- W ciągu trzech godzin z nieba spadło u nas tyle wody, co przez trzy miesiące. Deszcz zniszczył mnóstwo upraw - mówił do zebranych Adam Bodura, wójt gminy Wilczyce.
Wójt powiedział też, że dożynki są formą podtrzymania tradycji, nawet jeśli organizowane są w tak trudnym czasie.
Nie zabrakło tradycyjnych akcentów. Już po raz piąty wybierano najładniejszy wieniec dożynkowy. Wygrał wieniec z Pielaszowa, drugie miejsce zajął wieniec z Ocinka, trzecie z Dobrocic. Wieńce oceniały: Irena Godyń, etnograf, Teresa Pilch, plastyk, Józef Myjak, redaktor, Maria Sokal z Rejonowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych oraz Monika Berna z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Sandomierzu.
- W 2009 roku wieniec z naszej gminy zajął pierwsze miejsce na dożynkach centralnych w Spale, a w 2010 roku trzecie miejsce - chwalił wójt, ale jednocześnie podkreślał trudną sytuację w związku ze zniszczeniami po ulewach. - Straty w drogach będziemy odbudowywać latami - zaznaczał. Mówił też o tym, co do tej pory udało się zrobić. - Udało się wyremontować drogę powiatową z Wysiadłowa do Wilczyc. Są problemy z odwodnieniem, trzeba zrobić jak było wcześniej, ale apeluję do mieszkańców o ustalenie jednolitego stanowiska.
Wójt Bodura zaapelował do władz wojewódzkich o poparcie starań w budowie zbiornik retencyjnego na Opatówce. - Uchroni miejscowości nie tylko naszej gminy przed zalaniem. Będzie zbiornikiem wody w czasie suszy, podniesie walory rekreacyjne. Jesteśmy gminą ubogą w źródła wody pitnej, samorząd dopłaca do każdego metra wody.
Gospodarzami niedzielnego święta byli: Krystyna Klimczak z Przewód, prowadząca z mężem 13,5-hektarowe gospodarstwo o profilu sadowniczym oraz Edward Saniawa z Daromina na 15 hektarach uprawiający buraki cukrowe i warzywa.
W niedzielnych dożynkach uczestniczyło mnóstwo mieszkańców gminy Wilczyce. Uroczystości święta plonów rozpoczęła uroczysta msza święta w kościele parafialnym w Jankowicach. Po niej kolorowy korowód przeszedł na stadion w Wilczycach. Pogoda sprawiła, że impreza się udała.
Irena Godyń, etnograf, powiedziała, że tradycja wieńców w tej postaci jest mniej więcej dziewiętnastowieczna, a sama tradycja dożynek w tej formie zrodziła się po wojnie.
- Kiedyś były małe wianki noszone przez kobiety na głowie. Podczas żniw przodowniczka miała go na sobie. Kosząc sierpem, innym z tyłu wyznaczała tempo pracy. Po żniwach kobiety przybrane w wianki szły do dworu po zapłatę, były zapraszane także na poczęstunek - wyjaśnia specjalistka od tradycji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?