MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Danuta Paszkowska honorowym profesorem oświaty

Małgorzata Płaza
Danuta Paszkowska (druga z prawej) z premier Ewą Kopacz, innymi nauczycielami - honorowymi profesorami oświaty oraz grupą stypendystów.
Danuta Paszkowska (druga z prawej) z premier Ewą Kopacz, innymi nauczycielami - honorowymi profesorami oświaty oraz grupą stypendystów. archiwum prywatne
Danuta Paszkowska, emerytowana nauczycielka języka polskiego w I Liceum Ogólnokształcącym Collegium Gostomianum w Sandomierzu, otrzymała tytuł Honorowego Profesora Oświaty. - Nie uważam, bym robiła coś nadzwyczajnego. Po prostu starałam się zawsze pracować uczciwie, odczytywać potrzeby uczniów i w miarę możliwości je realizować, oczywiście przy ich udziale - mówi skromnie wyróżniona polonistka.

Tytuł Honorowego Profesora oświaty stanowi najwyższy stopień awansu zawodowego nauczycieli. Otrzymują go najlepsi z najlepszych. Grono wyróżnionych to zaledwie kilkadziesiąt osób w Polsce.

Z onieśmieleniem i niedowierzaniem

Danuta Paszkowska odebrała dyplom potwierdzający przyznanie tytułu w ubiegłym tygodniu, w Dniu Edukacji Narodowej z rąk minister Joanny Kluzik-Rostkowskiej.

- Nie oczekiwałam tytułu, zdając sobie sprawę z tego, jak wielu jest w Polsce świetnych nauczycieli. Nie przyszło mi do głowy, że mogłabym stanąć blisko tego szeregu. Pierwsze uczucie, jakie pojawiło się na wieść o tytule to było onieśmielenie i niedowierzanie. Brałam pod uwagę również to, że doszło do pomyłki - mówi Danuta Paszkowska.

- Tytuł jest nobilitujący. Czuję się zaszczycona. Nie znajduję innych słów, aby wyrazić to, co czuję - dodaje nauczycielka.

Danuta Paszkowska ma na swoim koncie wiele sukcesów pedagogicznych. Jej uczniowie zdobywali tytuły laureatów i finalistów Olimpiady Literatury i Języka Polskiego. Zdobywali laury również w innych konkursach polonistycznych.

Wyróżniona nauczycielka prowadziła w Collegium Gostomianum grupę teatralną. Gdy o tym wspominamy, odpowiada, że sukces to zasługa uczniów. To oni, jak zaznacza Danuta Paszowska, inspirowali wiele różnych działań.

Z szuflady na Parnas

Ze szczególną satysfakcją pani profesor mówi o Parnasie Szkolnym, który istnieje nieprzerwanie od lutego 2003 roku. W czerwcu tego roku odbyła się 37. edycja licealnych spotkań ze sztuką.

Ich owocem, trwałym śladem, są tomy Almanachu Młodych Poetów.

- Inicjatywa zrodziła się po tym, kiedy uczniowie zaczęli przynosić mi własne teksty do przeczytania. Niektóre były bardzo piękne. Uznałam, że grzechem byłoby, gdyby takie dobro leżało w szufladach. Podzielam przekonanie Zbigniewa Herberta, że poezja pisana do szuflady nie ma sensu. Poezja istnieje dzięki odbiorcom, dopiero wiersz przeczytany zaczyna żyć - podkreśla nasza rozmówczyni.

Nie było łatwo namówić młodzież, aby publicznie zaczęła czytać swoje wiersze, jednak się udało. Na Parnasie pojawiły się również proza, muzyka, sztuki plastyczne i formy bardzo współczesne, choćby breakdance. Parnas otwierał swoje podwoje dla każdego, kto chciał wyjść i podzielić się swoim talentem.

- Istnienie Parnasu nie byłoby możliwe gdyby nie młodzież - zastrzega Danuta Paszkowska. - Miałam ogromne szczęście do ludzi: wspaniałych dyrektorów, którzy rozumieli i akceptowali moje działania i mi pomagali, a także do młodzieży. Wielkim wsparciem był dla mnie również mąż.

To wymarzony zawód

- Praca nauczyciela jest specyficzna. Tu wszystko dzieje się na zasadzie interakcji. Nauczyciel może mieć świetne pomysły, ale jeśli nie znajdą one akceptacji młodzieży, to ich nie zrealizuje - zaznacza pani profesor.

Zawód Danuta Paszkowska wybrała bez wahania. Nie brała pod uwagę żadnego innego, choć - jak zaznacza - tradycji nauczycielskich w jej rodzinie nie było.

- Już w trzeciej klasie szkoły podstawowej wiedziałam, że będę nauczycielką. Koledzy uciekali przede mną w czasie wakacji, ponieważ sadzałam ich i próbowałam nauczać - śmieje się polonistka.

Danuta Paszkowska opowiada także anegdotę - historię o tym, jak jako czterolatka poszła z siostrą, pierwszoklasistką do szkoły. Wróciła do domu oczarowana.

Pani profesor przyznaje, że nigdy nie miała przekonania do teorii metodycznych. Jej zdaniem, każdy nauczyciel powinien mieć swoje własne metody, w zależności od tego, z jakim zespołem pracuje, jakich ma uczniów.

- Nie ma metody jednej, uniwersalnej. Ważna jest osobowość - zaznacza.

Książki czynią nas lepszymi

Danuta Paszkowska jest miłośniczką poezji. Zamiłowanie to ujawniło się w czasie nauki w liceum - Collegium Gostomianum. Pasję czytania wyniosła z rodzinnego domu. Jak zaznacza, to był dom, w którym się czytało.

- Pracę magisterską pisałam na podstawie prozy, ale rozprawę doktorską już z poezji, z twórczości Ernesta Brylla - opowiada polonistka.

Danuta Paszkowska napisała książkę poświęconą poezji Zbigniewa Kabaty pod tytułem „Ominąć strumień czasu”. Jest również autorką szkiców na temat twórczości poetki z Baranowa Sandomierskiego Józefy Kwiatkowskiej.

Na pytanie, czy udało jej się zaszczepiać miłość do poezji młodym ludziom, Danuta Paszkowska odpowiada twierdząco:

- Nie cierpię frazesów. Moje lekcje poświęcone poezji zawsze miały formę dyskusji, oczywiście ukierunkowanej. Zdarzało się, że spieraliśmy się z uczniami, ale na argumenty. Nigdy nie powiedziałam uczniowi, że się pomylił, że powiedział źle. Umawialiśmy się, że jeszcze raz wszystko przemyślimy, każdy oddzielnie. Później się spotykaliśmy i uzgadnialiśmy stanowiska.

Danuta Paszkowska z żalem stwierdza, że humanistyka jest w polskiej oświacie mocno zmarginalizowana.

- Język polski to jest coś więcej niż przedmiot. To jest życie - stwierdza pani profesor. - Cała filozofia, literatura wyrosła z życia. Bliskie są mi słowa Jana Błońskiego, który powiedział, że czytamy książki nie dla ich urody, ale dlatego, że dzięki nim stajemy się lepsi.

Wypełnia testament swojego taty

Danuta Paszkowska jest związana ze środowiskiem Armii Krajowej. Zdecydowały o tym względy rodzinne - jej tata był żołnierzem Armii Krajowej. Nasza rozmówczyni z dumą opowiada o jego działalności i odwadze.

W 1942 roku, gdy była łapanka, dobrowolnie oddał się w ręce hitlerowców, by uratować swoją siostrę. Brał udział w akcji „Burza” i ataku na oddział hitlerowski, do jakiego doszło w nocy z 4 na 5 sierpnia 1944 roku niedaleko Bogorii Staszowskiej. Była to jedna z nielicznych zwycięskich potyczek Armii Krajowej. Dwaj żołnierze zostali śmiertelnie ranni.

- Po przełomie w 1989 roku mój tata z grupą przyjaciół wznieśli poświęcony im pomnik. Mówili wielokrotnie, że chcieliby, aby w miejscu bitew odbywały się msze polowe. My wypełniamy ten testament. W działalność na rzecz Armii Krajowej jesteśmy zaangażowani oboje z mężem - opowiada Danuta Paszko-wska.

Wszystko ma swój czas

Tytuł Honorowego Profesora Oświaty Danuta Paszkowska otrzymała w szczególnym momencie - gdy odeszła na emeryturę. Mówi z uśmiechem, że wyróżnienie to wisienka na torcie.

Podkreśla, że odejście ze szkoły było jej suwerenną, niezależną decyzją, trudną, jak każda życiowa decyzja. Cytuje słowa z Księgi Koheleta: „Wszystko ma swój czas”.

- Wszystko, co najważniejsze wynosi się z domu - postawę wobec ludzi, stosunek do obowiązków. Dotyczy to również mnie i mojej decyzji. Rodzice przy różnych okazjach mówili, że człowiek powinien wiedzieć, kiedy ma przyjść i przede wszystkim, kiedy ma odejść - mówi Danuta Paszkowska.

Danuta Paszkowska nie rozstała się zupełnie ze szkolnictwem. W Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej imienia Profesora Stanisława Tarnowskiego w Tarnobrzegu prowadzi na studiach podyplomowych zajęcia z logopedii.

Jak podkreśla, pracuje głównie na materiale poetyckim.

- To są zajęcia, które stawiają przede mną nowe wymagania, sprawiają, że nadal się uczę. Ponadto pisuję do „Sandomierzanina”, mam kontakt z redakcjami pism naukowych - zaznacza Danuta Paszkowska.

Polonistka ujawnia, że marzą jej się studia podyplomowe z biblistyki, która zajmuje ważne miejsce w kręgu jej zainteresowań.

Danuta Paszkowska

Znalazła się w elitarnym gronie nauczycieli - honorowych profesorów oświaty

Danuta Paszkowska jest absolwentką filologii polskiej, doktorem nauk humanistycznych. Przez 25 lat pracowała w I Liceum Ogólnokształcącym Collegium Gostomianum w Sandomierzu, wcześniej w Szkole Podstawowej numer 1. Była także dyrektorem Szkoły Podstawowej numer 5. Jej mąż, Aleksander jest nauczycielem w Collegium Gostomianum.

W tym roku przeszła na emeryturę. Prowadzi zajęcia z logopedii w Wyższej Szkole Zawodowej imienia Profesora Stanisława Tarnowskiego w Tarnobrzegu.

Jest drugim nauczycielem z Sandomierza uhonorowanym tytułem profesora oświaty. Wcześniej otrzymał go historyk Roman Chyła ze Szkoły Podstawowej numer 1.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie