Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci z Ukrainy w szkole w Dziebałtowie. Jak się uczą i integrują? Zobacz zdjęcia i film

Marzena Smoręda
Marzena Smoręda
Wideo
od 16 lat
W świętokrzyskich szkołach w piątek było już 1750 uczniów z Ukrainy! Te, które uciekając przed wojną znalazły schronienie w Sielpi koło Końskich, trafiły do Szkoły Podstawowej w Dziebałtowie. Początkowo zamknięte w sobie i smutne, nie tylko odzyskują tu uśmiech na twarzach i dziecięcą radość ucząc się w klasach razem z polskimi dziećmi i razem z nimi spędzając czas.

Dzieci z Ukrainy w szkole w Dziebałtowie. Jak się uczą i integrują?

Pierwsi uczniowie w Szkole Podstawowej w Dziebałtowie koło Sielpi pojawili się 15 marca. Najpierw było ich ośmioro, ale z każdym dniem ich przybywało. Na co dzień mieszkają w Sielpi, skąd każdego ranka przywozi je do szkoły szkolny bus. Po lekcjach odwozi dzieciaki do mam, cioć i babć.

- Dzisiaj mamy ich dokładnie 23 – mówi Beata Zbróg, dyrektor Szkoły Podstawowej w Dziebałtowie, dla której przyjęcie do placówki tak dużej liczby uchodźców i zorganizowanie dla nich nauki jest bardzo dużym wyzwaniem zawodowym.

Dzieci znalazły swoje miejsce w klasach II, III, V, VI, VII i VIII, mają od 9 do 15 lat. Ze względu na brak miejsc, nie ma ich w klasie IV oraz w przedszkolu.

Jak mówi dyrektor Beata Zbróg, ukraińskie dzieci biorą udział we wszystkich lekcjach prowadzonych w szkole. - Jednak przedmiot przedmiotowi nierówny. Bardzo dobrze radzą sobie z przedmiotami artystycznymi, jak technika, muzyka, plastyka, większością przedmiotów matematyczno-przyrodniczych – na przykład matematyka czy chemia, ale mają problem na lekcjach języka polskiego, historii, geografii, przedmiotach, które są związane z polską tożsamością – mówi dyrektorka.

Zobaczcie zdjęcia ze szkoły w Dziebałtowie.

Przez pierwsze dni dzieci pobytu w dziebałtowskiej szkole młodzi Ukraińcy przede wszystkim integrowali się z innymi dziećmi i miały czas na osłuchanie się z językiem polskim. Wzajemna komunikacja była trudna.

- Pierwszą lekcję z dziećmi uchodźczymi prowadziłam ja, w klasie VII. Na ich twarzach malował się smutek, nie rozumiały polskiego języka. To było smutne doświadczenie. Wystarczyło jednak zaledwie kilka dni, aby na ich buziach pojawił się uśmiech i dzieci zaczęły się bawić z polskimi dziećmi. Obecnie jest już nieźle. Na razie nikt jednak nie pyta ich o przeżycia. Przypuszczam, że za kilka tygodni same będą odczuwały potrzebę rozmawiania na ten temat, otwarcia się – tłumaczy Beata Zbróg.

Obecnie w szkole jest już pomoc nauczycielki Ukrainki, mieszkającej w Polsce od dwóch lat, która służy pomocą w kontaktach z dziećmi i ich rodzicami. W tej chwili nie ma już bardzo silnych barier językowych, jakie występowały na początku, zwłaszcza że dzieci z Ukrainy bardzo niechętnie mówią po rosyjsku - posługują się albo językiem ukraińskim albo angielskim. Aby proces integracji, nauczania przebiegał szybciej w szkole prowadzone są po lekcjach dodatkowe lekcje języka polskiego w dwóch grupach – oddzielnie dla pierwszego i drugiego etapu edukacyjnego. Nauczyciele próbują także mówić w języku ukraińskim, korzystać z translatora, uczniowie podobnie.

Do szkoły dzieci dojeżdżają z Sielpi szkolnym busem. - Mali Ukraińcy są bardzo samodzielni, mamy odprowadzają je do szkolnego busa, który podjeżdża pod szkołę, gdzie są odbierane przez nauczycieli. Po południu wsiadają do busa i wracają do Sielpi. W szkole otrzymują darmowy obiad – opowiada Beata Zbróg, która mówi, że przyjęcie do szkoły dzieci z Ukrainy jest dużym wyzwaniem dla nauczycieli i szkoły.

Jak wynika z obserwacji nauczycieli i dyrekcji, polskie dzieci odnoszą się do swoich nowych kolegów bardzo serdecznie, a do komunikacji z nimi wykorzystują telefony komórkowe z translatorem. Ukraińskie dzieci szybko uczą się polskich zwrotów grzecznościowych i coraz więcej rozumieją.

Obecnie Sielpia jest ogromnym skupiskiem uchodźców z Ukrainy. - Jest tu jedna trzecia uchodźców z całego województwa – w sumie 970 osób, a wśród nich ponad 200 dzieci. Nie wszystkie dzieci trafiły do koneckich szkół, część z nich nie pojawiło się w polskim systemie edukacji na wniosek rodziców, ale wiele dzieci uczy się w trybie zdalnym w ukraińskiej szkole. Kontynuują naukę zgodnie z tamtejszym programem. Szkoła w Dziebałtowie przyjęła najwięcej dzieci z Ukrainy.

Jak mówi pani dyrektor, szkoła w Dziebałtowie istnieje od roku 1900. Jest szkołą wiejską, ale ma na koncie wiele ciekawych doświadczeń. - Mamy dzisiaj 23 Ukraińców wśród 150 polskich uczniów, stanowią więc dużą grupę, którą widać i słychać. Nigdy wcześniej nie przypuszczałam, że przyjdzie się nam z nim mierzyć z takim wyzwaniem, bo dzieci nie mają żadnych dokumentów, świadectw ukończenia klasy, chociaż obcokrajowców mamy od kilku lat u siebie. Od trzech lat uczą się tu dzieci, które przyprowadziły się do nas z Irlandii, są dziećmi Polaka i Litwinki. Początkowo nie mówiły po polsku, a obecnie to one są głównym wsparciem dla naszych Ukraińców i pokazują im, jak się w tej szkole odnaleźć – mówi Beata Zbróg.

Jak długo dzieci z Ukrainy będą uczyć się w szkole w Dziebałtowie, nie wiadomo. - Mamy w większości deklarują, że zamierzają tutaj zostać, ale tak naprawdę same nie wiedzą, co je czeka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie