Dworek Patkowskiego na sprzedaż

Dworek Patkowskiego

Dworek Patkowskiego

Dworek powstał w okresie międzywojennym. Był pierwszą siedzibą Muzeum Ziemi Sandomierskiej, którego następcą jest Muzeum Okręgowe, a potem przez kilkadziesiąt lat służył Polskiemu Towarzystwu Turystyczno - Krajoznawczemu. /GOP/

Odkąd w 2001 roku w zamian za Kordegardę przy sandomierskim Rynku miasto przejęło budynek od sandomierskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego pojawiały się różne koncepcje zagospodarowania obiektu. Po wybudowaniu hali sportowej przy ulicy Patkowskiego, miasto doszło do wniosku, że budynek można zaadaptować na minihotel dla sportowców i sędziów, a na placu zrobić parking. Miejsca postojowe powstały, a budynkiem nikt się nie zainteresował.

W środę na sesji Rady Miasta radni podjęli uchwałę o sprzedaży nieruchomości. Uzyskane ze sprzedaży pieniądze zostaną przekazane Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Sandomierzu. Pod koniec 2006 roku miasto postanowiło przekazać obiekt nieodpłatnie na potrzeby tej uczelni. Szkoła nie zagospodarowała budynku, tłumacząc się brakiem pieniędzy na remont. Uczelnia chciała, by wcześniej miasto wyremontowało budynek.

Ochotę na dworek miał też sandomierski zarząd Związku Nauczycielstwa Polskiego. Deklarowali 20 procent wartości, czyli przysłowiową złotówkę. Władze miejskie nie przystały na taką propozycję, choć wielu radnych popierało stanowisko nauczycieli. Ostatecznie związek wycofał się z transakcji, usprawiedliwiając się fatalnym stanem budynku, co powodowałoby ogromne wydatki na remont.

Wśród radnych na sesji w środę sprawa sprzedaży dworku Patkowskiego wywołała lekkie emocje.
- Nareszcie pozbywamy się jednego z trzech fatalnych miejsc - mówił radny Marceli Czerwiński.

Chodzi o sprzedaż nieruchomości przy ulicy Zamkowej w Sandomierzu (dawny klub AA). Odkąd nieruchomość trafiła prywatne ręce, budynek popada w ruinę. Właściciel nawet rozpoczął rozbiórkę, a od strony ulicy Zamkowej posesję otoczył nieestetycznym murem. Podczas zakupu, inwestor zapewniał, że wybuduje tam nowoczesny hotel. Drugim przykładem "złej sprzedaży" jest kotłownia, tak zwana La Monte'a przy ulicy Słowackiego. Prywatna spółka kupiła nieruchomość, rozebrała pozostałości kotłowni, rozpoczęła budowę, jak zapowiadano marketu pod wynajem, i na rozpoczęciu budowy inwestycję zakończyła. Trzecim zmartwieniem sandomierskiej władzy był popadający w ruinę dworek Patkowskiego.

Radny Wojciech Czerwiec przekonywał o konieczności odtworzenia dawnej formy budynku. Radny Mirosław Czaja apelował o nie wyburzenia dworku już po tym, jak trafi w prywatne ręce. Janusz Sochacki, przewodniczący Rady Miasta apelował do burmistrza, by sprzedaż nieruchomości obwarować klauzulami mówiącymi o odpowiednim zagospodarowaniu przez nabywcę, a głównie o poprawieniu stanu budynku. - Żeby nie było tak jak z nieruchomością na Zamkowej i kotłowni przy Słowackiego - ostrzegał Sochacki.

Radny Jacek Dybus powrócił do koncepcji sprzedaży Związkowi Nauczycielstwa Polskiego. Przekonywał, że to solidna "firma".

- Miasto sprzedaje nieruchomość w przetargu nieograniczonym. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby Związek Nauczycielstwa Polskiego również wziął w nim udział. Przecież każdy kto chce, może kupić. Elementem decydującym będzie cena - mówił Sochacki.

Tymczasem nie jest tajemnicą, że niektórzy prywatni inwestorzy odkupują od sandomierskich samorządów nieruchomości tylko po to, by solidnie ulokować pieniądze. Przykładem może być były internat przy ulicy Energetycznej. Kilka lat wstecz odkupiona od powiatu nieruchomość do dnia dzisiejszego nie zostały zagospodarowane. Pomimo tego, z roku na rok wartość, przede wszystkim gruntu rośnie.