Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Film według scenariusza kielczanina, Andrzeja Gołdy, nagrodzony na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni

Lidia Cichocka
Lidia Cichocka
Andrzej Gołda. Na kolejnych zdjęciach zobacz kadry z filmu
Andrzej Gołda. Na kolejnych zdjęciach zobacz kadry z filmu
Aż pięć nagród za reżyserię, zdjęcia, scenografię, kostiumy i drugoplanową rolę męską dostał na zakończonym niedawno 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni film "Doppelgänger. Sobowtór" według scenariusza kielczanina, Andrzeja Gołdy.

O pomysł na film i inspirację do niego zapytaliśmy Andrzeja Gołdę.

Kiedy spotkałeś się z tą prawdziwą historią ukradzionej tożsamości i kiedy zrodził się pomysł na film?
10 lat temu na Festiwalu Filmów Dokumentalnych NURT w Kielcach obejrzałem film Róży Romaniec „Moja rodzina i szpieg” opowiadający historię kradzieży tożsamości jej wuja Janusza /Heinza Arnoldta, który był synem Niemki i rosyjskiego oficera. Porzucony tuż po wojnie przez matkę i adoptowany przez polską rodzinę nie miał pojęcia o swym pochodzeniu. Jego tożsamość wykorzystał wywiad PRL wysyłając na Zachód szpiega, Jerzego Kaczmarka, który wcielił się w rolę odnalezionego po 30 latach syna. Tak zwany „wtórnik” wkradł się w łaski niemieckiej rodziny i w efekcie bardzo ją skrzywdził.

Czyli gotowy pomysł na film?
Niezupełnie. Na początku - w tej historii rodzinnej - nie dostrzegłem materiału na film. Ale po latach do niej wróciłem. Inspirujące i kluczowe było dla mnie to, że ów młody człowiek, który udawał Heinza został bardzo ciepło przyjęty przez nową rodzinę. A szokujące było to, że jego matka umarła tego samego dnia, gdy on przyjechał, zaraz po rozmowie z nim. Oficjalna wersja była taka, że jej serce nie wytrzymało wzruszenia. Nikt nie podejrzewał, że przyczyna może być inna, że ona domyśliła się, że to nie jej syn.

„Odnaleziony” polski kuzyn znał świetnie niemiecki, był sympatyczny, Arnoldtowie serdecznie się nim zajęli. Wuj załatwił mu azyl, potem obywatelstwo oraz pracę w biurze do spraw imigrantów. Heinz pracował tam jako szeregowy urzędnik i kopiował na użytek polskiego wywiadu różne dokumenty. Po 6 latach został zdemaskowany, spędził wiele miesięcy w więzieniu i był ostatnim szpiegiem wymienionym na słynnym „moście szpiegów” Glenicke pod Berlinem.

Zobacz zwiastun filmu Doppelgänger. Sobowtór:

W tym samym czasie w Polsce w tajemniczych okolicznościach „zmarł” prawdziwy Heinz Arnoldt?
Dokładnie. Na serce - tak samo jak jego matka. I to były te podstawowe fakty, którymi dysponowałem. Miałem tylko początek i koniec historii. Uświadomiłem sobie, że najciekawsze w niej jest to, co wydarzyło się pomiędzy tymi faktami. Zadałem sobie pytanie jak wygląda życie człowieka, który przez 6 lat non stop nosi maskę, ukrywa się za nią i nie może, jak aktor zdjąć tej maski po spektaklu i wrócić do domu, do swojego prawdziwego życia. Czy w takiej sytuacji można zachować swoją własną tożsamość, odróżnić to, co udawane od prawdziwego? Jakie są koszta psychologiczne i emocjonalne takiego życia w permanentnym kłamstwie? Film jest próbą odpowiedzi na te pytania.

Czyli wszystko, co się zdarzyło „pomiędzy” – wymyśliłeś?

Owszem. Pokazałem jego relacje z przybraną rodziną, która okazuje się dużo cieplejsza i serdeczniejsza niż własna. Kolejny wątek to miłość. Bo filmowy Heinz zakochuje się w swojej „kuzynce”, długo się broni przed tym uczuciem, bo ono bardzo komplikuje jego misją szpiegowską.

Próbowałeś rozmawiać z Jerzym Kaczmarkiem jak było naprawdę?

Miałem taki zamiar, ale zrezygnowałem. W dokumencie Róży Romaniec on mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Działał dla dobra komunistycznej ojczyzny. Po powrocie do Polski był hołubiony przez władze, dostał w nagrodę niezłą fuchę w biznesie.

Wiedziałem, że nie jest możliwe nakręcenie filmu z użyciem jego nazwiska, jak to było w przypadku Tomka Komendy. Zrezygnowałem z tej rozmowy, bo zrozumiałem, że jego zgoda i jego opowieści, zapewne „wybielające”, do niczego nie są mi potrzebne. Od początku wiedziałem, że to ma być nie tyle sensacyjny film szpiegowski, co dramat psychologiczny: o zagubieniu własnej tożsamości i poszukiwaniu jej…

Masz na myśli tożsamość drugiego bohatera, prawdziwego Heinza...

Tak, on też ma problem sam ze sobą, bo nagle odkrywa, że to w co święcie wierzył, że jest Polakiem, że ma bardzo patriotyczne korzenie okazuje się kłamstwem. Dowiaduje się, że jest niemiecko-ruskim bękartem. Jego matka związała się z rosyjskim oficerem, który ruszył na Berlin zostawiając ją z brzuchem. Jej mąż, który wrócił z niewoli zażądał przed ich wysiedleniem z Polski, by zostawiła dziecko w sierocińcu, co też zrobiła.

W Hainzu narasta obsesja na punkcie odkrycia prawdy o sobie i o biologicznej matce, i ta obsesja rujnuje jego dotychczasowe spokojne życie.

Decyzja o tym, że film powstanie zapadła szybko?

Rozmawialiśmy z Jankiem Holoubkiem po sukcesie „25 lat niewinności”, o tym, co dalej. Przedstawiłem zarys fabuły, zapalił się do tego pomysłu a ponieważ przy tej rozmowie była Ania Waśniewska, nasza producentka, bardzo szybko uruchomiła procedurę przygotowań do realizacji. Film robiła ta sama ekipa co „25 lat”. Jest fantastycznie wyreżyserowany i sfotografowany, w stylu amerykańskich filmów lat. 70., ma wspaniałą scenografię i kostiumy. Doskonałe aktorstwo. To naprawdę światowy poziom realizacji i to zostało docenione i nagrodzone w Gdyni.

Akcja rozgrywa się głównie w Strasburgu. Film tam był kręcony?

Ze względów finansowych miał być robiony w Rydze, ale wybuchła wojna i nie było mowy o wyjazdach. Ten wspaniale „wyczarowany” na ekranie Strasburg był kręcony w kilku polskich miastach. Jest np. scena spaceru - zmontowana, czego zupełnie nie widać, z ujęć zrobionych w 6 różnych miastach. To robi naprawdę niesamowite wrażenie.

Widzowie mogą film "Doppelgänger. Sobowtór” oglądać od piątku 29 września. A premierze towarzyszy wydanie książki pod tym samym tytułem….

Scenariusz i sam film na tyle spodobał się dystrybutorowi, którym jest firma Next, że zamówił powieść. Ja nie byłem w stanie podjąć się tego z racji innych obowiązków. Zlecono to pisarce, Katarzynie Rygiel, a ona przerobiła scenariusz na rasowy thriller szpiegowski, który jest arcyciekawym dopełnieniem filmu. Bo na ekranie mamy tylko to, co bohaterowie robią, widzą i mówią, a Kasi udało się wejść do ich głów i serc; pokazać myśli i emocje, które nawet dla mnie były zaskoczeniem.

Uważam, że to literatura naprawdę wysokiej próby. Bardzo ją polecam, film oczywiście też.

Dziękuję za rozmowę.

„Doppelganger. Sobowtór”

To thriller psychologiczny. Oparty na prawdziwej historii - PRL-owskiego szpiega, tzw. „wtórnika”, który ukradł cudzą tożsamość i przez sześć szpiegował w Niemczach pod tą fałszywą tożsamością - stopniowo zatracając swoją własną. Na 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni film otrzymał nagrody: za reżyserię - Jan Holoubek, zdjęcia - Bartłomiej Kaczmarek, scenografia - Marek Warszewski, kostiumy - Weronika Orlińska, drugoplanowa rola męska - Tomasz Schuchardt,

Kim jest Andrzej Gołda?

Andrzej Gołda to dziennikarz, scenarzysta. Autor scenariuszy do seriali, między innymi „Policjanci”, „Na dobre i na złe”, „Kryminalni, „Instynkt”, „Pakt” oraz filmów fabularnych: „Piekło-niebo”, „Hania”, „Ach śpij kochanie”, „Pan T.”, „25 lat niewinności. Historia Tomka Komendy”, „Marzec 68”, „Gorzko, gorzko”, „Figurant”, „Doppelganger. Sobowtór”. Laureat wielu nagród filmowych. Mieszka w Kielcach Ma 65 lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie