Roku
Co tydzień prezentujemy Państwu wyjątkowych mieszkańców regionu świętokrzyskiego, którzy odnosili w mijającym roku sukcesy w poszczególnych dziedzinach życia. Dziś kategoria Zdrowie. Zwycięzców wybrali wspólnie Czytelnicy „Echa Dnia” oraz Kapituła. Nagroda Człowiek Roku podsumowuje miniony rok i pozwala jeszcze raz podkreślić znaczenie wielu wydarzeń i ludzi, którzy je kreowali.

To nagrody podsumowujące rok, przyznawane przez mieszkańców województwa oraz kapitułę powołaną przez „Echo Dnia”.
W tym roku nagrody zostały wręczone po raz czwarty. Człowiekiem Roku 2016 w województwie świętokrzyskim został Bertus Servaas. Oprócz tytułu głównego przyznane zostały także tytuły w 15 ważnych dziedzinach życia. Oto laureaci.
1. Samorząd - Krzysztof Gajewski
2. Społeczeństwo - Arkadiusz Stawicki
3. Pomoc Społeczna - Jarosław „Foka” Bukowski
4. Turystyka i Rekreacja - Jacek Słowak
5. Religia - ksiądz Michał Haśnik
6. Zdrowie - Wojciech Gutkowski
7. Polityka - Krzysztof Lipiec
8. Biznes - Mariusz Rauner
9. Edukacja - Izabela Buszewicz
10. Rozrywka - Małgorzata Główka
11. Kultura/Sztuka - Maciej Bidziński
12. Debiut - Joanna Nawrot
13. Sport - Bertus Servaas
14. Ambasador - Joanna Opozda
15. Rolnictwo - Leszek Wawrzyła

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie