Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dantejskie sceny we wsi Wojtyniów. Ktoś najpierw zatruł psy, a potem spalił cztery auta

Mateusz Bolechowski [email protected]
Jeden z dwóch busów, jakie spłonęły nad ranem na podwórku w Wojtyniowie. Żar był tak duży, że stopił rynny na piętrze domu.
Jeden z dwóch busów, jakie spłonęły nad ranem na podwórku w Wojtyniowie. Żar był tak duży, że stopił rynny na piętrze domu.
To było wydarzenie jak z filmu kryminalnego. Ktoś najpierw otruł psy pilnujące domu, a potem podpalił autobus, dwa busy i osobowe auto. Mogli spłonąć ludzie. Taki horror wydarzył się we wsi Wojtyniów pod Bliżynem. Właściciel firmy transportowej, który padł ofiarą bandyckiego ataku, podejrzewa nieuczciwą konkurencję.

Wojtyniów, mała wioska położona na obrzeżach Bliżyna w czwartkowy ranek był miejscem dantejskich scen. W dużym, murowanym domu mieszkają trzy pokolenia rodziny Guzikowskich. Pan Marek jest właścicielem firmy przewozowej. Wozi ludzi na trasach ze Skarżyska do Majdowa i Rędocina. Ostatniej nocy na podwórku były zaparkowane dwa kursowe busy, mercedesy sprintery, oraz należący do szwagierki volkswagen passat. Za płotem, przy drodze stał duży autokar marki Van Hool. Sześcioosobowa rodzina spała, gdy dokładnie o czwartej rano panią Iwonę obudziły trzaski, mniej więcej w tym samym czasie sąsiad zauważył ogień i zadzwonił do domu Guzikowskich.

Po dwóch godzinach akcji podwórko tonęło w pianie gaśniczej, smutno sterczały szkielety wypalonych pojazdów. Tylko volkswagen wyglądał, jakby nic mu się nie stało. To pozór. W środku był wypalony. O tym, jaka była siła ognia, świadczy fakt, że nadpaleniu uległ schowany w garażu, za żelazną bramą ford escort.

W domu właścicieli posesji stopiły się rynny, elewacja od gorąca odeszła od muru. Żar był taki, że nawet w stojącym w odległości około 30 metrów domu pękła szyba w oknie. Dziś wiadomo, ze istniało bezpośrednie zagrożenie życia ludzi. Kiedy ratownicy odjechali, na miejsce weszli policjanci z wydziału kryminalnego, oraz sprowadzeni na miejsce technicy kryminalistyki z Kielc i biegły. Pierwszym, co uderzyło w oczy stróżów prawa, były zwijające się z bólu owczarki niemieckie.

Obejścia w nocy pilnowały trzy rosłe owczarki niemieckie. Ktoś rzucił im smakowite kąski, kawały kiełbasy. W środku była trucizna.

Nadkomisarz Sylwester Pochwała, zastępca komendanta powiatowego policji w Skarżysku przyznaje, że najbardziej prawdopodobną przyczyną pożaru jest podpalenie. Ktoś wrzucił do pojazdów butelki z łatwopalną substancją i zapalnikami z nasączonych szmat. Ponoć w passacie znaleziono kawałek butelki z resztką płynu.

Więcej w piątkowym wydaniu "Echa Dnia{".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie