Kolega sądzony w innym procesie
Kolega sądzony w innym procesie
W kieleckim Sądzie Okręgowym toczy się proces innego 26-letniego mieszkańca Ostrowca Świętokrzyskiego - kolegi oskarżonego w tym procesie, który na ławie oskarżonych zasiada miedzy innymi pod zarzutem usiłowania zabójstwa i zabójstwa. Według prokuratury mężczyźnie mieli działać razem. Sądzeni są oddzielnie, ponieważ już po tym, jak prokuratura wystosowała akt oskarżenia wobec pierwszego 26-latka udało się w Holandii zatrzymać mężczyznę, którego proces opisujemy poniżej. Za mężczyzną wystosowano Europejski Nakaz Aresztowania, po ekstradycji mężczyzna trafił do aresztu w Pińczowie.
Sprawa dotyczy wydarzeń z kwietnia 2011 roku. Wtedy to, jak wynika z akt sprawy 26-latek wraz ze swoim rówieśnikiem namówili 70-letniego mieszkańca gminy Bodzechów w Ostrowcu Świętokrzyskim, aby pojechał z nim do Holandii by kupić tam samochód. Zdaniem prokuratora, po drodze 26-latek i jego kolega usiłowali pozbawić życia starszego pana. Już za granica Polski w Niemczech oskarżony i 26-latek przy użyciu klucza francuskiego mieli zabić mężczyznę, a następnie zabrać mu pieniądze. Śledczy zarzucają także 26-latkowi, że wspólnie z tym samym kolegą mieli kilka tygodni przed zdarzeniami z Niemczech chcieć pozbawić życia mieszkańca Małopolski.
W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Kielcach, gdzie toczy się proces 26-latka zeznawali najbliżsi nieżyjącego 70-latka. - Nie wiem, jak mąż poznał się z oskarżonym. Wiem tylko, że ten chłopak bywał w naszym domu i namawiał męża do wyjazdu do Holandii, żeby tam kupić samochód - mówiła w sądzie żona 70-latka. - Opowiadał, że w Holandii ma mieszkanie, które jest dobrze wyposażone i tam mogą zanocować. Mąż nie bardzo chciał, ale w końcu dał się namówić. Wyjechali w sobotę, 2 kwietnia 2011 roku. Mąż zabrał ze sobą około 12 tysięcy złotych, w tym też euro. Wieczorem, tego dnia, co wyjechał próbowałam dzwonić na numer telefonu, który podał oskarżony. Nikt nie odbierał - mówiła w sądzie kobieta.
Jak dodawała w połowie tygodnia przyszli do niej policjanci, którzy powiedzieli, że jej mąż nie żyje. - Nie miał przy sobie żadnych dokumentów, a w podroż brał dowód osobisty, prawo jazdy. Policjanci powiedzieli, że ustalili, że to mąż po kwicie za zboże, które znaleźli w kieszeni ubrania - ze łzami w oczach opowiadała kobieta.
Za czyn, o jaki oskarżony jest 26-latek grozi nawet dożywocie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?