Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Francja. Miluza - w świecie rolls - royców, bugatti i…trabantów

Piotr Kutkowski
Piotr Kutkowski
Czy wnętrza starej fabryki włókienniczej mogą być atrakcyjne? Mogą, pod warunkiem, że stoi w nich najwspanialsza kolekcja samochodów na świecie. I właśnie po to, by ją zobaczyć, przyjeżdża się do francuskiego miasta Miluza.
Miluza

Miluza. W świecie starych samochodów

Miluza to Polska nazwa alzackiego Mulhouse, liczącego ponad 100 tysięcy mieszkańców miasta, które leży niemal na styku trzech państw - Francji, Niemiec i Szwajcarii. Szwajcarskie było do 1798 roku, potem w wyniku referendum przyłączono je do Francji. Przez lata nazywano je także francuskim Manchesterem, a to z racji tego, że skupiał się tu przemysł włókienniczy.

Dzisiaj Miluza kojarzy się jednak głównie z Narodowym Muzeum Automobilizmu. Drogowskazy kierujące nas w to miejsce pojawiają się już przy zjeździe z autostrady, a potem dokładnie prowadzą do wielkiego parkingu. Stąd już tylko kilka kroków do drewnianej kładki, którą przechodzi się nad mała rzeczką do budynku danej przędzalni. Jego elewację zdobi metaloplastyka z samochodami w roli głównej.

KOLEKCJA ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI

Za drzwiami hall, w nim kasy biletowe. Potem otwiera się już przed nami stworzony przez braci Hansa i Fritza Schlumpf. świat motoryzacji. Byli przemysłowcami, którzy w 1935 roku założyli spółkę i otworzyli w Miluzie fabrykę włókienniczą. Interes szedł znakomicie, przynosił olbrzymie zyski a sami bracia stali się jednymi z najbogatszych ludzi we Francji. Ich nieskrywaną miłością były jednak samochody, mało kto jednak wiedział, że nie było to tylko platoniczne uczucie.

W 1964 roku bracia zdecydowali o zamknięciu jednej z hal produkcyjnych. Od tej pory pilnowali jej strażnicy, a wstęp miała tam tylko wąska grupa robotników, którym pod groźbą natychmiastowego zwolnienia z pracy nie wolno było zdradzić, czym się zajmują. Nieoficjalnie mówiło się tylko, że remontowane są tam stare maszyny włókiennicze.

Niespodziewanie znakomicie prosperujące zakłady zaczęły mieć kłopoty, kryzys pogłębiał się z każdym rokiem, wierzyciele zaczęli dopominać się o długi. W fabryce coraz częściej dochodziło do strajków, w 1976 roku Fritz i Hans Schlumpf uciekli po cichu do Austrii. Fabryka została zlicytowana, w marcu 1977 roku zdesperowani pracowni, którzy znaleźli się na bruku, wtargnęli do zamkniętej hali. Zamiast włókienniczych maszyn zobaczyli prawie czterysta zabytkowych, pięknie odrestaurowanych pojazdów.
Jak się okazało bracia przez kilkanaście lat topili swoje pieniądze w samochodach, doprowadzając w ten sposób fabrykę do upadku, ale jednocześnie gromadząc unikalną w skali świata kolekcję. Francuski rząd ją upaństwowił, samo muzeum powstało w 1982 roku.

BOKSER NA CHŁODNICY

Ozdobiony fotografiami długi korytarz prowadzi najpierw do gablot z umieszczonymi w nich statuetkami montowanymi na korkach samochodowych chłodnic. Zobaczyć tam można nie tylko symbole uznanych marek, jak jaguar, ale też setki innych Chociażby główki psów bokserów, albo…ślimaki.

Świat aut zaczyna się dalej, do oglądania go zachęca zrekonstruowany w 1990 roku Bugatti Royale Esders Roadster Type 41 z 1930 roku. Samochód z 8-cylindrowym silnikiem o pojemności ponad 12 litrów i mocy 300 KM, co pozwalało osiągać prędkość 200 kilometrów na godzinę. Dalej jest już recepcja, w której można pożyczyć elektroniczny przewodnik. Zawiera on w kilku językach opis wszystkich prezentowanych samochodów. Pierwszym, pokazywanym jeszcze w recepcji autem jest Panhard-Levassor Phaeton Tonneau z roku 1894.

HALA Z ATRAKCJAMI

Największą liczbę samochodów - 243 - zgromadzono w ogromnej, położonej zaraz za recepcją hali. Zwiedzać ją można piechotą, albo jadąc elektryczną kolejką. Wybieramy pierwszy wariant.

Samochody stoją rzędami, przy każdym z ich jest tabliczka z informacjami. Podróż w motoryzacyjnym czasie rozpoczyna się w XIX wieku. Benz Type Victoria z 1893, bardziej przypomina dorożkę niż auto, ma jednak 1-cylidrowy silnik 1785 ccm o mocy 4,5 KM, rozpędzający auto do 20 kilometrów na godzinę. Na przeciwko stoi Barré z 1897 roku z jednocylindrowym silnikiem o pojemności zaledwie 498 ccm i mocy 4,5 KM.

O tym , jak szybko dokonywał się postęp techniczny świadczy
Mathis Biplace sport Type Hermes z 1904 roku, który wyposażony jest w 4-cylindrowy silnik o pojemności 12 litrów i mocy 92 KM. To pozwalało już na osiąganie prędkości 135 kilometrów na godzinę.

Są samochody ogromnych gabarytów i miniaturki; wykonywane masowo i robione na zamówienie dla bogatych ludzi. Proste w formie i prawdziwe dzieła sztuki stylistów.
Wiele osób robi sobie zdjęcia przy przepięknym kabriolecie Arzens "La Baleine" z 1938 roku. Wyposażone w 3,5 litrowy silnik auto osiągało 160 kilometrów na godzinę, ale zachwyca do dzisiaj nie tyle osiągami, co futurystycznym kształtem.
Sylwetka innego auta jak żywo przypomina rodzimego "garbusa" Warszawę. Pomyłka - to peugeot berline z 1950 roku. Trabant to jednak nie pomyłka - stoi jak żywy i naprawdę nie sposób go pomylić z innych samochodem. Żałujemy tylko, że nie ma syrenki czy mikrusa. Może kiedyś?

SYMULATOR

Samochody osobowe co pewien czas przeplatane są starymi autobusami, ciężarówkami, motocyklami, pojazdami strażaków.

Kolekcja urozmaicana jest archiwalnymi fotografiami, które stanowią tło i scenografię dla pojazdów. Można robić zdjęcia samochodów, ale nie można się w nich fotografować. Z jednym wyjątkiem - w określonych godzinach udostępniany jest do tego celu talbot z 1948 roku. Sportowy kształt i malutka kabina sprawiają, że wejście za kierownicę nie jest rzeczą prostą, ale chętnych nie brakuje. Nie brakuje także chętnych do odpalania starego samochodu za pomocą korby. Kiedyś codzienność, dziś duża atrakcja. Jeszcze większą atrakcję stanowi symulator dachowania. Auto stoi na wysokim podeście, by wejść do środka trzeba się najpierw wspiąć.

Pracownicy muzeum każą zapiąć pasy, kierowcy trzymać mocno kierownicę a pasażerowi oprzeć dłonie o dach. No i potem zaczyna się obrotowa jazda - najpierw wolna a potem w zawrotnym tempie. Niektórzy krzyczą, inni tłumią emocje w sobie, wszyscy opuszczają symulator pełni wrażeń.

FORMUŁA 1

Ogromne wrażenie robi też zbiór samochodów wyścigowych od starych, błękitnych bugatti po te, które startowały w Formule 1. Wizualne doznania potęguje ryk silników i zapach smarów.

Aż chce się zasiąść za kierownicą bolidu i odjechać! Okazuje się, że przewidziano i taką atrakcję, tyle że dla najmłodszych miłośników motoryzacji - na malutkim torze ściągają się samochodzikami na pedały. W tym czasie dorośli mogą odpocząć w mini-kinie oglądając motoryzacyjne filmy lub zjeść posiłek i wypić kawę w motoryzacyjnej knajpce.

Z pewnością chwila przerwy przyda się do zaczerpnięcia oddechu przed wejściem do kolejnej sali, gdzie stoi 80 najpiękniejszych samochodów lat 30. To lśniące chromem limuzyny takich marek jak Rolls Royce, Mercedes, Hispano - Suiza i słynne Bugatti, w tym tym Bugatti Royale i Bugatti Royale Coupé Napoléon. Samochody unikalne, z ciekawymi historiami. Ot, chociażby wiśniowa Isotta-Fraschini Berline Type 8A, ulubiony model Rudolfa Valentino. To auto prezentowane w muzeum zagrało w "Bulwarze Zachodzącego Słońca" Billy Wildera.

Patrzymy na zegarki i aż nie chce się wierzyć, że upłynęło już kilka godzin.
Do wyjścia prowadzi ciemny korytarz z ekspozycją zdradzającą techniczne kulisy aut.

Ostatnim punktem muzeum jest sklep z pamiątkami. Koszulki, sportowe dresu, breloczki, długopisy, magnesy - wszystko to z obowiązkowymi symbolami motoryzacji. Można też na pamiątkę kupić modele aut. Na pewno wyjdzie taniej, niż zakup oryginału…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie