Inscenizacja dzieła Franza Lehara w reżyserii Zbigniewa Maciasa zbierała bardzo dobre recenzje. Tę opowieść o miłości bez happy endu, o różnicach kulturowych, których nie pokona nawet uczucie wystawiono z rozmachem i przepychem. Na scenie podziwiano piękne dekoracje (scenografia Ryszarda Kai, wielkiego znawcy kultury Chin), wspaniałe kostiumy, bardzo ciekawe układy choreograficzne.
Najważniejsza była rzecz jasna muzyka i śpiewacy. W "Krainie Uśmiechu" nie brakuje pięknych arii. Aleksandra Wiwała jako Liza zaskarbiła sobie sympatię publiczności, bo nie tylko pięknie śpiewała, ale i wspaniale wyglądała. Liza w jej wykonaniu jest porywająca. Wiele dobrego można powiedzieć o Emilii Klimczak jako księżniczce Mi, o Karolu Lizaku – Gustawie, przyjacielu Lizy. Skrzące się humorem duety nagradzane były ogromnymi brawami.
Wielka szkoda, że to pożegnanie wypadło fatalnie dla odtwórcy roli księcia Su Czonga, Szymona Jędrucha. Na próbie nic nie wskazywało na kłopoty, niestety od pierwszych słów na przedstawieniu widać było, że śpiewak ma ogromne problemy z głosem. Choroba dopadła go w najmniej odpowiednim momencie. Mimo wszystko Szymon Jędruch postanowił dokończyć spektakl i można mu gratulować odporności psychicznej, bo kłopot sprawiało mu nawet mówienie, a cóż dopiero śpiew.
Gdyby nie ta niedyspozycja "Krainę Uśmiechu" zapamiętalibyśmy jako piękny spektakl, a tak przejdzie do historii festiwalu jako kolejne niezwykłe wydarzenie. Kolejny raz okazało się, że nie nad wszystkim mamy kontrolę i nie zawsze to, co zaplanowane udaje się zrealizować.
ZOBACZ TAKŻE:
INFO Z POLSKI - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju
(Źródło:vivi24)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?