- Ludzie stojący na płycie lotniska zamarli z przerażenia, gdy z jednego skrzydła samolotu zaczął się wydobywać dym. Potem pojawiły się błyski ognia, a samolot zaczął lecieć w górę w dziwny sposób - dostał takiej nietypowej rotacji. Potem zaczął spadać. Bezwładnie, jak kartka papieru - mówi Marian Strudziński, fotoreporter zatrudniony w Wydziale Promocji Urzędu Miejskiego w Radomiu.
W niedużej odległości od ziemi pilot samolotu wyrównał jednak lot i znów wzbił się w powietrze. Był to ostatni element pokazu. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że opiekunowie białoruskich pilotów zapowiadali jeszcze większe atrakcje - związane z pokazem symulowanej awarii myśliwca.
- Treningowy pokaz zrobił na mnie tak duże wrażenie, że w niedzielę w pierwszej chwili nie zrobił na mnie wrażenia widok czarnego grzyba, który unosił się nad lasem. Byłem przekonany, że jest to zaplanowany fragment lotu - mówi Marian Strudziński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?