Tydzień temu w poniedziałkowy poranek oczom naszych czytelników ukazały się połamane znaki na ulicy Leśnej. W redakcji rozdzwoniły się telefony. Wczorajszy poranek przyniósł gorsze niż siedem dni temu informacje.
TRAGICZNE PODSUMOWANIE
Bilans weekendu jest przerażający. Wandale na terenie całego miasta zniszczyli w sumie około 50 znaków! Najwięcej, bo aż 12, na ścieżce rowerowej w dolinie Silnicy. Na ulicy Chrobrego połamali osiem, w tym te niezwykle ważne dla kierowców, które informują o zmianie pierwszeństwa. Na ulicy Ściegiennego zajęli się 8 znakami, przekręcając je w ten sposób, że kierowcy widzieli tylko ich rewers! Szczęście, że durne zabawy nie skończyły się tragedią.
ZASTANÓWCIE SIĘ!
Kieleccy drogowcy mieli wczoraj ręce pełne roboty. Szybko usunęli wszystkie szkody. Niektóre znaki udało się naprawić, inne trzeba było wymienić na nowe. Zbigniew Czekaj, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach, nie ukrywał, że był porażony głupotą chuliganów. - Naprawa znaków to pieniądze wyrzucone w błoto. Nowy znak to koszt około 300 złotych. Lepiej zbudować za to 3 metry kwadratowe ścieżki rowerowej. Ile by ich było, gdyby nie dewastacje? - mówi.
Zdaniem Czekaja, niszczenie znaków odbywa się zwykle nocą po zakrapianych alkoholem imprezach. Pijani idą i dewastują, co wpadnie pod rękę lub nogę. - Apeluję do tych, którzy niszczą znaki, żeby się liczyli z tym, że mogą doprowadzić do wypadku i śmierci członków swoich rodzin. Niech się więc następnym razem lepiej zastanowią - podkreśla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?