Damian Czajka jest wręcz „rozrywany”. Jeździ ze spotkania na spotkanie, opowiada o podboju Antarktyki. Najbardziej uważnymi słuchaczami są młodzi - uczniowie podstawówek, gimnazjów. Dla nich relacje z podróży na „biegun zimna” są szczególnie frapujące.
Bardzo ciekawe spotkanie z publicznością miał Damian Czajka w rodzinnym mieście. Sala Kazimierskiego Ośrodka Kultury „pękała w szwach”. Ponad 300 osób, z wypiekami na twarzy słuchało człowieka, który - mówiąc obrazowo - spędził długie miesiące w dalekiej i zimnej Antarktyce.
Dalekiej - i to bardzo. Stację badawczą, w której przebywał, dzieli od Kazimierzy Wielkiej 14 tysięcy 266 kilometrów. Do Krakowa jest niewiele mniej, do Elbląga - 14.661, a do Hornsundu - blisko 20 tysięcy kilometrów.
Spotkanie zaczęło się... burzą braw, kiedy Damiana Czajkę witał na scenie Czesław Kowalski, dyrektor Kazimierskiego Ośrodka Kultury. Potem stery przejął w swoje ręce polarnik - i burza (emocji) rozszalała się na całego. Jest wspaniałym gawędziarzem, więc historie o życiu wśród pingwinów, fok czy słoni morskich trafiają do widowni. Wszyscy słuchali z zapartym tchem, by nie uronić ani okruszka tych opowieści.
Skąd kazimierzanin pod biegunem południowym? Damian Czajka był jednym z uczestników 41. Wyprawy Antarktycznej na Polskiej Stacji imienia Henryka Arctowskiego. Miała swoją bazę na Wyspie Króla Jerzego w Szetlandach Południowych. - To miejsce niezwykłe, pełne piękna, ale także bardzo trudne, wymagające wytrwałości - podkreślał wiele razy.
Na Antarktyce przebywał przez rok. Podczas spotkania w Kazimierzy Wielkiej mówił o tym, jak wygląda życie codzienne na takiej stacji badawczej, uchylając też rąbka tajemnicy „z kuchni”.
Skąd polarnicy, przebywający w ekstremalnych warunkach, biorą jedzenie i wodę? Jak wytwarzany jest prąd, który „napędza” urządzenia antarktycznej bazy naukowej i całą infrastrukturę? A co dzieje się w przypadku awarii systemu? Jak dba się wtedy o bezpieczeństwo? Co to znaczy, żyć na lodowym pustkowiu, na krańcu świata - wśród śniegów i pingwinów? Dlaczego najbardziej poszukiwanym „towarem” w bazie był... grzebień?
Damian Czajka opowiadał o wszystkim; szczegółowo, barwnie i ze swadą. Nie było tematów tabu. Drugą część spotkania natomiast młody polarnik poświęcił - jak sam to ujął - wyjątkowej i unikatowej przyrodzie w tej części świata.
Pracując w charakterze pomocy monitoringu elektronicznego, miał na co dzień okazję badać ptaki i ssaki płetwonogie, żyjące na Wyspie Króla Jerzego. - Informacje o zwierzętach są zbierane, gdy wychodzą na ląd w celu rozrodu, pierzenia lub linienia. Naukowcy zbierają informacje o lokalizacji miejsc lęgowych ptaków, liczbie gniazd, piskląt. W celu śledzenia wędrówek pingwinów zakładano im specjalne... nadajniki satelitarne - mówił Damian Czajka, a sala słuchała jak urzeczona.
Pingwiny, ale także uchatki, foki, słonie morskie. Antarktyczny kryl i badania hydrologiczne. Topniejące w zastraszającym tempie gigantyczne lodowce, które są największymi magazynami wody pitnej.
- To była fantastyczna przygoda mojego życia. Naprawdę warto podążać za marzeniami - przekonywał Damian Czajka w Kazimierzy Wielkiej.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Studniówki 2018. Zobacz najpiękniejsze dziewczyny
ZOBACZ TAKŻE: Info z Polski - przegląd najciekawszych informacji z kraju
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?