MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego odeszła?

Artur PEDRYC

Trafiła na izbę przyjęć z typowymi objawami zatrucia pokarmowego - bólem brzucha i wymiotami. Po kilkunastu godzinach pobytu w szpitalu zmarła. Do tej pory nie wiadomo, co było przyczyną zgonu. Śmierć szesnastoletniej mieszkanki Skarżyska wstrząsnęła miastem. - Czy musiała umrzeć? - to pytanie zadają sobie niemal wszyscy.

29 października, dochodzi godzina 12. Przed kościołem pod wezwaniem Serca Jezusowego w Skarżysku gromadzi się tłum młodzieży. Tym razem jednak nie są to rekolekcje dla uczniów. Setki młodych ludzi, ubranych na czarno. Nikt nie rozmawia, nikt się nie uśmiecha. Wszyscy tkwią w bezruchu, ze spuszczonymi głowami. Kilkadziesiąt osób, stojąc ramię w ramię, tworzy szpaler, ciągnący się od alei Niepodległości do wrót świątyni. Wszyscy trzymają w dłoniach pojedyncze białe róże. Na parkingu przed kościołem zatrzymuje się karawan, z którego kilku mężczyzn wyjmuje trumnę. Orszak pogrzebowy przechodząc obok trzymającej kwiaty młodzieży, powoli wchodzi do kościoła. Tuż za trumną idzie ubrana na czarno kobieta w średnim wieku. Pogrążona w bólu, z trudem stawia kolejne kroki. Z jej opuchniętych, podkrążonych oczu wypływają kolejne łzy. Na białej tabliczce przytwierdzonej do trumnie czytamy: "Monika Leńczuk, zmarła 25 października 2004 roku. Przeżyła 16 lat".

Nie dość że była bardzo młodą osobą, to na dodatek przyczyna jej śmierci do tej pory nie jest znana. Mimo iż od pogrzebu Moniki upłynął już tydzień, w grodzie nad Kamienną niemal wszyscy zadają sobie wciąż to samo pytanie. Czy Monika musiała umrzeć? Dlaczego tryskająca energią, zaledwie 16-letnia dziewczyna spoczywa na cmentarzu?

Wyglądało niegroźnie

Śmierć nastolatki wstrząsnęła niemal całym miastem. Dziewczynka uskarżała się na ból brzucha. W niedzielę 24 października, późnym wieczorem trafiła do skarżyskiego szpitala. Dzień później była operowana. Około półtorej godziny po zabiegu zmarła. Lekarze nie potrafią odpowiedzieć, dlaczego. W akcie zgonu, w rubryce "przyczyna śmierci", wpisano: "wstrząs nieokreślony".

Matka 16-letniej Moniki pamięta dokładnie każdą minutę z ostatnich dwóch dni życia córki. - Wciąż analizuję tamte wydarzenia i zastanawiam się, czy moje dziecko musiało umrzeć - mówi.

Zbadać i wypisać

- Monika nie chorowała wcześniej. Nie narzekała na nic. W niedzielę wieczorem siedziałyśmy razem na kanapie i oglądałyśmy telewizję. Córka wyszła, by zrobić sobie herbatę. Usłyszałam huk. Pobiegłam do kuchni i ujrzałam ją leżącą na podłodze. Zemdlała - opowiada Bożena Leńczuk, matka Moniki. - Po chwili ocknęła się, powiedziała, że bardzo boli ją brzuch, zaczęła wymiotować. Postanowiłam wezwać pogotowie. Zabrano ją do szpitala. Lekarz z izby przyjęć początkowo chciał ją od razu po zbadaniu odesłać do domu, ale bardzo zbladła i zaczęła jeszcze bardziej wymiotować. Więc zatrzymano ją na obserwację - opowiada matka 16-latki. - Monika leżała na łóżku i cały czas wymiotowała. Podawano jej kolejne kroplówki, ale nic nie pomagało. Około godziny 2 w nocy zabrano ją na tomografię komputerową głowy. Nie stwierdzono niczego niepokojącego. Monika dalej wymiotowała i płakała, trzymając się za obolały brzuch. Przyjęła kilka kroplówek, ale to nic nie pomagało - relacjonuje Bożena Leńczuk.

Operacja i śmierć

- Dopiero następnego dnia wykonano jej usg brzucha. Powiedziano mi, że Monikę trzeba natychmiast operować, ponieważ w jej jamie brzusznej jest nadmiar jakichś płynów. Około godziny 12 wzięto ją na blok operacyjny. Po zabiegu przyszedł do mnie lekarz i ze łzami w oczach stwierdził, że stan mojej córki jest beznadziejny. Pytałam, dlaczego, co jej dolega? Odpowiedział, że nie wie, że nigdy wcześniej nie spotkał się z czymś takim. Półtorej godziny później lekarz przyszedł do mnie ponownie i powiedział, że moje dziecko nie żyje - opowiada łamiącym się głosem matka Moniki.

Dobra, ambitna, grzeczna...

- To było cudowne dziecko - wspomina Monikę jej matka. - Zawsze miała wokół siebie mnóstwo przyjaciół. Skończyła szkołę muzyczną, uczyła się trzech języków. Chodziła do pierwszej klasy liceum, ale już wiedziała, kim chce być w życiu. Planowała studiować prawo albo stosunki międzynarodowe. Nigdy nie miałam z nią kłopotów. Chętnie pomagała innym, była wolontariuszką w czasie organizowanych w Skarżysku olimpiad specjalnych. Mogła wiele osiągnąć w swoim życiu - mówi, wybuchając płaczem, Bożena Leńczuk.

W samych superlatywach wspominają Monikę jej nauczyciele oraz rówieśnicy. - Nie da się o niej powiedzieć złego słowa. Wszyscy z naszej klatki po niej rozpaczali - usłyszeliśmy od Rafała, sąsiada Moniki.

- Dała się poznać jako osoba inteligentna i bardzo aktywna. Była widoczna na tle klasy. Zawsze chętna do pomocy, lubiana przez kolegów i koleżanki - mówi o Monice jej szkolna wychowawczyni Agnieszka Trzebińska.

- Była bardzo ciepłą osobą, zawsze uśmiechniętą, niesamowicie ambitną. Miała mnóstwo planów, których nie zdążyła zrealizować. Bardzo za nią tęsknię - usłyszeliśmy od Katarzyny Białek, koleżanki z klasy Moniki. - Znałem Monikę dziewięć lat. Zawsze można było na niej polegać. Będzie mi jej brakowało - powiedział Michał Miernik, szkolny kolega zmarłej szesnastolatki.

Dlaczego umarła?

Od ponad tygodnia niemal wszyscy mieszkańcy Skarżyska zadają sobie to samo pytanie. Dlaczego Monika Leńczuk umarła? Do tej pory nikt nie potrafi na nie odpowiedzieć. W akcie zgonu, w rubryce "przyczyna śmierci", lekarz wystawiający dokument wpisał: "wstrząs nieokreślony". Początkowo podejrzewano, że Monika była chora na posocznicę, czyli tak zwaną sepsę. Jest to stan ostrego ogólnego zakażenia organizmu wskutek obecności we krwi drobnoustrojów i wytworzonych przez nie toksyn. Hipoteza ta jednak do tej pory się nie potwierdziła.

- Badania makroskopowe i laboratoryjne wykonane podczas pobytu dziewczyny w szpitalu nie potwierdziły tego - mówi Michał Okła, dyrektor szpitala w Skarżysku-Kamiennej. - Odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną zgonu, nie przyniosła również sekcja zwłok. Pobraliśmy tkanki do bardziej szczegółowych badań. Wyniki analiz będą znane za dwa, trzy tygodnie. Być może wtedy dowiemy się, co było przyczyną śmierci dziewczynki - poinformował Okła.

Śmierć nastolatki wstrząsnęła niemal całym miastem. Dziewczynka uskarżała się na ból brzucha. W niedzielę 24 października, późnym wieczorem trafiła do skarżyskiego szpitala. Dzień później była operowana. Około półtorej godziny po zabiegu zmarła. Lekarze nie potrafią odpowiedzieć, dlaczego.

Mama Moniki: - To było cudowne dziecko. Zawsze miała wokół siebie mnóstwo przyjaciół. Skończyła szkołę muzyczną, uczyła się trzech języków. Chodziła do pierwszej klasy liceum, ale już wiedziała, kim chce być w życiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie