Cesarskie cięcie jako sposób porodu stał się modny. Tymczasem badania wskazują, że bez wyraźnej potrzeby nie powinno się go stosować. - W naszym szpitalu około 35-40 procent porodów to właśnie "cesarki". Gdy zaczynałem pracę w Skar-żysku, w 1978 roku, było ich nie więcej niż 10 procent.
Wzrost liczby cesarek wydatnie zmniejszył śmiertelność w trakcie rodzenia, ale nie można mówić o samych plusach, choć wiele osób sądzi, że to dobra, bezbolesna metoda - twierdzi doktor Andrzej Matyja, kierownik oddziału położniczego w Szpitalu Powiatowym im. M. Skłodowskiej-Curie w Skarżysku. Kobiety chętnie decydują się na cesarkę, choć w teorii wykonanie jej na życzenie nie powinno mieć miejsca. - W niektórych prywatnych klinikach niemal wszystkie porody odbywają się z wykonaniem cesarskiego cięcia. To wciąż rosnąca tendencja - mówi lekarz. I wcale się z tego nie cieszy. - Poród naturalny jest lepszy i bezpieczniejszy dla matki i dziecka.
W Stanach Zjednoczonych zbadano sześć milionów porodów cesarką. Okazało się, że śmiertelność dzieci urodzonych w ten sposób w ciągu pierwszych sześciu miesięcy życia jest trzykrotnie wyższy, niż urodzonych naturalnie. - W trakcie tradycyjnego porodu dziecko przechodząc przez drogi rodne matki pobiera szczepy bakterii, które mają wpływ na zwiększenie odporności organizmu w przyszłości. Noworodki wydobyte z brzucha matki są ich pozbawione. Efektem jest późniejsza wrażliwość na choroby i mniejsza odporność. Poza tym trzeba mieć świadomość, że cesarskie cięcie to poważna operacja, niosąca ze sobą ryzyko dla kobiety, a dla dziecka nie wcale nie jest bezpieczniejsze. Jestem przeciwnikiem "cesarki na życzenie". Aby ją wykonać, muszą być wskazania medyczne - uważa doktor Matyja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?