Janusz Gajos, z pozoru pochmurny i niedostępny, jest w rzeczywistości niezwykle pogodnym człowiekiem, obdarzonym wielkim poczuciem humoru. Lubi posłuchać od czasu do czasu dobrego dowcipu, ale uważa, że najzabawniejsze sytuacje zdarzają się nie w kawałach, lecz w życiu. Aktor nie przepada za opowiadaniem dowcipów. Zdecydowanie bardziej woli ich słuchać. Ostatnio najbardziej podobają mu się kawały o góralach.
Baca łapie okazję na drodze. Wreszcie udaje mu się złapać przejeżdżającego "mercedesa". Wsiada i jadą, ale po kilku kilometrach jakoś tak nudno się zrobiło, więc baca pyta:
- A co to, panocku, za znacek z psodu?
- To? - mówi kierowca pokazując na znaczek "mercedesa". - To taki celownik. Jak kogoś złapię w ten celownik, to już na pewno trafię.
- Aha.
Po kilku kilometrach patrzą, a tu po drodze jedzie jakiś facet na rowerze. Baca mówi:
- A weźcie, panocku, tego człowieka w ten celownik...
Kierowca skręcił i faktycznie rowerzysta znalazł się "w celowniku", ale ponieważ kierowca nie chciał iść do więzienia, to w ostatniej chwili skręcił, aby nie trafić rowerzysty. Chwilę potem baca się odzywa:
- Iiiii, kiepski ten pański celownik. Gdybym nie roztworzył drzwi, to byśmy go nie trafili.
* * *
Nad Morskim Okiem siedzi baca. Przechodzący turyści pozdrawiają go i pytają:
- Co tu robicie?
- Łowię pstrągi.
- Przecież nie macie wędki.
- Pstrągi łowi się na lusterko.
- W jaki sposób?
- To moja tajemnica. Ale jeśli dostanę flaszkę, to ją wam zdradzę.
Turyści wrócili do schroniska, kupili butelkę wódki i zanieśli ją bacy. On tłumaczy:
- Wkładam lusterko do wody, a kiedy pstrąg podpływa i zaczyna się przeglądać, to ja go kamieniem i już jest mój...
- Ciekawe... A ile już tych pstrągów złowiliście?
- Jeszcze ani jednego, ale mam z pięć flaszek dziennie...
* * *
Idzie turysta przez góry i widzi bacę, który jedną ręką trzyma się gałęzi, a w drugiej trzyma czytaną przez niego książkę. Turysta zagaduje:
- Baco, powiadają, że czynicie cuda?
Baca przewracając drugą ręką stronę w książce odpowiada:
- A tam, głupoty opowiadają...
* * *
Baca oprowadza turystów po Tatrach.
- Tatry mają dwa miliony lat i trzy miesiące.
- Baco, skąd wiecie to aż z taką dokładnością?
- A był tu jeden profesor trzy miesiące temu i gadał, że mają dwa miliony. To ile mogą mieć teraz?
* * *
Siedzi baca na drzewie i piłuje gałąź, na której siedzi. Przechodzi turysta i mówi:
- Baco spadniecie!
- Ni, nie spadnę!
- Spadniecie!
- Ni!
- No mówię wam, że spadniecie!
- Eeee, ni spadnę!
Nie przekonawszy bacy turysta poszedł dalej. Baca piłował, piłował, aż spadł. Pozbierawszy się popatrzył za znikającym w oddali turystą i rzekł:
- Prorok jaki, cy co.
* * *
Siedzi baca na przyzbie. Podchodzi turysta i pyta:
- Co robicie baco?
- Tak sobie siedzę i myślę.
- A to wy zawsze tak?
- Nie, ino jak mam czas.
- A jak nie macie czasu?
- To sobie ino siedzę.
* * *
Był wypadek w górach, rozbił się "maluch" o drzewo. Zebrało się dużo widowni, wreszcie przyjechała policja. Wypytują każdego z widzów, czy widział, jak to się stało. Nikt nic nie widział, aż jeden z nich zaproponował, że zapewne baca coś widział. Podchodzą więc policjanci do bacy i pytają:
- Baco, widzieliście ten wypadek?
- Ano widziołem.
- Powiecie nam, jak się ten wypadek stał.
- Ano widzicie panowie to drzewo.
- Widzimy.
- A oni nie widzieli.
* * *
Siedzi baca razem ze skoczkami narciarskimi i wysłuchuje ich opowieści. Pierwszy skoczek chwali się, że skoczył na odległość 100 metrów, drugi, że pobił rekord skoczni. Na to baca mówi:
- Jak ja skoczyłem z tej skoczni, to lecę, lecę, patrzę mijam koniec wybiegu, tam, gdzie zatrzymują się inni, mijam Zakopane, mijam Gubałówkę, a tu jak halny nie powieje i wróciło mnie na 30 metr.
* * *
Sprawa w sądzie. Sędzia pyta oskarżonego - górala:
- Zawód?
- Mechooptyk.
- Co?
- Mechooptyk!
- A co pan robi?
- Optykam chałupy mchem...
* * *
Wywiad z bacą:
- Baco, jak wygląda wasz dzień pracy?
- Rano wyprowadzam owce na hale, wyciągam flaszkę i piję...
- Baco, ten wywiad będą czytać dzieci. Zamiast flaszka mówcie książka.
- Dobra. Rano wyprowadzam owce, wyciągam książkę i czytam. W południe przychodzi Jędrek ze swoją książką i razem czytamy jego książkę. Po południu idziemy do księgarni i kupujemy dwie książki, które czytamy do wieczoru. Wieczorem idziemy do Franka i czytamy jego rękopisy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?