Trener Włodzimierz Gąsior
Trener Włodzimierz Gąsior
Urodzony 17 sierpnia 1948 roku w Mielcu. Absolwent Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie na kierunku trenerskim. Trener I klasy z licencją pro. Wychowanek Stali Mielec, ze Stalą dwukrotny mistrz Polski i ćwierćfinalista Pucharu UEFA. Jako trener prowadził między innymi Stal Mielec, Hetmana Zamość (awans do II ligi), Stal Stalowa Wola (awans do I ligi), Korona Kielce (awans do II ligi), KSZO Ostrowiec, Młodą Ekstraklasę Korony (II miejsce w 2008).
Sławomir Stachura. * Będzie trzecie z rządu zwycięstwo pana podopiecznych?
Włodzimierz Gąsior: - Bardzo bym tego chciał. Podobnie jak piłkarze i kibice. To jednak tylko sport i nie wszystko da się zaplanować. Ale jesteśmy dobrze przygotowani do meczu, wiemy czego spodziewać się po zespole z Pruszkowa.
* A czego można się spodziewać po liderze?
- Znicz to dobry kolektyw. Ma ciekawie zestawioną drugą linię i atak. Trochę słabiej prezentuje się w defensywie. Spróbujemy to wykorzystać.
* Znicz w minionej kolejce nie dał rady broniącemu się przed spadkiem Motorowi Lublin. Męczył się na własnym boisku okropnie i w końcu zremisował 0:0...
- To jeszcze o niczym nie świadczy. Wszystkie zespoły, które przyjeżdżają do Kielc, rozgrywają tutaj dobre mecze. Tak będzie pewnie również ze Zniczem. Ale wierzę, że we wtorek również rozegramy dobre spotkanie i będziemy po nim zadowoleni.
* Korona wygrała przed tygodniem z Turem Turek 1:0, teraz w dobrym stylu na wyjeździe z GKS Katowice 2:0. Złapaliście już ten jesienny rytm?
- Wszyscy postrzegają nas właśnie w ten sposób, że jesienią graliśmy dobrze, a na wiosnę źle. A ja uważam, że na wiosnę w niektórych meczach graliśmy nawet lepiej niż w pierwszej rundzie i mógłbym podać kilka słabszych jesiennych spotkań. Sedno sprawy tkwi jednak w tym, że czasami w tych słabszych meczach jesienią wygrywaliśmy, bo mieliśmy więcej szczęścia. Wiosną szczęścia w kilku spotkaniach zabrakło, a wszyscy patrzą na drużynę przez pryzmat zwycięstw. Jesienią graliśmy zresztą w zupełnie w innej rzeczywistości. Teraz doszła presja, bo walczymy o awans. Nie zawsze zespół z tą presją sobie radzi.
* Po dwóch zwycięstwach atmosfera wokół drużyny nie jest już chyba tak napięta...
- Ale presja będzie nam już towarzyszyć do końca sezonu. Tego nie unikniemy. A co do atmosfery, to może i jest lepiej, ale też do kolejnego meczu. Ja też mam jednak nadzieję, że wreszcie nabraliśmy tej pewności i zaczniemy grać przede wszystkim swobodniej i skuteczniej. Korona to drużyna, której potrzebna jest bramka, by złapała wiatr w żagle. Tak było przez ostatnie 10 minut meczu z Turem Turek, gdy Czarek Wilk strzelił gola i tak po pierwszej bramce Jacka Kiełba w pojedynku z Katowicami.
* Zmienił pan ustawienie zespołu w ostatnim meczu. Jacek Markiewicz zagrał w środku pomocy, a do środka obrony przeszedł Marek Szyndrowski. To efekt kontuzji w zespole?
- Raczej szukanie nowego ustawienia, które lepiej zabezpieczy nasze tyły. Niektórzy uważają, że gramy defensywnie, ale ja się z tym nie zgadzam. Bo wiele zadań ofensywnych mają zarówno dwa skrajni pomocnicy, jak i Edi Andradina, grający za najbardziej wysuniętym Ernestem Kononem.
* Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?