To finał tragedii z połowy marca ubiegłego roku.
Dramat rozegrał się w domu gdzie mieszkali 48-letni mężczyzna i dwójka jego dzieci - 24-latek i 18-latka. Żona mężczyzny wyprowadziła się do swej schorowanej matki. Dzieci zostały w Połańcu. Chłopak tu pracował, dziewczyna się uczyła. Podczas procesu świadkowie opowiadali, że 48-latek od lat nadużywał alkoholu i psychicznie znęcał się nad swymi bliskimi.
- Sąd nie powstrzyma się od krytycznych słów wobec matki oskarżonego, która wyprowadziła się zostawiając dzieci - mówił w środę sędzia Marek Stempniak. - Być może miało to być wygodne, ale chyba zabrakło tu wyobraźni. Nie można własnego spokoju przedkładać nad spokój swoich dzieci. Oskarżony już jako dziecko traktowany był przez ojca niewłaściwie. W marcowy wieczór doszło do awantury wywołanej przez późniejszą ofiarę.
- Żaden ojciec nie mówiłby do swej córki tak, jak on powiedział do mojej siostry. Do mnie mówił, że jestem nikim. Złapał mnie za twarz i odepchnął. Wtedy zamachnąłem się metalowym walcem od ciężarków. Nie planowałem tego - opowiadał w śledztwie chłopak.
W środę skazując 25-latka na sześć lat więzienia, sąd podkreślał, że młody człowiek zadał swemu ojcu przynajmniej dwa ciosy w głowę.
- Biegli ocenili, że oskarżony był poddany silnemu stresowi i nie radził sobie z nim. Był wzburzony, sąd nie uznaje jednak, by to wzburzenie usprawiedliwiało jego zachowanie - mówił sędzia Marek Stempniak i dodawał: - Zdarzenie było wynikiem prowokacyjnego zachowania się ofiary. Oskarżony to młody człowiek o nieposzlakowanej opinii, który przyznał się do winy, wyraził skruchę, po zabójstwie zawiadomił policję. Dlatego też sąd zdecydował się na nadzwyczajne złagodzenie kary.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
