O co chodziło w aferze starachowicekiej ?
O co chodziło w aferze starachowicekiej ?
Afera starachowicka wybuchła w 2003 roku - chodziło o przeciek tajnych informacji z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji do osób podejrzanych o kontakty przestępcze. Według nagrań z podsłuchu prowadzonego przez policję, poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do radnych SLD w Starachowicach i powołując się na informacje otrzymane od wiceministra w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji Zbigniewa Sobotki, ostrzegł ich o planowanych aresztowaniach. W toku postępowania ustalono, że Andrzej Jagiełło otrzymał informacje o planowanych aresztowaniach od posła Henryka Długosza, który z kolei uzyskał je od Zbigniewa Sobotki.
Jak ustaliło "Echo Dnia", propozycję powrotu do SLD złożył Henrykowi Długoszowi zarząd miejski partii. Długosz z kierownictwem struktur ugrupowania w Kielcach odbył w ostatnim czasie dwie rozmowy. Owocne, bo postanowił złożyć swój akces do Sojuszu. W czwartek członkowie koła numer 3 jednogłośnie podjęli decyzję o przyjęciu Długosza w partyjne szeregi.
- Działacze znają mnie od lat. Argumenty, których używali, by mnie przekonać, były głównie takie, że mam bagaż doświadczeń i im dziś jest potrzebny taki człowiek jak ja - mówi Henryk Długosz.
Przyznaje, że ma jeszcze awersję do polityki. Zastrzega, że nie aspiruje do wielu funkcji. Jak podkreśla, chce skupić się na budowie strategii lewicowej dla miasta i województwa. - W związku z tym lepiej być członkiem partii i przekonywać koleżanki oraz kolegów, niż stać z boku. Zawsze traktowałem politykę jako służbę, nie żałowałem na to czasu i pieniędzy i chcę to robić dalej - przyznaje Długosz. - Mam nadzieję, że trochę dmuchnę w ten żagiel - dodaje.
Henryk Długosz ma 52 lata. Jest absolwentem Politechniki Świętokrzyskiej. W latach 1994-95 był wicewojewodą świętokrzyskim. Od 1997 do 2005 roku - poseł na Sejm z list SLD. W latach 2001-2003 - przewodniczący Sojuszu w Świętokrzyskiem. Tak jak większość ówczesnych przewodniczących wojewódzkich struktur w kraju nazywany był baronem. W 2003 po wybuchu afery starachowickiej wystąpił z partii. Dwa lata później w związku z tymi wydarzeniami został skazany na półtora roku więzienia. Wyszedł na wolność po odbyciu połowy kary. Obecnie prowadzi firmę w Kielcach.
Spytaliśmy Henryka Długosza, czy myśli o starcie w wyborach prezydenta Kielc w 2014 roku. Pytanie było podchwytliwe, bo kandydatem SLD do tego stanowiska kilka miesięcy temu mianował się Andrzej Szejna, obecny szef Sojuszu w regionie.
- Kiedyś w SLD panowała zasada, że szef partii w mieście był naturalnym kandydatem. Uważam, że kandydatem SLD powinna być Joanna Grzela, a nie samozwańczy kandydat. Partia powinna zbudować program: z kim, co i za jakie pieniądze, a potem doprowadzić do prawyborów i wybrać kandydata, który przekaże program wyborcom - odpowiada Długosz.
Andrzej Szejna i Joanna Grzela, szefowa Sojuszu w Kielcach, byli w czwartek wieczorem nieuchwytni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?