Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Dla nas myślistwo to honor i tradycja". W tym roku Polski Związek Łowiecki obchodzi jubileusz 100-lecia swojego istnienia

Aleksandra Boruch
Aleksandra Boruch
Jarosław Mikołajczyk, Łowczy Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach o roli i pracy myśliwych, a także 100-letniej historii Polskiego Związku Łowieckiego.
Jarosław Mikołajczyk, Łowczy Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach o roli i pracy myśliwych, a także 100-letniej historii Polskiego Związku Łowieckiego. Krzysztof Krogulec
W tym roku Polski Związek Łowiecki obchodzi 100-lecie swojego istnienia. Z tego powodu, Zarząd Okręgowy w Kielcach zaprasza do wspólnego świętowania podczas 14. Hubertusa Świętokrzyskiego, który już w najbliższą niedzielę odbędzie się w Parku Etnograficznym w Tokarni. Czym na co dzień zajmują się myśliwi? Czy bez ich działalności stabilna gospodarka leśna i rolna byłaby możliwa? Rozmawiamy z Jarosławem Mikołajczykiem, Łowczym Okręgowym Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach.

"Dla nas myślistwo to honor i tradycja". W tym roku Polski Związek Łowiecki obchodzi jubileusz 100-lecia swojego istnienia

W tym roku Polski Związek Łowiecki obchodzi setne urodziny. Jakie znaczenie dla myśliwych ma ten jubileusz?

- Obchodzony w tym roku jubileusz 100-lecia zjednoczonego łowiectwa w Polsce, a konkretnie w Polskim Związku Łowieckim, jest dla nas myśliwych niezwykle ważny. Z jednej strony, bez względu przecież na różne dzieje naszej Ojczyzny w ciągu tych 100 lat, różne uwarunkowania polityczno-społeczne, różne zmiany przepisów łowieckich, ustaw, rozporządzeń czy nawet naszych, wewnętrznych rozwiązań statutowych, należy stwierdzić, że polscy myśliwi, którzy 100 lat temu postanowili zjednoczyć się w jedną organizację, byli bardzo mądrymi i pragmatycznymi ludźmi, bo do dziś ta organizacja istnieje i jest jedną z zasadniczych podstaw polskiego modelu łowiectwa.

Z drugiej strony, patrząc na to co dziś dzieje się z polskim łowiectwem, z jego postrzeganiem, z postrzeganiem polskich myśliwych i zupełnie błędną, bardzo często też fałszywą, narracją o naszej roli w naturalnym środowisku jako tych, których nie powinno być w ogóle, bo przecież przyroda doskonale sama sobie radzi, ten jubileusz jeszcze bardziej umacnia nas w przekonaniu, że nie tylko powinniśmy, ale zwyczajnie musimy robić to, co do nas należy. Co jest naszym obowiązkiem wobec przyrody, wobec zwierzyny, którą gospodarowanie ustawą Prawo łowieckie powierzyło nam Państwo, a Pan Bóg ewangelicznym przesłaniem dla ludzi: „czyńcie sobie Ziemię poddaną i korzystajcie z niej”. I nic innego, tylko właśnie to, każdego dnia czynimy.

Ilu członków liczy Polski Związek Łowiecki?

- Obecnie Polski Związek Łowiecki (PZŁ) liczy dokładnie 126 702 członków, w tym 4823 kobiet. Ci myśliwi są zrzeszeni w 2770 kołach łowieckich, zaś około 10 % posiada status myśliwych niezrzeszonych w kole. W naszych szeregach są przedstawiciele wszystkich warstw polskiego społeczeństwa, zawodów i wyznań, bo między innymi w tym tkwi właśnie istota polskiego łowiectwa. Wszyscy jesteśmy równi i tacy sami, bez względu na jakąkolwiek pozycję społeczną.

Jaką kartę w tej historii zapisał Okręgowy Związek Łowiecki w Kielcach?

- Kielecki Okręg - dziś Zarząd Okręgowy w Kielcach, zapisał się dość mocno w tej historii, ponieważ kielecka organizacja była jedną z pierwszych (jak nie pierwsza), która reaktywowała się po II wojnie światowej. Wspólnie, na ziemi kieleckiej i radomskiej, budowano łowiectwo w okresie powojennym. Wówczas była to Wojewódzka Rada Łowiecka. Warto dodać, że koło łowieckie, którego jestem członkiem, a przez 25 lat byłem prezesem, jest starsze od Polskiego Związku Łowieckiego - jest najstarszym kołem na Kielecczyźnie. W tym roku obchodzimy 110-lecie istnienia. Koło powstało w 1913 roku jako Towarzystwo Prawidłowego Myślistwa w Kielcach i do dziś posiada taką nazwę.

Ilu myśliwych macie w swoich szeregach?

- Na ziemi kieleckiej gospodaruje łącznie 114 kół łowieckich w 170 obwodach łowieckich. To jeden z większych okręgów w kraju, szczególnie pod względem administracyjnym, bowiem w naszym okręgu jest 11 powiatów - 10 świętokrzyskich i jeden miechowski. Obejmujemy także cztery dyrekcje lasów państwowych: dominującą dyrekcję radomską, jedno nadleśnictwo z dyrekcji katowickiej - nadleśnictwo Koniecpol, nadleśnictwo Przedbórz – dyrekcji łódzkiej i nadleśnictwo Miechów z dyrekcji krakowskiej.

W okręgu świętokrzyskim mamy około 3700 myśliwych zrzeszonych, w tym ponad 70 dian, a z kołami, które tu gospodarują jest około 4 tysięcy myśliwych.

Jak Wasze struktury zmieniały się przez lata?

- Niegdyś nasza organizacja była oparta na wojewódzkich radach łowieckich, zaś przez lata po reformie administracyjnej, zmieniliśmy się na strukturę okręgową, czyli okręgowe rady łowieckie, które przetrwały do 2018 roku. Wtedy - ustawą Prawo łowieckie, zostały zlikwidowane. Pozostały zarządy okręgowe jako terenowe oddziały Zarządu Głównego Polskiego Związku Łowieckiego.

Czy w historii związku w naszym okręgu były lub są, szczególnie zasłużone osoby?

- Z całą pewnością trzeba wymienić wieloletniego Łowczego Wojewódzkiego, mojego poprzednika – Tadeusza Kornatko, który przez ponad 40 lat sprawował tę funkcję. Były też inne, wybitne osoby takie jak: Leopold Pac Pomarnacki, Arkady Fiedler, czy niedawno zmarły Szczepan Marek Markowski – bardzo znany myśliwy, jedna z ikon świętokrzyskiego łowiectwa.

Czym zajmujecie się w swojej pracy?

- W swojej pracy zajmujemy się szeroko rozumianą, nie tylko gospodarką łowiecką, ale aktywną ochroną przyrody. Gospodarka łowiecka polega na gospodarowaniu populacjami dziko żyjących zwierząt łownych, ale również środowiskiem, w którym te zwierzęta występują. To środowisko to nic innego jak łowiska polne, leśne, wodne, czyli miejsca gdzie żyją zwierzęta. My urządzamy te łowiska, budujemy różnego rodzaju urządzenia łowieckie, paśniki, poletka łowieckie, poletka zaporowe. W razie niedostatku żerowego dokarmiamy zwierzynę. Z drugiej strony, wykonujemy polowania oparte na rocznych planach łowieckich, dokumentach sporządzanych przez dzierżawców, czyli koła łowieckie, opiniowanych przez wszystkich wójtów i burmistrzów gmin znajdujących się w obwodzie, uzgadnianych przez Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego i zatwierdzanych przez właściwego nadleśniczego. To podstawowy dokument, z którego wynika, ile zwierzyny jest przeznaczone do odstrzału. Oczywiście jest to poprzedzone inwentaryzacją, czyli określeniem liczebności poszczególnych gatunków zwierząt, a przy zwierzynie grubej także w obrębie płci i wieku. Dopiero na tej podstawie opracowywany jest roczny plan łowiecki. Ustabilizowane pozyskanie, zawsze opiera się na pojęciu tak zwanego przyrostu zrealizowanego, to znaczy, że z populacji danej zwierzyny poluje się na taką samą ilość, która przyrośnie w danym roku. Ponadto zdarza się, że jest np. bardzo duży poziom szkód łowieckich w uprawach leśnych, czy rolnych, że trzeba redukować zwierzynę - zmniejszać jej liczebność. To także jest jeden z modeli gospodarki łowieckiej.

Co jest najważniejsze w pracy łowczego?

- Według mnie najważniejsze jest to, by zachować proporcje co do liczebności zwierzyny, jej struktury płciowej i poziomu tak zwanych szkód znośnych gospodarczo w lasach i na polach, a czasami również w gospodarstwach rybackich.

A najpiękniejsze?

- Często powtarzam, że myśliwy jest przede wszystkim przyrodnikiem. Czasami większą uwagę zwraca na florę, niż na faunę, którą zajmuje się na co dzień. Trzeba rozumieć przyrodę. Trzeba wiedzieć kiedy jest potrzebna interwencja człowieka, bo niestety, człowiek wszedł w tę przyrodę. Zaczął regulować rzeki i populację zwierzyny. Myślę, że dla każdego myśliwego, w tej pracy będzie piękne co innego. Łączy nas jednak jeden wspólny cel - by to co robimy dzisiaj, było widoczne wtedy, kiedy nas już na tym świecie nie będzie. Byśmy mogli pozostawić następnym pokoleniom dobry stan zwierząt, który jest nieodłącznym elementem przyrody.

W przestrzeni publicznej słyszy się czasem, że myśliwi "zabijają bezbronne zwierzęta"? Jak to w rzeczywistości wygląda?

- Rzeczywiście istnieje taki stereotyp, że myśliwi strzelają do bezbronnych zwierząt. Można by to porównać do uboju gospodarczego. Przecież w rzeźniach też ubijamy bezbronne zwierzęta – i w jednym i drugim przypadku jest tak samo. Zadawana jest śmierć, ale w określonym celu. W rzeźniach jest to śmierć typowo konsumpcyjna. Podobnie jest w hodowli zwierząt łownych, która odbywa się w naturze. Także dbamy o te zwierzęta, hodujemy je, by finalnie je zjeść. To dar Boga, dar przyrody, który został nam powierzony, i z którego w najzwyczajniejszy sposób korzystamy. Niemniej trzeba podkreślić, że to nie dzieje się tak bezwolnie. Nas myśliwych obowiązują określone zasady: regulamin polowań, zasady etyki i tradycji. Nie zawsze ten strzał można oddać - tylko w ściśle określonych warunkach, w pełnym bezpieczeństwie. Nie wszystkim się to podoba. Niektórzy uważają to za swoiste jasełka z naszej strony, ale my też potrafimy podziękować zwierzynie za to, że została nam dana. Honorujemy zwierzynę złomem, ostatnim kęsem, dziękujemy świętemu Hubertowi za pozyskanie danego zwierza. Niektórych to śmieszy - dla nas jest to honor i tradycja.

Czy Wasze działania pozytywnie wpływają na rolnictwo i polską gospodarkę?

- Nasze działania nie tylko pozytywnie wpływają na polską gospodarkę, ale są niezbędne. Bez łowiectwa nie byłoby rolnictwa. Ktoś musi panować nad liczebnością zwierzyny. Wiadomo, jeżeli zając wyjdzie na miedzę i ogryzie dzikie drzewo to nic się nie dzieje, ale jeśli ten sam zając wejdzie do sadu i ogryzie drzewko owocowe, to jest szkodnikiem, a on w jednym i drugim przypadku chciał tylko jeść. Podobnie jest z dzikami. Tutaj dbamy o zachowanie pewnej równowagi, bo pamiętajmy, że wszystkie szkody łowieckie płacimy z własnych kieszeni – z własnych składek. Współpracujemy z rolnikami, bardzo często wspólnie grodzimy pola, uprawy, chronimy je, dokonujemy płoszeń zwierząt po to, żeby rolnik miał na tych polach co zebrać, a jeżeli rolnik zbierze, to my jako społeczeństwo także z tego skorzystamy.

Czy pozyskiwanie zwierząt leśnych jest w dzisiejszych czasach koniecznością?

- Tak, ponieważ populacje dziko żyjących zwierząt są na tyle duże, że muszą być pod kontrolą człowieka. Wystarczy, że przez dwa lata byśmy nie polowali, wówczas na polach, czy w lasach byłaby katastrofa. Zwierzęta bardzo szybko się rozmnażają. Bez naszej ingerencji, nie dałoby się nad tym zapanować. Jeżeli człowiek wszedł już w tę przyrodę, to musi to robić dalej. I to nie jest prawda, że przyroda poradzi sobie sama. W dzisiejszych czasach, populacja zwierzyny nie jest w stanie sama się uregulować bez ingerencji człowieka.

Już za parę dni będziecie obchodzić podwójne święto - Świętokrzyskiego Hubertusa i jubileusz 100-lecia istnienia Polskiego Związku Łowieckiego. Jak idą przygotowania?

- Przygotowania idą pełną parą. Dopinamy ostatnie szczegóły. Tak jak już wcześniej podkreślałem, od samego początku formuła Hubertusa jest taka, że to święto myśliwych, święto łowiectwa, ale nie nas samych. Wychodzimy do ludzi i Ci ludzie mają się bawić, korzystać, dowiedzieć się jak to naprawdę wygląda i zobaczyć inną sferę łowczych.

Czego można życzyć Waszej formacji z racji jubileuszu?

- Przede wszystkim zdrowia, siły i wytrwania, by dalej robić to, co do nas należy i żebyśmy doczekali kolejnych jubileuszy w niezmienionym kształcie, bowiem Polski Związek Łowiecki opiera się na trzech filarach: na jednej organizacji łowieckiej, dzierżawie obwodów łowieckich przez koła łowieckie i na tym, że zwierzyna w stanie wolnym jest własnością Skarbu Państwa. To warunkuje dobrostan zwierząt. Gdyby to puścić na żywioł, być może związać z własnością gruntu, mogłoby się okazać, tak jak w innych krajach Europy Zachodniej, że z tą zwierzyną nie byłoby wcale tak dobrze.

Dziękuję za rozmowę.

Jarosław Mikołajczyk - Łowczy Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach

Jarosław Mikołajczyk - Łowczy Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach. Absolwent Technikum Leśnego w Zagnańsku oraz Wydziału Leśnego Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie ze specjalizacją Gospodarka łowiecka, członek Koła Łowieckiego numer 3 "Prawidłowego Myślistwa" w Kielcach. Do Polskiego Związku Łowieckiego wstąpił 13 stycznia 1987 roku. Łowiectwo to pasja jego życia, praca, a także rodzinna tradycja. Polował tato i dziadek Łowczego. Poluje również brat i starszy syn.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie