MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci w brudnej sieci

Sylwia Bławat

Miał pieniądze, bo w więzieniu pracował w piekarni. Jak wychodził, dostał ponad dwa tysiące. Miał więc czym płacić chłopcom za sprzątanie ogródka. A że płacił od ręki, chętnie przychodzili. Potem też chciał płacić, chętnie i od ręki. 14-letnim dzieciom za seks.

Tak naprawdę ta sprawa wyszła na jaw tak szybko dzięki policjantom z Ostrowca. Historię mężczyzny, który w więzieniu spędził 15 lat, dobrze znali. Dobrze, bo jeśli nawet przy niej nie pracowali, starsi koledzy opowiedzieli o zdarzeniach, które wstrząsnęły całym Ostrowcem Świętokrzyskim. Więc jak tylko człowiek opuścił więzienie, od razu wzięli go pod lupę. Niemal od razu też dostawali sygnały, że on coś za bardzo kręci się koło dzieciaków, chłopców 14-15-letnich. Wahali się, co zrobić, ale jeszcze wtedy nie mieli dowodów. Dopiero, gdy o całej sprawie napisaliśmy w "Echu", świadkowie zaczęli mówić. Kilka dni później morderca, podejrzany o molestowanie seksualne chłopców, znów trafił za kraty. Czujność ostrowieckich policjantów nie zawiodła. Mężczyzna niebawem znów stanie przed sądem.

Surowy wyrok, łagodny sąd

A sprawa, która wstrząsnęła Ostrowcem, rozegrała się pod koniec lat 80. W 1988 roku mężczyzna był oskarżony o zgwałcenie 14-letniego chłopca, zamordowanie go i ukrycie zwłok, zgwałcenie innego chłopca i molestowanie seksualne trzech następnych. Sąd Wojewódzki w Kielcach podczas procesu trwającego jeden dzień wydał surowy wyrok - skazał go na 25 lat więzienia, ale Sąd Najwyższy złagodził karę o 10 lat. Biegły seksuolog rozpoznał u mordercy wówczas dewiację seksualną - efebofilię, czyli pociąg do młodych chłopców.

Człowiek nie był wcale potulnym więzieniem. Już za kratami dostał kolejny wyrok, tym razem za grożenie w listach swoim znajomym. W poczet kary zaliczono mu czas spędzony w areszcie tymczasowym. Przez jakiś czas w zakładzie karnym pracował. W piekarni zarobił nieco ponad dwa tysiące złotych i całą gotówkę wypłacono mu, gdy wychodził na wolność.

A to stało się 15 września ubiegłego roku. 45-letni już mężczyzna wrócił do Ostrowca. Policjanci niemal natychmiast zaczęli dostawać sygnały o tym, że pojawia się w okolicach szkół i zaczepia uczniów. Napisaliśmy wówczas o tej sprawie, a po naszej publikacji rodzice trzech chłopców zdecydowali się złożyć oficjalne zawiadomienia o molestowaniu seksualnym ich dzieci.

Sto za noc, 350 - za seks

Z prokuratorskich ustaleń wynika, że mężczyzna swoich młodych "przyjaciół" poznawał w rejonie sklepu, w którym zaopatrywał się w alkohol. Najpierw zaproponował im zarobek.

- Sprzątanie posesji. I faktycznie chłopcy przychodzili, wycinali krzewy, porządkowali, a on za to płacił od ręki po 50 złotych - opowiada prokurator Andrzej Górnisiewicz, szef Prokuratury Rejonowej w Ostrowcu Świętokrzyskim. Nic więc dziwnego, że wieść o możliwości zarobku i terminowych wypłatach zaczęła się rozchodzić, a do 45-latka przychodzili coraz to nowi chłopcy, głównie 14-15-letni.

- Zapraszał ich do domu, tu częstował alkoholem - piwem, winem, wódką, a nawet spirytusem - dodaje prokurator. Dzieci piły, a 45-latek coraz bardziej się z nimi spoufalał. Z ustaleń śledztwa wynika, że próbował dotykać ich miejsc intymnych - i mimo że oponowali - nie przestawał. Robił się coraz bardziej nachalny, według śledczych, proponował chłopcom, by za sto złotych zostali na noc. Prokurator ustalił, ze jednemu z dzieciaków zaproponował 350 złotych w zamian za seks. I zdaje się, że po tej właśnie ofercie, chłopcy poważnie się zaniepokoili.

Czterech molestowanych, siedmiu rozpijanych

Według policjantów, którzy pracowali przy sprawie, do tego najbardziej dla dzieci traumatycznego przeżycia doszło kilka dni po opuszczeniu przez mężczyznę więzienia, gdy jego młodzi przyjaciele byli już oswojeni. Pewnego dnia, kiedy w jego mieszkaniu było czterech młodziutkich "pomocników", niepostrzeżenie zamknął drzwi na klucz. Wtedy padła ponoć oferta finansowa w zamian za seks.

- Jeden z chłopców zorientował się, że są uwięzieni w mieszkaniu, barkiem wypchnął drzwi, wówczas udało im się uciec - opowiadał oficer ostrowieckiej policji. Po tej historii mężczyzna został prawdopodobnie pobity, trafił do szpitala, natomiast policjanci ustalili personalia chłopców. Śledztwo wszczęła prokuratura. To zakończyło się z końcem maja tego roku skierowaniem do sądu aktu oskarżenia mężczyzny. Przedstawiono mu dwa zarzuty. Po pierwsze - że od 20 września 2003 roku (zaledwie pięć dni po zakończeniu wyroku za zabójstwo 14-latka) molestował seksualnie czterech 14-15-letnich chłopców. Zarzut drugi dotyczy rozpijania siedmiu nieletnich, w tym tych czterech, których - zdaniem śledczych - molestował.

Mężczyźnie tym razem grozi kara do 15 lat więzienia. Nie przyznaje się do winy. W areszcie czeka na proces.

Lubieżny nauczyciel

Na być może kolejny proces czeka też główny bohater innego seksualnego skandalu, jednej z najbardziej bulwersujących historii tego typu w Świętokrzyskiem z uwagi choćby na to, że podejrzanym o 13 przestępstw na tle seksualnym był... nauczyciel.

Chodzi o sprawę sprzed sześciu lat i mężczyznę, który w zawodzie pracował kilkanaście lat, a przez uczniów - przynajmniej do czasu - był bardzo lubiany. Pracował w trzech podstawówkach, a wraz z nim z jednej do drugiej szkoły szła plotka, że jakoś tak bardziej lubił chłopców. Sprawa raz nawet trafiła do prokuratury, ale ją umorzono. Aż do roku 1998, kiedy znów pojawiła się u śledczych. Prokuraturę powiadomił dyrektor szkoły, w której pracował ów pedagog, a zaraz po nim doniesienie złożyli rodzice 20 uczniów. Nauczyciel został nawet aresztowany, był też zawieszony w czynnościach.

Po trwającym wiele miesięcy śledztwie, przesłuchaniu ponad 90 świadków, sprawa trafiła wreszcie do sądu. Nauczycielowi zarzucono, że w ciągu siedmiu lat popełnił 13 przestępstw - chodziło o molestowanie seksualne uczniów. Jedna z ofiar nie dożyła końca procesu. Chłopiec popełnił samobójstwo.

A proces kończył się właściwie dwa razy. Za pierwszym nauczyciela uznano winnym i skazano na 3,5 roku więzienia oraz 10 lat pozbawienia prawa wykonywania zawodu. Wyrok się jednak nie uprawomocnił, sprawa znów wróciła na wokandę. Zakończyła się niedawno. Identycznym wyrokiem.

- Domagaliśmy się siedmiu lat, wyrok, który zapadł, nas nie satysfakcjonuje, więc złożyliśmy odwołanie - wyjaśnia Andrzej Górnisiewicz, szef ostrowieckiej Prokuratury Rejonowej. Czy będzie trzeci proces?

Szokujące zeznania

Zakończył się też głośny proces innego mężczyzny, podejrzanego o seksualne wykorzystywanie dzieci. Chodzi o 62-letniego Holendra mieszkającego do niedawna w powiecie jędrzejowskim. Sprawa ujrzała światło dzienne w lipcu 2002 roku, gdy w wynajmowanym przez niego domu policja znalazła zdjęcia rozebranych dzieci. Kilka miesięcy później prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia cudzoziemca. Postawiła mu dwa zarzuty - molestowania seksualnego czworga dzieci oraz utrwalania treści pornograficznych z udziałem pięciorga małoletnich.

Większość małych "przyjaciół" obcokrajowiec poznawał, gdy przychodziły na jego posesję, gdzie założył nieformalny klub dla nich. Wówczas miał przytulać dzieci, dotykać ich miejsc intymnych, całować. Najbardziej szokujące były jednak ustalenia dotyczące nie gości klubu, a 14-letniego chłopca, którego 62-latek poznał jeszcze, kiedy gdy mieszkał w gminie Morawica. Wówczas zaprzyjaźnił się z rodzicami chłopaka, więc później - gdy już wyprowadził się koło Jędrzejowa - bez przeszkód mógł zabierać go do siebie na weekendy. Chłopiec zeznał potem, że gdy kładł się spać, Holender rozbierał go, a potem siebie. Wedle prokuratury mężczyzna dotykał jego narządów płciowych, za każdym razem doprowadzając siebie do wytrysku. Prokurator stwierdził, że takie praktyki miały miejsce przynajmniej 10 razy, a napastnika nie odstraszało, że chłopiec się broni i odpycha go. "Zawsze doprowadzał swoje zamierzenia do końca" - napisano o Holendrze w akcie oskarżenia. W śledztwie ustalono i to, że za każdym razem Holender jedną ręką dotykał chłopca, a drugą... fotografował jego narządy płciowe.

- * *

Wedle polskiego prawa za molestowanie seksualne dzieci (do 15 roku życia) grozi do 10 lat więzienia, ale wyroki z tzw. górnej półki zapadają rzadko. Tymczasem specjaliści twierdzą, że przestępcy na tle seksualnym (zwłaszcza, gdy stwierdzono u nich dewiację - np. pedofilię) to przypadki praktycznie nieuleczalne. Zawsze zatem istnieje niebezpieczeństwo, że po odsiedzeniu wyroku i wyjściu na wolność zrobią to samo. Znów kogoś skrzywdzą. A gdy tym kimś jest dziecko, krzywdy nie da się w żaden sposób naprawić.

Prokurator żąda kary

Lada moment zakończy się prawdopodobnie także proces w innej głośnej sprawie, o której "Echo Dnia" informowało jako pierwsze. Chodzi o dwóch starszych panów z Ostrowca Świętokrzyskiego: 72- i 80-letniego aresztowanych w wakacje ubiegłego roku. Pierwszy kontakt z dziećmi, 13-15-letnimi dziewczynkami, młodszy z nich nawiązał, jak ustalił prokurator, na ławce koło tutejszego gimnazjum. Zagadnął, zaprosił je do domu. Przychodziły chętnie, najczęściej po dwie-trzy. Częstował tym, co zakazane - alkoholem, dawał po kilkanaście złotych, czasami 20. Już wtedy dochodziło do pierwszych kontaktów - starszy pan dotykał dzieci tam, gdzie nie powinien. Potem przyłączył się jego 80-letni kolega. Zdaniem śledczych urządzili sesję zdjęciową z udziałem trzech dziewczynek. Najpierw były w bieliźnie, potem bez niej. Mężczyźni też zdjęli ubrania. Powstały z tego odrażające fotografie, te zaś podejrzani oddali do wywołania w zakładzie fotograficznym w Kielcach, zaś pracownicy tego ostatniego, gdy obejrzeli zdjęcia, zawiadomili policję. Dzieci za udział w owej sesji dostały po sześć złotych.
Obaj starzy ludzie zostali aresztowani, a prokurator skierował do sądu akt oskarżenia ich. Proces ma się ku końcowi, wygłoszono już mowy stron. Prokurator dla młodszego z mężczyzn zażądał sześciu lat więzienia, dla starszego - czterech. Wyrok miał zapaść 31 maja, ale nie zapadł. Sędzia zdecydował o przywróceniu przewodu, nie wykluczone, że chce jeszcze zgromadzić jakieś dowody, przesłuchać świadków. Kolejna rozprawa odbędzie się pod koniec czerwca.

Przestępstwo czy wykroczenie

Wciąż niejasny jest natomiast los innego mężczyzny, który odpowie albo za molestowanie seksualne dzieci, albo za wykroczenie zwane wybrykiem nieobyczajnym. Prokuratura jeszcze nie zdecydowała, jaką ostatecznie utrzyma kwalifikację. A chodzi również o mieszkańca Ostrowca, zatrzymanego kilka miesięcy temu w bulwersujących okolicznościach. Człowiek ten miał podejść na placu zabaw do trzech dziewczynek, 11- 12-latek. Zaczepiał je, zagadywał, a potem zaproponował dzieciom - jak ustalono - seks za pieniądze, za sto złotych. Jedno z dzieci uciekło, dwójka pozostałych też chciała odejść od obcego, co wcale nie było proste, bo szedł za nimi wciąż powtarzając ofertę. Sytuację obserwował dozorca z pobliskiej firmy, który wezwał policję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie