MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziewczyna z talentem do spawania

Iwona SINKIEWICZ
Agnieszka Dobaj jest jedyną kobietą z regionu, która przeszła przez kurs spawania.
Agnieszka Dobaj jest jedyną kobietą z regionu, która przeszła przez kurs spawania. D. Łukasik
Pracuje w kontroli jakości, nadzorując pracę innych spawaczy.
Pracuje w kontroli jakości, nadzorując pracę innych spawaczy. D. Łukasik

Pracuje w kontroli jakości, nadzorując pracę innych spawaczy.
(fot. D. Łukasik)

Akurat przebierała liście tytoniu, gdy w radiu usłyszała o tym kursie dla rolników. - Spawanie? Dlaczego nie... - pomyślała. Teraz w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego wspominają Agnieszkę, jako "dziewczynę z talentem do spawania".

Ze spawaniem jest podobno jak... z haftowaniem. Trzeba być cierpliwym, sprawnym manualnie i mieć wyobraźnię. Tyle, że palnik to nie szydełko. Dlatego Agnieszka najbardziej nie mogła się przyzwyczaić do jego ciężaru. Za to jako jedyna z kursu wiedziała, że spawarka... wcale nie służy do spawania. - Wiedziała, że to sprzęt do przetwarzania prądu. Ma wykształcenie techniczne i to był jej plus. Ta dziewczyna znakomicie sobie radziła - chwali swoją jedyną jak dotąd kursantkę Maria Kępa, specjalista do spraw szkoleń w Krajowym Specjalistycznym Centrum Kształcenia Zawodowego i Weryfikacji Spawaczy w Kielcach.

Spawanie? Dlaczego nie...

Drobna 25-latka z tytułem inżyniera. Pochodzi z Woli Chroberskiej w gminie Złota Pińczowska. W ubiegłym roku skończyła studia na Politechnice Śląskiej w Gliwicach i wróciła do siebie na wieś. Rodzice Agnieszki mają 30-hektarowe gospodarstwo. Na sześciu hektarach uprawiają tytoń. A przy tytoniu jest co robić. I właśnie któregoś dnia przebierała z mamą liście tytoniu, gdy w Radiu "Kielce" usłyszała ogłoszenie o darmowych kursach dla rolników i domowników, umożliwiających zmianę kwalifikacji. Można było zostać operatorem wózków widłowych, koparek, kucharzem lub właśnie spawaczem. - Zadzwonię, spytam czy są wolne miejsca - powiedziała do mamy. Była czwarta na liście rezerwowej. Kurs finansowała Unia Europejska, z Europejskiego Funduszu Społecznego. Mogli w nim uczestniczyć rolnicy i członkowie ich rodzin, którzy chcieli się przekwalifikować. Trzeba było mieć hektar ziemi - to był jeden z warunków uczestnictwa. Dostała się, bo nie wszyscy spełniali kryteria. Była jedyną kobietą w męskim gronie potencjalnych spawaczy. Jedni przychodzili, by dopiero nauczyć się spawania, inni mieli już za sobą lata praktyki, potrzebowali tylko uprawnień. Skąd młodej pani inżynier przyszło do głowy to spawanie? - Humanistka to ze mnie nigdy nie była - mówi wprost, mrużąc od śmiechu niebieskie oczy z długimi podkręconymi rzęsami. - Zawsze miałam zacięcie raczej do przedmiotów ścisłych. A ponieważ w gospodarstwie, w którym uprawia się tytoń zawsze znajdzie się coś, co trzeba pospawać, od małego przyglądałam się tacie, jak to robił - opowiada. Liceum skończyła w Pińczowie. Maturę połączyła z egzaminem na Akademię Górniczo-Hutniczą. Ale ostatecznie i tak wybrała Politechnikę Śląską w Gliwicach.

Wśród 220 studentów na roku były tylko cztery dziewczyny. W grupie była sama z 90 chłopakami. Za specjalizację wybrała mechanikę i budowę maszyn, choć chciała iść na... spawalnictwo. - Na tych dwustu studentów miałam 37 lokatę w wynikach nauczania. Ci do 36 miejsca mogli iść albo na konstrukcję maszyn albo na spawalnictwo - mówi.

Chociaż miała wyjątkowego pecha, o spawalnictwie nie zapomniała. Już w czasie studiów myślała o zdobyciu tytułu europejskiego inżyniera spawalnictwa. Ale co to za inżynier spawalnictwa, który sam spawać nie umie? - Więc jak się nadarzyła okazja, żeby się nauczyć, no to musiałam z tego skorzystać - tłumaczy.

WYRUSZAŁA CODZIENNIE O PIĄTEJ RANO

Miała w sobie dużo samozaparcia. Z Woli Chroberskiej do Kielc jest 60 kilometrów. Kurs odbywał się w styczniu i w lutym. Termometr za oknem pokazywał minus 35 stopni Celsjusza, a ona wstawała w środku nocy, żeby zdążyć na piątą rano do Chrobrza. O tej godzinie odjeżdżał autobus do Pińczowa. Tam łapała kolejny, do Kielc. Żeby zdążyć na kurs musiała być na miejscu przed ósmej. Zajęcia miała codziennie do piętnastej. - Przez cały kurs instruktor wynajdywał nam błędy, a na koniec wszystkich chwalił. Mnie zaliczył do dziesiątki najlepszych spawaczy - śmieje się Agnieszka. - Jest jedyną kobietą, która w ostatnich czasach kończyła u nas kurs spawania i naprawdę świetnie sobie radziła - mówi Maria Kępa.

Sama Agnieszka uważa, że to był wspaniały pomysł: - Studia dają tylko wiedzę teoretyczną. Stoi się i ogląda. Nawet na spawalnictwie nikt palnika w rękach nie miał. A ja tu przez półtora miesiąca codziennie spawałam. I naprawdę wiem o co w tym chodzi.

Zaraz po kursie udało jej się dostać na staż do pińczowskiego przedsiębiorstwa EkoInż, zajmującego się montażem konstrukcji metalowych. W firmie pracuje 150 spawaczy i tylko trzy kobiety - księgowa, kadrowa i... pani inżynier spawacz. Nie trafiła jednak na produkcję, ale do nadzoru technicznego, jako specjalista od kontroli jakości. - Kierownik wysłał mnie na halę i kazał zaznaczyć błędy w spoiwach. No to poszłam - śmieje się. Jak ją przyjęli panowie? - Chyba dobrze. Od czasu studiów jestem przyzwyczajona do pracy z mężczyznami. Zresztą dużo się tu w firmie od nich nauczyłam - mówi. - Wiadomo, że nikt mnie nie przyjmie do pracy jako spawacza, bo trzeba mieć siłę nie tylko trzymać uchwyt spawarki, ale i coś podnieść, przenieść... Ale już nie jestem takim teoretykiem - mówi.

NIE MA ZAMKNIĘTYCH ZAWODÓW

Stanisław Morawski, spawacz w EkoInż, na obecność Agnieszki tylko kiwa głową. - Nie widziałam, żeby kobieta spawała. W kontroli jakości to może pracować, owszem. Ale jako spawacz... - kiwa głową z powątpiewaniem. Ale inni panowie nie mają wątpliwości. - Pracowałem kiedyś w Zębcu, to tam z dziesięć kobiet pracowało bezpośrednio przy spawaniu. I to na równi z mężczyznami były, a niektórych to nawet przewyższały umiejętnościami - wspomina Zbysław Kaczmarski. - Czy dzisiaj jeszcze spawają nie wiem. Ale kobiety najwyraźniej wracają do tego zawodu. Teraz już nie ma profesji zamkniętych dla kobiet. Na wsi na traktorze to już każda jeździ - mówi, patrząc z uśmiechem na Agnieszkę.

- Firmy poszukują spawaczy. To opłacalny zawód, a nie ma szkół, które kształciłby w tym kierunku - potwierdza Mieczysław Pikulski, współwłaściciel spółki EkoInż. - Ale do tego zawodu trzeba mieć nie tylko trochę "pomyślunku", ale i wrodzone zdolności. Kobiety rzadko się w nim pojawiają. Przyjęło się, że to zajęcie dla mężczyzn.

- Mój tato też tak uważa. Ma bardzo tradycyjne podejście do roli kobiet. To jak w samochodzie - miejsce kobiety jest obok kierowcy - śmieje się Agnieszka. - Ale mama mnie wspiera. I jak mówię o kolejnych kursach spawalniczych, to mnie popiera.

Mieczysław Pikulski: - Agnieszka jest teraz urlopowana, bo uzyskała pożyczkę unijną na dokształcanie się w zakresie uzyskania tytułu europejskiego inżyniera spawalnictwa. Gdy skończy, może wrócić do nas do pracy.

We wrześniu rozpoczęła w Gliwicach dziewięciomiesięczny kurs. W Gliwicach ma chłopaka - Marek robi teraz podyplomowe studia informatyczne. - Muszę się jakoś utrzymać przez czas tego kursu, więc pewnie spróbuję znaleźć jakąś pracę w Gliwicach - planuje. - Później powinno być łatwiej. Inżynierów spawalników jest w kraju mało. A jak przyjeżdża przedstawiciel zachodniej firmy, to zawsze szuka pracownika o uprawnieniach europejskiego inżyniera spawalnictwa. W tym widzę swoją przyszłość. Nigdy nie marzyły mi się żadne kobiece zawody. Nawet jako mała dziewczynka nie myślałam, żeby być pielęgniarką czy nauczycielką... Widocznie już taka jestem nietypowa - śmieje się jedyna w regionie pani inżynier spawacz.

Agnieszka Dobaj

Ma 25 lat, jest inżynierem o specjalności mechanika i budowa maszyn. Skończyła Politechnikę Śląską w Gliwicach. Mieszka w Woli Chrobeskiej w gminie Złota Pińczowska, gdzie jej rodzice prowadzą 30-hektarowe gospodarstwo. Jako jedyna kobieta w regionie skończyła kurs spawacza, organizowany przez kielecki Zakład Doskonalenia Zawodowego. Szkolenie finansowane było z Europejskiego Funduszu Społecznego i kierowane do rolników oraz członków ich rodzin na podnoszenie i zmianę kwalifikacji zawodowych.

Panie są w tym dobre

Maria Kępa, specjalista do spraw szkoleń w Krajowym Specjalistycznym Centrum Kształcenia Zawodowego i Weryfikacji Spawaczy w Kielcach: - Od dwóch lat jest prawdziwy boom na spawaczy. Są poszukiwani nie tylko u nas w kraju, ale i w całej Europie. Dobry spawacz w kraju może zarobić nawet cztery tysiące złotych. Ostatnio przyszła do nas pani ze Starachowic po duplikat książeczki spawacza. Pytam o nazwisko męża, a ona na to, że to o jej dokumenty chodzi. Kiedyś w Starachowicach było dużo spawaczy. Szkoda, że teraz tak mało kobiet odnajduje się w tym zawodzie. Są takie prace spawalnicze, które z powodzeniem mogłyby wykonywać panie. Mają większe zdolności manualne, więcej cierpliwości i wyobraźni. Szkoda, że nie kształcą się w tym zawodzie, bo byłby z nich większy pożytek niż z mężczyzn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie