Po gimnastyce intelektualnej na Carycy Katarzynie kielecki teatr zaprosił na farsę: bezpretensjonalną, bawiącą się słowem i sytuacją, z humorem czasami niewyszukanym, ale pozwalającym się głośno i beztrosko śmiać. Reżyserem "Hotelowych manewrów czyli błogiego s-pokoju" amerykańskiego dramaturga Michaela McKeevera został Mirosław Bieliński. Był to jego debiut na dużej scenie i od razu trzeba powiedzieć, że debiut udany. Zabawną, pełną nieoczekiwanych zwrotów akcji opowieści o kataklizmach dziejących się tuż przed koncertem dwóch nienawidzących się gwiazd w luksusowym hotelu Royal opowiedział w dobrym tempie i z lekkością. Zgodnie z pomysłową intrygą kolejne problemy wyskakują jak diabeł z pudełka, bohaterowie grzęzną w coraz to nowych nieporozumieniach a wszystko wywołuje salwy śmiechu zmierzając oczywiście do szczęśliwego zakończenia.
Wiadomo, że farsa wymaga bardzo dobrego warsztatu. Bieliński kreujący także postać dyrektora nieszczęsnego hotelu miał tym trudniejsze zadanie, ale wywiązał się z niego bardzo dobrze. Po premierze dziękował dublującemu go Arturowi Słaboniowi. - Bez jego pomocy nie dałbym rady tego ogarnąć - przyznał. -Artur gra inaczej niż ja, jest przecież innym człowiekiem.
By zobaczyć Artura Słabonia w roli Bernarda Dunlapa trzeba powrócić do teatru. Na premierze królował Mirosław Bieliński świetnie grając dyrektora próbującego zapobiec kolejnym nieszczęściom. Słowa uznania dla obu Gwiazd: Beaty Wojciechowskiej i Joanny Kasperek za niebywały wręcz temperament i popis wokalny. Widzowie mogli się także przekonać, że obie panie mają piękne nogi. Ogromne brawa należą się także Marcinowi Brykczyńskiemu, bodaj pierwszy raz otrzymał kawał roli do zagrania i zrobił to fantastycznie. Jego pan Pippet jest rewelacyjny w każdym słowie i geście. Teresa Bielińska jako szefowa Związku Kobiet Palm Beach na Rzecz Pokoju wywołuje salwy śmiechu samym pojawieniem się, o palmę pierwszeństwa w tym względzie rywalizuje z nią Ewa Józefczyk w roli plotkarskiej dziennikarki Dory del Rijo. Kostiumy Klary Kostrzewskiej podkreślają charakter poszczególnych postaci podkręcając zabawową nutę. Opracowaniem muzycznym zajął się znany kielczanom Zbigniew Lampart przenosząc nas w lata 40. ubiegłego wieku. Tancerka Kieleckiego Teatru Tańca pomogła w ustawieniu ruchu scenicznego zamieniając jedną z ostatnich scen w kabaret z piórami, schodami, damskimi nogami i męskimi pupami.
Hotelowe manewry to rzeczywiście błogie oderwanie się od rzeczywistości, okazja do pośmiania się bez szukania kontekstów i podtekstów, chociaż... Jak ktoś chce z pewnością znajdzie i to, tylko po co?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?