Dlaczego poseł Rusiecki walczył o mandat senatora? To było zadanie jakie wyznaczył mu prezes Kaczyński

- Primus inter pares - podkreśla po łacinie Krzysztof Lipiec. Nowy senator przyznaje, że po prostu wykonał wyznaczone mu przez Jarosława Kaczyńskiego zadanie polityczne.

Poseł Jarosław Rusiecki z Prawa i Sprawiedliwości zwyciężył w niedzielnych wyborach uzupełniających do Senatu w okręgu północno-wschodnim województwa świętokrzyskiego. Parlamentarzysta zdobył 37,04 procent głosów. Niebawem Jarosław Rusiecki przesiądzie się z ław sejmowych do senackich. Dlaczego PiS zdecydowało się wystawić posła w wyborach do tak zwanej izby refleksji? Jaki to awans? Czemu służył ?

- Kierowaliśmy się zasadą primus inter pares, bo do wyborów wystawia się najlepszych. I w myśl tej zasady postawiliśmy na posła Rusieckiego, co okazało się dobrym posunięciem, bo mamy mandat - tłumaczy poseł Krzysztof Lipiec, pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości w województwie.

- A co z poseł Marią Zubą czy Panem? Jarosław Rusiecki jest lepszy od Państwa? - pytamy. - Łatwiej nakładać dodatkowe ciężary na mężczyznę niż kobietę. Dodatkowo ktoś musiał tym kierować. Po uwzględnieniu wszystkich czynników uznaliśmy, iż poseł Rusiecki jest najlepszy z najlepszych. Oczywiście wszyscy jesteśmy najlepsi, ale on w tym kontekście jest jeszcze lepszy od nas - podkreśla Krzysztof Lipiec.

Jarosław Rusiecki zaznacza, że kandydowanie do Senatu było zadaniem politycznym, które wyznaczył mu prezes PiS Jarosław Kaczyński.

- Chodziło o to, by sprawdzić skuteczność działań oraz odbiór naszej formacji u wyborców. Z politycznego punktu widzenia to, aby kandydat PiS zdobył mandat, miało duże znaczenie - mówi nowy senator.

Jak podkreśla, podołał postawionemu przed nim zadaniu. - To także indywidualny prestiż i znak, że PiS może skutecznie wygrywać wybory - dodaje Jarosław Rusiecki.