Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytaj etykiety. Nie daj się oszukać

Beata Terczyńska [email protected]
Biały napój udający mleko. Jaja "Dobre, bo podkarpackie", ale pochodzące w rzeczywistości z Krakowa. Kiełbasa drobiowa nafaszerowana tłuszczem wieprzowym. Producenci wciskają nam spożywcze podróbki.

258 piekarni

258 piekarni

Na Podkarpaciu mamy 258 piekarni, 30 młynów, 118 zakładów przetwórstwa mięsnego, 8 przetwórstwa rybnego, 6 przetwórstwa mlecznego, 20 przetwórni owoców i warzyw, 148 hurtowni świeżych owoców i warzyw, 12 wytwórni makaronów, 16 zakładów pakowania jaj.

- Podczas kontroli napotykamy na coraz częstsze przypadki oszukiwania konsumentów co do rodzaju wyrobu, jego składu, czy pochodzenia - przyznaje Jerzy Wiśniewski, wojewódzki inspektor jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. - Pocieszające jest, że nie spotkaliśmy podkarpackich producentów, którzy by podrabiali mleko, masło, czy inną żywność. Nasi starają się, by produkty były dobre.

Wygląda jak mleko

W marketach pojawiło się "Łąkowe UHT". Wprawdzie na kartonowym opakowaniu przypominającym rozmiarem np. "Łaciate" nie ma napisu, że to mleko, ale klienci sugerują się namalowaną na pudełku szklanką z białym napojem. Tymczasem producent dodał do niego tłuszczu roślinnego. Nie jest to więc mleko, lecz napój.

- Znaleźliśmy w zakładzie pakowania jaj na opakowaniach etykietę znaną z konkursu "Dobre, bo podkarpackie". Jednak jajka nie pochodziły z naszego regionu, tylko z Krakowa - mówi Wiśniewski.

Masełko to nie masło

Na sklepowych półkach roi się od opakowań przypominających masła. Klienci często je kupują (decyduje niska cena) wierząc, że wkładają do koszyka prawdziwe masło.

- Prawdziwe masło to 80 - 90 proc. tłuszczu mlecznego i nie więcej, niż 16 proc. wody i 2 proc. suchej masy mlecznej. Jeśli te proporcje są inne, nie możemy kostki nazywać masłem - ostrzega inspektor. - Zwracajmy uwagę na skład oraz napisy. Często producenci używają określeń: mix, masełko, makseło itp. Trudno za 2 zł wyprodukować prawdziwe masło.

Nie wierzmy reklamom

Nazwa sugeruje, że kupujemy np. "kiełbasę z indyka". Jednak dopiero po przeczytaniu etykiety okazuje się, że dodano do składu mięso wieprzowe. Szczytem były parówki cielęce bez cielęciny lub pasztet warzywny, w którym były tylko śladowe ilości suszu marchwiowego. W przypadku napojów często nazwa sugeruje, że produkt wyprodukowano na bazie soku owocowego, podczas, gdy owoce zastąpiono sztucznymi aromatami. Zamiast napisu "napój cytrynowy" powinien być "napój o smaku cytrynowym".
- Bywa, że opakowania kuszą widokiem soczystych owoców, a tak naprawdę soku są w środku setne procenta - przyznaje Wiśniewski. - Inny przykład? Na pudełku są widoczne pomidory, szczypiorek, czy natka, a wewnątrz ani śladu po nich.

Tajemniczy skrót "MOM"

W wyrobach mięsnych na etykiecie nie ma informacji o obecności mięsa oddzielanego mechanicznie, wodzie, zawartości soli, konserwantach, wzmacniaczach smaku, czy substancjach zagęszczających.
- Wystrzegam się zwłaszcza wyrobów z mięsem oddzielanym mechanicznie. To podobno jakieś odpady ze skórami, paznokciami itp - wzdryga się Ewelina Skiba z Rzeszowa.

- MOM kiedyś uznawane było jako odpad, Unia jednak dopuściła go do produkcji. To resztki mięsa, które zostają przy kości, ale trudno je rzeźnikowi usunąć ręcznie. Oddziela się więc je mechanicznie. Prasa wyciska je z chrząstkami i szpikiem. Ani żadnych piór, ani paznokci tam nie ma. To jednak produkt tani. Lubiany przez producentów, bo doskonale wiąże. Wzmocniony chemią dobrze smakuje konsumentom - tłumaczą w inspekcji.

Rocznie zjadamy kilkanaście kilogramów dodatków chemicznych.
- Są to co prawda dopuszczone substancje, ale mogą być niemal w każdym produkcie i kumulują się w nas, co z pewnością nie jest obojętne dla zdrowia. Stąd nadwagi, kłopoty z układem pokarmowym i coraz częstsze alergie pokarmowe - alarmują lekarze i dietetycy.
Ewelina przyznaje, że o 180 st. zmieniła nawyki żywieniowe.

- Kupuję droższą wędlinę, ale bez konserwantów. Wolę zjeść 4 plasterki, ale zdrowiej. Kupiłam też maszynę do pieczenia chleba, bo boję się tych wszystkich ulepszaczy. Zaglądam na rynek po nabiał "od prawdziwego chłopa" oraz do sklepów ekologicznych - mówi. - I bardzo ważne: teraz zawsze czytam etykiety!

RAMKA
Sztuczki producentów
Nie podają składników alergennych, aromatów, barwników, skrobi, żelatyny. Używają określenia "tradycyjny", podczas gdy wyrób wcale taki nie jest. Przypisują produktom szczególne właściwości probiotyczne. Napisami "świeże, zimne, naturalne, smaczny, orzeźwiający" sugerują, że produkty mają szczególne właściwości.

131 kontroli
W tym roku Wojewódzki Inspektorat w Rzeszowie przeprowadził 131 kontroli producentów żywności. Nieprawidłowości znalazł u 54. Najwięcej w przypadku przetworów mięsnych. Głównie chodzi o oznakowanie. Zakwestionował jakość 22,5 ton wyrobów. Nałożył kary w wysokości prawie 60 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czytaj etykiety. Nie daj się oszukać - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie