Czy Piotr Lipiec, radny Klimontowa spowodował kolizję? Jechał po „spożyciu”?

Kiedy stróże prawa przyjechali na miejsce, nikogo w samochodzie nie było, ale, jak relacjonują policjanci, do radiowozu podszedł mężczyzna twierdząc, że jest właścicielem corsy. - Ustalamy, co dokładnie się tam stało - mówi starszy aspirant Jacek Kulita, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu.

Mundurowi chcieli sprawdzić, czy mężczyzna jest pod wpływem alkoholu. Poprosili o dmuchnięcie w alkomat. Radny Lipiec odmówił. - Ma takie prawo - podkreśla w rozmowie z „Echem Dnia” podinspektor Zbigniew Wilk, zastępca komendanta powiatowego policji w Sandomierzu.

Z kolei Piotr Lipiec mówił policjantom, że to nie on jechał oplem corsą. - Zabezpieczyliśmy solidny materiał dowodowy, którego jest sporo - dodaje zastępca komendanta. - Udowodnienie, kto prowadził samochód i w jakim stanie, to kwestia czasu - zaznacza. Tymczasem jeszcze około dwóch tygodni potrwa oczekiwanie na badanie próbki krwi, które wysłano do laboratorium kryminalistyki.

Próbowaliśmy skontaktować się z radnym Piotrem Lipcem, chcąc zadać pytanie, kto prowadził jego corsę 24 lutego. Kiedy zadzwoniliśmy pod numer telefonu radnego, odebrał mężczyzna, mówiąc, że to nie Piotr Lipiec, tylko pomyłka.

Piotr Lipiec, oprócz tego, że zasiada w Radzie Gminy jako radny, jest też jej wiceprzewodniczącym, uczy historii w Publicznej Szkole Podstawowej w Klimontowie. W pracy poinformowano, że obecnie przebywa na zwolnieniu. Dyrektor szkoły nie chciała komentować zamieszania wokół Lipca. Z kolei Czesław Fijałkowski, przewodniczący Rady Gminy Klimontów twierdzi, że...o niczym nie wie. - Co mnie obchodzą radni - ucina.

Kierowanie pojazdem mechanicznym pod wpływem alkoholu jest przestępstwem. Gdyby sąd prawomocnie skazał Lipca, automatycznie traci mandat radnego. Wraz z wydaniem wyroku skazującego, przestaje być nauczycielem.

O sprawie „Echo” informował w dniu zdarzenia jeden z mieszkańców Klimontowa, który, jak mówi, nie chciałby, aby sprawę zamieciono.