Do kolizji z udziałem kilku aut doszło w piątek około godziny 6 rano na łuku trasy krajowej S7 prowadzącej przez węzeł Północ w kierunku Kielc. Jest tu znak ograniczający prędkość do 60 kilometrów na godzinę, uzupełniony ostrzeżeniem o mogącym występować na tym odcinku drogi oszronieniu jezdni lub gołoledzi. Kilku kierowców, którzy mimo ostrzeżenia oraz gęstej mgły nie zdjęli nogi z gazu, zakończyło podróż na barierkach ochronnych.
Zdaniem policji to właśnie brak zachowania należytej ostrożności doprowadził do kolizji. - Na drodze panowały koszmarne warunki: mgła, śliska nawierzchnia, długi zakręt i zbyt duża prędkość. Te wszystkie czynniki były przyczyną zdarzenia - mówi starszy sierżant Damian Szwagierek z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Dwadzieścia minut od zgłoszenia incydentu na miejscu pojawiła się piaskarka. Przyjechała po interwencji policji. Pojawia się pytanie: czemu drogowcy podjęli działania po, a nie przed kolizją, skoro temperatura od kilku dni spada rano poniżej zera?
Odpowiada Małgorzata Pawelec, rzecznik prasowy gospodarza trasy - kieleckiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad: - Od 15 października nasze służby drogowe są w pogotowiu. Na razie nie było oznak, że są warunki zagrażające bezpieczeństwu. Były plusowe temperatury, więc nie było podstaw, by kierować sprzęt. Na wiaduktach zawsze panuje inna sytuacja, stąd apele o ostrożność. Kierowcy powinni szczególnie w tym miejscu uważać.
O rozwagę apeluje także starszy sierżant Damian Szwagierek: - Na tym łuku przy takich warunkach kierowcy powinni jechać jeszcze wolniej niż mówią znaki. Należy dostosować prędkość do panujących warunków i wykazać się rozsądkiem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?