Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewelina C. znów przed sądem w Kielcach. Co się wydarzyło na oddziale ratunkowym?

elzem
- Moja klientka znalazła się tu dziś tylko dlatego, że jest osobą kojarzoną, z wydarzeń z przeszłości, za które już odbyła karę. Na oddziałach ratunkowych dzieją się dużo gorsze rzeczy, a jakoś nie do każdego incydentu wzywana jest policja. To niesprawiedliwe, że ocenia się ją wyłącznie przez pryzmat zdarzeń sprzed lat - tłumaczyła w sądzie mecenas Anna Massalska-Kozłowska, obrońca Eweliny C. Kobieta oskarżona jest o słowne i fizyczne zaatakowanie pielęgniarzy na oddziale ratunkowym Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach. W czwartek odbyła się kolejna rozprawa dotycząca tych wydarzeń, strony wygłosiły mowy.

ZOBACZ TAKŻE:
15 lat więzienia za tragiczny wypadek w Kamieniu Pomorskim. "Nie ma okoliczności łagodzących"

(dostawca: TVN24/x-news)

Przypomnijmy, pod koniec sierpnia 2014 roku 29-letnia obecnie Ewelina C. wróciła do rodzinnych Kielc po tym, jak zakończyła odsiadywać wyrok sześciu lat więzienia za próbę zabicia niemowlęcia. Dyrekcja więzienia, w którym kobieta przebywała, zdecydowała skierować do sądu wniosek o przymusową izolację osadzonej. Ewelina C. została tym samym objęta - jako pierwsza kobieta w kraju - tak zwaną "ustawą o bestiach". Zadaniem przepisu jest izolowanie i leczenie tych skazanych, którzy mogą być szczególnie niebezpieczni po opuszczeniu murów więzienia. Sąd zdecydował, że w przypadku Eweliny C. nie ma potrzeby umieszczania kobiety w zakładzie zamkniętym, wystarczy nadzór prewencyjny.

13 października 2014 roku, czyli niespełna dwa miesiące po wyjściu na wolność, 29-letnia obecnie kielczanka trafiła na oddział ratunkowy kieleckiego szpitala. Podczas wyprowadzki z rodzinnego domu kobieta zemdlała, miała być też przeziębiona. W szpitalu została rozpoznana przez jedną z pielęgniarek, która kiedyś pracowała w zakładzie karnym - wynikało z wyjaśnień oskarżonej. 29-latka mówiła sądowi, że wkrótce cały personel wiedział kim była 29-latka. Od tego momentu pielęgniarki miały być w stosunku do niej agresywne i brutalne. - W łazience odkręciły kran i mówiły, że nie mam co wołać o pomoc, bo mnie nikt nie usłyszy. Wyzywały mnie od "kur...", nazywały "dzieciobójem" - wyliczała 29-latka.

Z jej relacji wynika, że gdy pielęgniarki zabrały ją z powrotem na leżankę, chciały przywiązać jej ręce i nogi.
- Mówiłam im, że chcę stąd wyjść, że nie chcę być wiązana, bo znam prawa pacjenta. Nie mogą mnie tam trzymać! W końcu przywiązały mi ręce pasami, aby pobrać mi krew. Udało mi się wyswobodzić rękę i zadzwoniłam po swojego opiekuna społecznego. Wtedy też przyszedł jeszcze jeden pielęgniarz i chcieli znowu mnie zapiąć w pasy, wywiązała się awantura i jakoś znowu mnie zniewolili - tłumaczyła 29-latka.

W akcie oskarżenia zapisano, że 29-latka szarpała za włosy jedną z ratowniczek medycznych oraz podrapała w kilku miejscach klatkę piersiową kobiety. Zarówno ratowniczka medyczna jak i pielęgniarz zostali kopnięci przez oskarżoną w czasie, gdy próbowali ją przywiązać pasami do łóżka, aby przeprowadzić niezbędne badania. Prokurator oskarża kobietę także i o to, że w słowach uznawanych za obraźliwe wyzywała ratowników medycznych i pielęgniarza, w czasie, gdy ci jako funkcjonariusze publicznej służby zdrowia pełnili swe obowiązki.

- Z opinii biegłych wiemy, że oskarżona ma bardzo niską tolerancję na stres i na frustrację, wiadomo też, że jej poczytalność była ograniczona. Trzeba jednak zaznaczyć, że zachowanie oskarżonej było całkowicie niewspółmierne do tego, co próbowali przeprowadzić ratownicy medyczni. Osoby pracujące na oddziale chciały jedynie wykonać konieczne badania, aby pomóc pacjentce. Tymczasem zostali zaatakowani, a przecież jako funkcjonariuszom publicznym należy im się szczególna ochrona. Wnoszę o uznanie oskarżonej winnej obu zarzucanych jej czynów i wymierzenie jej kary łącznej 1,6 roku więzienia - w głosach końcowych mówiła prokurator z Prokuratury Rejonowej Kielce - Zachód.

Z kolei obrońca Eweliny C. już na początku swej przemowy stwierdziła, że wnosi o uniewinnienie swej klientki. - Od momentu, gdy moja klientka opuściła więzienie towarzyszy jej zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Ona żyje w ciągłym stresie, a ze stresem sobie nie radzi, co wynika z opinii psychiatrów i psychologów. Tego dnia, gdy trafiła na szpitalny oddział czuła się opuszczona i samotna. Rozpoznała ją pielęgniarka, która kiedyś pracowała w zakładzie karnym, to spotęgowało strach i niepewność oskarżonej. Twierdzi, że została zaatakowana i że się broniła. Warto zauważyć, że każda normalna osoba, którą siłę się krępuje, przywiązuje do łóżka krzyczałaby o pomoc i próbowała się uwolnić - mówiła mecenas Anna Massalska – Kozłowska. Dodawała, że w jej opinii na oddziałach ratunkowych dzieją się rzeczy dużo gorsze, niż to którego uczestnikiem była oskarżona. - To, że ona zasiada tu dziś spowodowane jest jej czynami z przeszłości, za które już odpokutowała - tłumaczyła pani mecenas.

Oskarżona wnosiła o uniewinnienie. Sąd ogłosi wyrok za dwa tygodnie. Wcześniej jeszcze sąd uprzedził o możliwości zmiany kwalifikacji czynów, w której brane jest pod uwagę to, by sądzić oskarżoną za naruszenie nietykalności cielesnej pracowników szpitala, jako "zwykłych osób" nie zaś funkcjonariuszy publicznych (co zagrożone jest niższą karą).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie