Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Ukraińcom się uda? Będzie trudno. Ksiądz z Ukrainy pracujący u nas o ostatnich wydarzeniach

Zdzisław SUROWANIEC
Kijowski Majdan przed rewolucją i po walkach.
Kijowski Majdan przed rewolucją i po walkach. Zdzisław Surowaniec
Wydarzenia na Ukrainie mocno przeżywają Polacy i Ukraińcy mieszkający w Polsce. Jeden z nich Mychajło Prokopiw jest księdzem w Stalowej Woli. Na pytanie - Czy się uda Ukraińcom, odpowiada: - Nie wiem. Nie będzie to łatwe.

Modlitwa za Ukrainę

Ksiądz Michał na stopniach domu zakonnego michalitów w Stalowej Woli.
Ksiądz Michał na stopniach domu zakonnego michalitów w Stalowej Woli.
Zdzisław Surowaniec

Ksiądz Michał na stopniach domu zakonnego michalitów w Stalowej Woli.

(fot. Zdzisław Surowaniec)

Modlitwa za Ukrainę

W piątek, 28 lutego w klasztorze Braci Mniejszych Kapucynów w Stalowej Woli odbędzie się nabożeństwo w intencji Ukrainy. Początek o godzinie 19. Tego samego dnia Episkopat Polski wyznaczył ogólnopolski dzień modlitwy i postu w intencji Ukrainy.

- Ciągnie mnie teraz na Ukrainę, ciągnie i to bardzo! Ale szkoda mi porzucać dzieci w szkole i w Oratorium. Jestem także zakonnikiem, bo michalici są wojskiem Michała Archanioła i nie mogę sobie pozwolić na samowolę, na wyjazd - wyznaje ksiądz Mychajło Prokopiw ze zgromadzenia księży michalitów w parafii Trójcy Przenajświętszej w Stalowej Woli.

Michalita ksiądz Mychajło, po naszemu Michał, jest Ukraińcem. Patronem Ukrainy jest święty Michał Archanioł. To także patron Kijowa. Sylwetka wodza anielskich zastępów stoi na wysokiej kolumnie na kijowskim Majdanie. To wielkiej urody pomnik, przedstawiający świętego Michała z mieczem, ścinającego szatana. Wszystkie wydarzenia na Majdanie działy się u stóp anielskiego księcia.

VADE MECUM

Z księdzem Michałem, którego właśnie dopadła grypa, siedzę w pokoju gościnnym domu zakonnego michalitów, dzień po ucieczce z Kijowa prezydenta Janukowycza. Ale odwlekam rozmowę na gorący temat ukraińskich wydarzeń. Pytam o to jak to się stało, że usłyszał głos Boga "vade mecum", chodź za mną.

- Z moim powołaniem na księdza to długa historia i trzeba by na to dużo czasu poświecić - mówi z lekko wschodnim akcentem.
Urodził się przed trzydziestu pięciu laty w powiatowym miasteczku Borszczowie na Podolu, w obwodzie tarnopolskim, w archidiecezji lwowskiej. - Zacznę od tego, że prawie cała moja rodzina to są grekokatolicy. Podczas tak zwanego wyzwolenia przez bolszewików w 1939 roku doszło do ciągłych prześladowań i duża część grekokatolików przeszła na prawosławie, a reszta działała w podziemiu - wspomina.

- Jestem Ukraińcem, ale z mieszanej rodziny. W 1945 roku w trakcie Akcji Wisła część rodziny ze strony mamy i ze strony taty została wywieziona według zasady jeśli mąż był Polakiem, rodzinę wywożono do Polski, jeśli był Ukraińcem, mogła zostać na Ukrainie. Więc dużo rodziny mam w okolicy Opola: Korfantów, Łambinowice, Gracze. Teraz odwiedzamy się jeśli tylko starcza czasu - wyznaje.

POLSCY KSIĘŻA

Kościół w Borszczowie w czasach komunizmu jako jeden z nielicznych na Ukrainie nie został zamieniony na magazyn czy zabity dechami. - Chodziłem do kościoła katolickiego, tam przez dziesięć lat byłem ministrantem. Tam powoli zacząłem odkrywać powołanie. Patrzyłem na księży i pojawiła się myśl, że może ja też zostałbym księdzem. To byli księża z Polski, liturgia odprawiana była po polsku. Były tam także siostry michalitki, które uczyły historii, języka polskiego, katechezy, religii, był teatr, wyjazdy na wakacje, kolonie i półkolonie. Stamtąd wyjeżdżaliśmy z kościoła na wycieczki do Polski, albo do naszej rodziny w Polsce. Jako taki kontakt z Polską był. Czasami także rodzina z Polski przyjeżdżała do nas na handel - opowiada.

Jako młodzieniec dojrzewał, ucząc się w technikum elektrycznym. - W życiu się przydaje taki praktyczny zawód - dodaje z uśmiechem. - Jeździłem w tym czasie na rekolekcje do kapucynów. I tam odkryłem u nich kilka ważnych rzeczy. Pierwsze to jak bardzo ważna jest wspólnota, która pomaga i wzmacnia, formułuje człowieka. Dalej, że Kościół jest dla wszystkich, nie tylko dla Polaków, bo Kościół jest powszechny. Dopiero tam zobaczyłem, że może być liturgia w języku ukraińskim, że do kościoła mogą chodzić wszyscy: Ukraińcy, Rosjanie, Polacy, Niemcy, każdy… I najważniejsze, że Pan Bóg jest osobą, której można zaufać, którą można kochać i powierzyć swoje życie - wyznaje ksiądz Michał.

SKOK W PRZEPAŚĆ

W Borszczowie michalici są od 1991 roku. - Po tym jak poczułem powołanie do stanu kapłańskiego, początkowo chciałem iść do kapucynów. Ale to jest zakon bardziej kontemplacyjny, ja mam za dużo energii i praca z dziećmi i młodzieżą jak najbardziej mi odpowiada - mówi o swoim temperamencie.

Kiedy wyjechał do Polski, miał dziewiętnaście lat. To było jak skok w przepaść, do innego kraju. - Nie znałem do końca języka polskiego. Rozmawiałem po polsku jako tako, pisałem też jako tako. Ale w pół roku w nowicjacie udało się nadrobić zaległości. Było nas szesnastu nowicjuszy, piętnastu Polaków i ja - przypomina.

Postulat czyli pierwszy okres życia we wspólnocie zakonnej poprzedzający nowicjat spędził w Krakowie, nowicjat odbył w Pawlikowicach i z powrotem wrócił na studia do Krakowa. - Łatwiej mi było nauczyć się polskiego niż piętnastu braci miałoby się nauczyć ukraińskiego - żartuje.

Pierwsze wrażenie w Polsce? - Lepsze warunki materialne. Ale także szacunek ludzi do siebie, solidarność i duma z tego, że są Polakami. Tutaj dopiero sobie to uświadomiłem i tutaj uczyłem się być patriotą. Tak jak Polacy są dumni, że są Polakami i mieszkają w swoim kraju, tak jak jestem dumny z tego, że jestem Ukraińcem, że pochodzę z Ukrainy. Choć mam także polskie obywatelstwo. Tu w Polsce właśnie nauczyłem się patriotyzmu, żeby nie czuć się gorszym. Tak jak w Związku Radzieckim liczyli się tylko Rosjanie, a wszyscy inni byli gorsi od nich - wspomina.

KONTAKT Z RODZINĄ

Jest jeszcze coś, do czego się przyznaje. - Kiedy przyjechałem do Polski, przez gardło nie mogło mi przejść "Maryjo, królowo Polski". Nie mogłem tego pojąć. Jak pojedynczy naród może Matkę Boga "sprywatyzować" i zrobić swoją królową. Trochę czasu mi zajęło, by zrozumieć że jest to fakt historyczny od ślubów króla Kazimierza w katedrze lwowskiej, że Polacy nie zawłaszczyli sobie Matki Bożej, tylko w ten sposób oddają jej szczególną cześć. To nie było dla mnie takie łatwe.

Przez pierwszy okres formacji, przez czternaście miesięcy, Michał nie wyjeżdżał do domu, bo takie są reguły w nowicjacie. Czas spędzał na modlitwie, na nauce, na pracy wewnętrznej. Nie było czasu na nudy.

- Odwiedzałem się z rodziną w Polsce, wspieramy się jak tylko możemy. Bardzo często dzwonię do rodziców, z wyjazdami jest bardzo krucho, bo mam dużo obowiązków. Tylko dwa, trzy razy do roku mogę wyjechać do rodziców - wylicza.

Ksiądz Michał jest kapłanem, katechetą, ale także dyrektorem katolickiego Ośrodka Opiekuńczo-Wychowawczego "Oratorium". - To jest mój charyzmat, lubię to, w tym się realizuję - zapewnia.

Od lewej proboszcz parafii Trójcy Przenajświetszej ksiądz Tomasz Wilisowski, ksiądz Mychajło Prokopiw rodem z Ukrainy i ksiądz Jan Juszko rodem z Bi

Od lewej proboszcz parafii Trójcy Przenajświetszej ksiądz Tomasz Wilisowski, ksiądz Mychajło Prokopiw rodem z Ukrainy i ksiądz Jan Juszko rodem z Białorusi. Zdzisław Surowaniec

Od lewej proboszcz parafii Trójcy Przenajświetszej ksiądz Tomasz Wilisowski, ksiądz Mychajło Prokopiw rodem z Ukrainy i ksiądz Jan Juszko rodem z Białorusi.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

NAJWIĘKSZA MAFIA

I nadszedł czas, żeby porozmawiać o wydarzeniach na Majdanie i na Ukrainie. Ksiądz Michał opowiada: - To co się stało na Ukrainie, na Majdanie, to prędzej czy później stałoby się. Skutki będą długotrwałe i mam nadzieję, że życie ludzi odmieni się na lepsze. Władza na Ukrainie w ogóle nie szanowała ludzi, w ogóle. Największa mafia na Ukrainie to właśnie władza i milicja. Dlatego takie walki były z milicją. Można nawet powiedzieć, że łatwiej się było dogadać z mafią niż z milicją. Dam taki przykład. Była piąta rano, jechałem ulicą lewym pasem, a nie prawym, bo prawy był cały dziurawy. Milicjantów to nie interesowało, że można sobie było na wyrwach pourywać koła. Zostałem zatrzymany no i mandat. Milicjant rozłożył przede mną harmonijkę trzydziestu wypisanych mandatów i kazał sobie wybrać. Myślałem, że to ukryta kamera, że to jakiś żart. Zapytałem czemu ma tyle wypisanych mandatów. Powiedział, że taki ma dzienny limit. Ileś mandatów idzie do państwa, a reszta dla niego i dla naczelnika. Wziąłem najtańszy, odpowiednik za sto złotych, za złe parkowanie. Powiedziałem, że tu nie wolno parkować, bo jest ciągła linia. Odpowiedział "a kto to będzie wiedział". I dostałem mandat za złe parkowanie na drodze, na której nie wolno parkować. Musiałem mu pokazać dokument, pokazałem ukraiński paszport. Numer dokumentu spisywał z dziurek zaglądając pod światło, choć na pierwszej stronie paszportu był wydrukowany numer. Mandat musiałem zapłacić, bo po dwóch tygodniach wielkość mandatu się podwaja, a potem znowu się podwaja.

PODWOJONY MANDAT

Daje kolejny przykład: - Sąsiadka rodziców miała taki przypadek. Jej mąż został oskarżony, że nie zapłacił mandatu i mandat się podwoił. Przedstawiła dokumenty, że jej mąż nigdy nie miał prawa jazdy i od roku przebywa w Rosji w pracy. Mimo tego sąd uznał, że musi zapłacić mandat. Postraszyli ją komornikiem i zapłaciła.

- Ludzie mieli dość korupcji, biurokracji i nie szanowania człowieka. Mama jest na emeryturze, ma miesięcznie jakieś 120 dolarów, bo na Ukrainie wszystko przelicz się na dolary, tato ma bardzo dobrą pracę i zarabia około 240 dolarów. A ceny są porównywalne do tych w Polsce - mówi ksiądz Michał.

Mówi dalej: - Ludzie zatrudnieni w firmach rozprowadzających energię elektryczną, gaz, milicjanci, nie dostawali od pół roku pensji, bo wszystko zabierała im władza centralna w Kijowie. Powiedzieli im, żeby nakładali na ludzi mandaty i z tego mieli mieć wynagrodzenie. Więc z góry było zakładane zło. Jak nie wypisywali mandatów, nie mieli z czego żyć, byli zwalniani. Ludzie mają limity zużycia gazu i jak go przekroczą, muszą płacić kary - podwójną opłatę za cały ten i zeszły rok. Nieraz ludzie w grudniu wyłączają gaz, nie grzeją, żeby nie przekroczyć limitu.

CHCIAŁ KONIAK

- Mama trafiła do szpitala wojewódzkiego, poszedłem do ordynatora na rozmowę. Pytał mnie gdzie mieszkam, gdzie pracuję, ile zarabiam. Kiedy zapytałem po co mu to, odpowiedział, że musi wiedzieć jak nam się będzie układała współpraca. Wypisał mi wielką receptę, było tego kilka reklamówek leków. Wykupiłem, zaniosłem do ordynatora, poszedłem do mamy, a salowa pyta "a gdzie są leki"? Kiedy usłyszała, że u ordynatora, powiedziała, że mama nigdy tych leków nie zobaczy. Od zgody ordynatora zależało to, czy mama będzie mogła wyjść do cerkwi. Kiedy go o to zapytałem, odpowiedział, że lubi koniak. Nie miałem na koniak i mama nie mogła pójść do cerkwi. I tak jest na każdym kroku.

- Czy się uda Ukraińcom? - pytam. I słyszę: - Nie wiem. Nie będzie to łatwe, najbliższe tygodnie pokażą, bo czas biegnie teraz bardzo szybko. Władza, która się tworzy powinna być dla wszystkich, dla Wschodniej i Zachodniej Ukrainy, także dla Rosjan żyjących na Ukrainie, dla tych, którzy są za Rosją i przeciw niej, żeby wszyscy mieli swój głos. Powinno być także rozliczenie poprzedniej władzy z tego co się stało, ale żeby nie było samosądów, żeby to było sprawiedliwe. Ta władza liczyła według wskazówek Lenina i Stalina, że nieważne jak kto głosuje, ważne kto te głosy liczy.

Protestujący na Majdanie mieli przewiązane na rękach różańce, na majdanie stał krzyż z postacią Jezusa, obraz "Jezu ufam Tobie". - Od początku byli tam księża greckokatoliccy. Potem dołączyli do nich prawosławni - tłumaczy ksiądz Michał. Mówi, że Janukowycz, kiedy startował w wyborach prezydenckich, obiecywał, że będzie tylko jedna wiara, prawosławna moskiewska, patriarchat moskiewski i że zlikwiduje patriarchat kijowski i cerkiew autokefaliczną.

MAJĄ WIARĘ

Na Majdanie jest namiot wielowyznaniowy, gdzie wszyscy w swoim obrządku mogą się modlić, odprawiać nabożeństwa. - To ludzie na Majdanie wymogli obecność księży. Patronem Kijowa i Ukrainy jest święty Michał Archanioł. Ludzie mają więc wiarę, że to się uda, że jest siła wyższa nad prezydentem - uważa kapłan.

- Święty Michał jest wojownikiem w walce o dobro. Ci ludzie mają bardzo mocną wiarę, jeśli wiedzieli, że mogą zginąć, a jednak szli. Naród był zdławiony i w końcu ta sprężyna wystrzeliła. Nawet ci, którzy są w Polsce na leczeniu zapewniają, że jak będzie trzeba, to jeszcze raz pójdą i są gotowi zginąć. To, że nie ma samosądów ze strony ludzi na Majdanie to także zasługa księży, którzy przypominają, ze chrześcijanie nie mogą zabijać, że potrzebna jest sprawiedliwość, ale nie samosąd, że trzeba modlić się nawet za nieprzyjaciół, szukać pojednania. Ale żeby przebaczyć, trzeba rozliczyć winnych cierpienia ludzi - twierdzi michalita.

CHCĄ DO EUROPY

Ukraińcy chcą do Europy. Zdaniem księdza Michała większość Ukraińców chce do Europy, choć chyba nie do końca zdają sobie sprawę czym jest Europa. - Ale z drugiej strony wiedzą, że alternatywą jest wejście do ZBiR-u, związku Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Ludzie dobrze pamiętają czym była totalna rusyfikacja, czym był komunizm - zapewnia.

Wspomina, że język ukraiński w szkole był raz w tygodniu, rosyjski codziennie. Wszędzie mówiło się po rosyjsku, w mediach, na studiach, w wojsku, w pracy. - Widzieliśmy jakie doskonałe warunki miały dzieci w rosyjskich jednostkach wojskowych. To był inny, lepszy świat. Z mojej rodziny dziadek i cała jego rodzina zostali na siedem lat wywiezieni na Syberię, bo dziadek pracował jako leśniczy w lesie u polskiego pana. "Wyzwoliciele" w 1939 roku zrobili z niego wroga narodu - wspomina.

- Dlatego wybuchło takie niezadowolenie, że prezydent Janukowycz obiecał ludziom "idziemy do Unii". Obiecał ludziom drogę do Unii. Ale zwodził wszystkich, Ukraińców, Unię i Rosję, szukając dla siebie korzyści - uważa stalowowolski michalita.
- Moje osobiste, prywatne zdanie jest takie, że Unia nie chce Ukrainy, nie chce jej problemów, tego bałaganu i niewyobrażalnej korupcji. Unia może ponownie zaproponuje umowę stowarzyszeniową, żeby mieć na Ukrainie tanią siłę roboczą, handel, wymianę, bazę surowców i rynek zbytu, ale członkostwa tak szybko nie będzie. Ani Europa tego nie chce, ani Ukraina w tej chwili nie jest na to gotowa - twierdzi ksiądz Michał.

EGZAMIN DOJRZAŁOŚCI

Przypominam, że często słyszane na Majdanie hasło "sława Ukrainu" wykrzykiwane było przy zabijaniu dziesiątków tysięcy Polaków przez banderowców. Odpowiada: - Wszędzie są nacjonaliści i szowiniści. Spotkałem takich i na Ukrainie i w Polsce. Kiedy chodziłem po kolędzie w Stalowej Woli, pod koniec wizyty duszpasterskiej w domu z młodzieżą wszechpolską, gdzie było pełno flag i Orłów, ktoś się dowiedział, że jestem z Ukrainy i stwierdził, że jedyne pocieszenie, że przynajmniej jestem biały Ukrainiec. Nie wiedziałem czy mnie nie pobiją. Żaden nacjonalizm nie jest dobry. Czym innym jest patriotyzm, czym innym nacjonalizm.

Ksiądz Michał marzy, aby Ukraina była spokojnym państwem, praworządnym, nie podzielonym, gdzie wszyscy będą się dobrze czuć, niezależnie od narodowości i religii. Żeby prawo było jednakowe dla wszystkich, żeby wartość człowieka nie zależała od ilości pieczątek, jakie ma przy sobie. Ojczyzna księdza Mychajło zdaje teraz historyczny egzamin dojrzałości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy Ukraińcom się uda? Będzie trudno. Ksiądz z Ukrainy pracujący u nas o ostatnich wydarzeniach - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie